News will be here

Dzieci nienarodzone nie krzyczą

W każdym nienarodzonym dziecku, skazanym na śmierć cierpi i umiera Chrystus.

Przypadek I
Ciężarna, 23 tygodnie ciąży. Stwierdzone wady rozwojowe dziecka. Zapada decyzja o natychmiastowym zakończeniu ciąży. Dziecko rodzi się zniekształcone: skrócone kończyny, wodogłowie i zapewne wady narządów wewnętrznych. Zaraz po urodzeniu traktowane jest jak preparat do badania. Nie zdecydowano jeszcze tylko, czy ma trafić do lodówki czy do formaliny. Zaraz zapadnie wyrok. A ono żyje! Leży wraz z łożyskiem w metalowej misce i wyraźnie widać, jak bije mu serce! Wbrew przewidywaniom i diagnozie. Ale nie ma to żadnego znaczenia dla tych, którzy podjęli decyzję o takich jego narodzinach. Położna pospiesznie i dyskretnie dokonuje wodą chrztu dziecka, przecież jest katoliczką (nota bene, wszyscy uczestnicy tego zdarzenia są katolikami). Tyle ma prawo zrobić. Dziecko po kilku minutach umiera i trafia do lodówki.

To straszne, dramatyczne, okrutne, nieludzkie i makabryczne! Gdzie szacunek dla życia? Gdzie ludzkie traktowanie? Czy dotyczy ono tylko dojrzałych i silnych? Kim się stajemy i dokąd zmierzamy? My, którzy mamy ratować życie! Próby oporu położnych kliniki wobec takiego procederu traktowane są jako przejaw niesubordynacji i grożą utratą pracy, co kierownictwo kliniki dobitnie i jasno daje do zrozumienia.

Przypadek II
Pacjentka z poronieniem w toku. 11 tygodni ciąży. Krwawi intensywnie. Natychmiast wykonuje się zabieg wyłyżeczkowania jamy macicy. Stan ogólny pacjentki po zabiegu dobry. Samopoczucie i nastrój pacjentki zastanawiająco dobre. Podobny przypadek kilka dni później. Znów pacjentka krwawiąca trafia z izby przyjęć do gabinetu zabiegowego. Tym razem ciąża ma 9 tygodni. Postępowanie rutynowe: znieczulenie pacjentki i zabieg. Z jedną małą zaskakującą różnicą: podczas badania lekarskiego przed zabiegiem z dróg rodnych pacjentki wypada środek poronny. Pierwsze i jedyne skojarzenie: poronienie sztuczne! I znów wątpliwości, a wraz z nimi coraz mniej zaufania do tych, którzy wydają zlecenia. I te pytania: w czym ja naprawdę uczestniczę?! Czy poprzednie poronienie i dziesiątki innych to też poronienia sztuczne, mające początek w prywatnych gabinetach?

Moc wątpliwości burzących spokój i zaufanie odbiera wiarę w sens własnego działania. Komu pomagam? Czemu i komu służę? Naprawdę mamy chronić życie i zdrowie. Ale jeśli mamy czynić to skutecznie, konieczne są nie tylko ustawy, ale cały system pomocy dla kobiet rodzących chore i upośledzone potomstwo, skuteczny program uczący młodych ludzi odpowiedzialnego rodzicielstwa i wychowujący w poczuciu szacunku do istoty ludzkiej i jej prawa do życia.
Położna
źródło: milujciesie.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *