News will be here

Ateizm prysł jak bańka mydlana

Francuski lekarz Maurice Caillet – nieochrzczony, racjonalista, materialista, ateista – podczas swego pobytu w Lourdes w 1984 r. przeżył nawrócenie. Przez 15 lat był członkiem masońskiej loży, której przewodniczył przez 2 lata jako wielki mistrz. W Lourdes wydarzyła się rzecz po ludzku niemożliwa: Maurice odnalazł w Eucharystii największy Skarb – spotkał zmartwychwstałego Pana, Jezusa Chrystusa.

Maurice Caillet urodził się w 1933 r. Jego rodzice byli ateistami i dlatego nie ochrzcili Maurice’a. Wychowywali swoje dzieci, wpajając im niechęć i wrogość do Kościoła katolickiego. Studia medyczne Maurice rozpoczął w Bretanii, a zakończył w Paryżu. Był przekonany, że nauka jest w stanie rozwiązać wszystkie problemy związane z ludzkim życiem, cierpieniem i śmiercią. Ślepo wierzył w darwinowską teorię ewolucji, naturalną selekcję i pochodzenie człowieka od małpy.

W 1956 r. Caillet poślubił przyjaciółkę z dziecięcych lat. Z powodu silnej presji jej matki ślub został zawarty w Kościele katolickim. Maurice specjalizował się w urologii i chirurgii ginekologicznej i stał się cenionym lekarzem w dużej prywatnej klinice. Przepisywał swoim pacjentkom środki antykoncepcyjne i wczesnoporonne, zanim jeszcze zostały one we Francji zalegalizowane, a także dokonywał sterylizacji mężczyzn i kobiet. W 1968 r. żona Maurice’a zażądała rozwodu, po którym zawarł on ślub cywilny z rozwiedzioną Claude, która była jego instrumentalistką i pielęgniarką.

W loży Wielkiego Wschodu

W maju 1968 r. przyjaciel Maurice’a zaproponował mu wstąpienie do masonerii, którą określił jako „duchową rodzinę” kierującą się wspaniałymi ideałami tolerancji, solidarności, wolności, braterstwa i równości. Na pierwszym spotkaniu w tej tajemniczej organizacji Caillet został bardzo serdecznie przyjęty przez wielkiego mistrza Wielkiego Wschodu Francji, który zaproponował mu wstąpienie do elitarnej loży w Rennes.

Aby Maurice mógł się stać członkiem loży masońskiej, musiał przejść inicjację. Rytuał inicjacji masońskiej jest pełen tajemniczych symboli i rytów. Kandydat musi przejść przez cztery próby i złożyć przysięgę, że nikomu nie wyjawi tajemnic loży. Cailletowi uświadomiono, że ma być gotowy raczej wyrwać swoje serce, aniżeli zdradzić masońskie tajemnice.

Dwa razy w miesiącu Maurice uczestniczył w spotkaniach loży w charakterze ucznia. Po roku zaproponowano mu przejście na wyższy stopień wtajemniczenia. W 1971 r. Caillet zgodził się przejść ryt inicjacji na wielkiego mistrza. Wstąpił też wtedy do Partii Socjalistycznej przewodzonej przez François Mitteranda, z którym też się spotykał.

W październiku 1974 r. Maurice Caillet został wybrany na czcigodnego mistrza nowej loży. Przewodniczył spotkaniom, przeprowadzał inicjacje, podczas których między innymi pytał kandydatów, czy są gotowi odrzucić wszystkie dogmaty Kościoła katolickiego.

W 1975 r. Maurice Caillet został wybrany na dyrektora kliniki. Fakt, że był mistrzem loży masońskiej, otwierał przed nim wiele drzwi i niektóre wpływowe osoby przyznały mu się wówczas, że również są masonami. Caillet zrozumiał wtedy, że jego przystąpienie do masonerii było początkiem inicjacji wyższego rzędu, które da mu autentyczną władzę nad sobą samym, nad innymi ludźmi i nad wydarzeniami. Przez 10 lat otrzymywał tzw. Monografie, w których zawarta była 12-stopniowa nauka dotycząca okultyzmu, spirytyzmu, panteizmu i reinkarnacji. Były tam też instrukcje, w jaki sposób zdobyć parapsychologiczne moce, wejść w kontakt z niewidzialnymi kosmicznymi istotami, widzieć aurę ludzkiego ciała itd.

Na początku 1982 r. tak zwany Urząd Perfekcyjny, wspólny dla dwóch lóż Wielkiego Wschodu z Rennes, zaprosił Maurice’a do przyjęcia wysokich stopni rytu szkockiego. W Wielki Czwartek 1982 r. Caillet został zaproszony przez kapitułę do inicjacji 18. stopnia – Rycerza Różokrzyżowca.

Nawrócenie

W 1982 r. Maurice zmienił pracę, przeszedł do systemu ubezpieczeń zdrowotnych i przyjął odpowiedzialne stanowisko przewodniczącego Zespołów Orzekających w Rennes. Na początku 1983 r. poważnie zachorowała jego żona Claude. Cierpiała z powodu licznych wrzodów w przewodzie pokarmowym. Była zmuszona leżeć w łóżku przez kilka miesięcy. W lutym 1984 r. Maurice pojechał z nią na odpoczynek w góry, niedaleko Font-Romeu, gdzie Claude przeleżała, prawie nie wstając, przez całe 10 dni. W drodze powrotnej do Bretanii Maurice’owi przyszła myśl, aby zatrzymać się w Lourdes. Wprawdzie w ogóle nie wierzył w objawienia Matki Bożej i cudowne uzdrowienia, ale był przekonany, że Lourdes jest miejscem szczególnym ze względu na pozytywne promieniowanie. Claude zgodziła się tam pojechać.

Była bardzo zaskoczona, że propozycja tego wyjazdu wyszła od jej męża – ateisty, antyklerykała i masona. Zachowała w sobie dyskretną chrześcijańską wiarę, ale bała się, że jeżeli nie zostanie uzdrowiona, to wtedy jeszcze bardziej umocni się ateizm jej męża.

Był to początek lutego, w Lourdes padał deszcz i panował przenikliwy chłód. Gdy przybyli na miejsce, łatwo udało się im znaleźć Grotę Objawień. Nie pozwolono Maurice’owi towarzyszyć Claude podczas kąpieli w wodzie z cudownego źródła. Czekając na żonę, Caillet znalazł schronienie w kościele obok Groty. Akurat była odprawiana Msza św.

Do tej pory Maurice traktował Mszę św. jako pełen przesądów, prymitywny obrzęd. Tym razem jednak słuchał i obserwował z wielką uwagą. W pewnym momencie celebrans zaczął mówić:

„Proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam”.

Słowa te wprawiły Maurice’a w osłupienie, gdyż słyszał je podczas swojej inicjacji w loży masońskiej. Dopiero teraz uświadomił sobie, że są to słowa Jezusa. Kiedy celebrans usiadł, nastąpiła przejmująca cisza. I właśnie wtedy Maurice usłyszał tajemniczy wewnętrzny głos, pełen niesamowitego ciepła i pokoju. Słyszał wyraźnie:

„Byłoby dobrze, abyś poprosił o uzdrowienie Claude, ale co mógłbyś Mi ofiarować?”…

Maurice trwał jakby w ekstazie. Kiedy kapłan podnosił Hostię, to w tym skromnym kawałku białego chleba w jednym momencie ten zagorzały ateista rozpoznał rzeczywistą obecność Zmartwychwstałego Jezusa, w którego dotychczas nie chciał wierzyć. Patrząc na Hostię, Caillet doświadczył przejmującej światłości tego Boga, w którego istnienie do tej pory nie wierzył, ale którego mimo wszystko przez całe życie podświadomie szukał.

Teraz Maurice zastanawiał się, co miałby Bogu ofiarować. Przyszła mu myśl, że powinien Mu ofiarować samego siebie. Cały jego misternie przez lata budowany ateizm prysł jak bańka mydlana. On, jeszcze przed chwilą zajadły ateista, który przez przeszło 40 lat oskarżał cywilizację żydowsko-chrześcijańską o wychowywanie ludzi w lękach i kompleksach najróżniejszych grzechów i win, o odbieranie im wolności i radości życia, w tej chwili doświadczał niesamowitej radości wiary w Jezusa Chrystusa. Po Mszy św. natychmiast poszedł za księdzem do zakrystii i poprosił go o chrzest. Nie wiedział, że musi przejść długi okres przygotowania.

Ksiądz się przestraszył, że ma do czynienia z masonem Wielkiego Wschodu, i odesłał go na rozmowę z arcybiskupem Rennes. Doświadczenie mistycznego spotkania z Chrystusem obecnym w Eucharystii zostawiło niezatarte piętno w duszy Maurice’a. Kiedy po Mszy św. spotkał Claude, która przez 45 minut czekała na niego, to najpierw poprosił ją, aby nauczyła go robić znak krzyża św. Claude widziała, że w jej mężu musiała się dokonać jakaś tajemnicza przemiana. W drodze powrotnej do Bretanii Maurice nieustannie stawiał Claude pytania dotyczące Chrystusa i Kościoła. Ona, która podczas kąpieli w Lourdes modliła się o jego nawrócenie, teraz zrozumiała, że tej tajemniczej duchowej przemiany nie da się wytłumaczyć w czysto ludzkich kategoriach. Uzdrowienie Claude nastąpiło znacznie później.

Nowo nawrócony Maurice był niecierpliwy w zdobywaniu wiedzy o Jezusie; miał świadomość, że będąc masonem, otwarcie przeciwstawiał się Bogu i propagował cywilizację śmierci w imię błędnie pojętej koncepcji wolności. Był świadomy, jak wielkim jest grzesznikiem jako mason, okultysta oraz lekarz, który ma na swoim sumieniu wiele aborcji. Miał jednak opory przed przyjęciem chrztu w Kościele katolickim.

Dotychczasowa wiara Cailleta w darwinowską teorię ewolucji stała się dla niego naiwna i bezsensowna. Tłumaczył obrazowo, że z darwinizmem jest tak, jakby wierzyć, że po rozmontowaniu zegara można złożyć go z powrotem, jeśli tylko będziemy wystarczająco długo potrząsali jego częściami. Dla każdego logicznie myślącego człowieka takie działanie jest absurdalne i nierozumne. Dopiero wtedy zegarek zacznie funkcjonować, gdy jakaś inteligentna istota złoży jego części zgodnie z ich funkcją i przeznaczeniem.

Dla Maurice’a Cailleta stało się oczywiste, że cały makro- i mikrokosmos oraz życie i ludzka świadomość mogły zaistnieć tylko dzięki stwórczemu działaniu absolutnej inteligencji Boga, a nie jakiemuś ślepemu przypadkowi. Tę oczywistą prawdę, jak również prawdę o Jezusie Chrystusie, rozpoznają i przyjmują tylko ludzie, którzy szczerze szukają uczciwych odpowiedzi na swoje pytania i mają czyste i pokorne serca.

W Kościele prawosławnym

Za namową swego kolegi Maurice udał się do o. Patryka, proboszcza parafii prawosławnej w Rennes, który cierpliwie wysłuchał historii jego życia. Na koniec kapłan zacytował Maurice’owi słowa Pana Jezusa: „i ja ciebie nie potępiam” i zaproponował mu przygotowanie do chrztu św. Dał mu do przestudiowania katechizm prawosławny i książkę Timothy’ego Ware’a Ortodoksja. W ciągu kilku tygodni Caillet pochłonął te książki, jak również Ewangelie i pisma ojców Kościoła. Był spragniony poznania prawdy o Chrystusie, który swoim nieskończonym miłosierdziem dotknął jego pogańskiej duszy.

Wstawał bardzo wcześnie rano, aby mieć czas na modlitwę i lekturę. Ojciec Patryk zadecydował, że Maurice zostanie ochrzczony w Wigilię Paschalną Wielkiej Soboty. Wówczas Caillet postanowił pójść na spotkanie loży i szczegółowo opowiedzieć o swoim nieoczekiwanym spotkaniu z Chrystusem podczas Eucharystii w Lourdes. Wszyscy byli zaszokowani tym, co usłyszeli, ale nikt z zebranych tego nie skomentował.

W sercu Maurice’a rozgrywała się dramatyczna walka wewnętrzna. Złe moce walczyły o jego duszę. Osobiście doświadczył obecności i wściekłości złego ducha. Dwa razy w nocy obudziły go szydercze śmiechy jakichś czarnych monstrów, które napełniły go lękiem i obrzydzeniem. Znikały, kiedy wzywał pomocy Maryi, odmawiając Zdrowaś Maryjo.

Claude miała zwyczaj stawiać sobie na noc obok łóżka szklankę wody mineralnej. Po nawróceniu się Maurice’a woda ta rano bardzo cuchnęła i nie nadawała się do picia. Ten dziwny fenomen powtarzał się każdej następnej nocy. Za radą jednego z przyjaciół Cailletowie postawili jedną szklankę z wodą mineralną, drugą z wodą z kranu, a trzecią z wodą mineralną z kroplą wody święconej. Rano tylko szklanka z poświęconą wodą zachowała doskonałą czystość, natomiast pozostałe dwie szklanki zawierały wodę zepsutą i cuchnącą. To był dla Maurice’a i Claude oczywisty znak obecności i działania duchów nieczystych.

W Wielką Sobotę 1985 r. Maurice przyjął w Kościele prawosławnym upragniony sakrament chrztu św. oraz sakrament bierzmowania. Oczyszczony wodą chrztu św. ze wszystkich grzechów, doświadczył szczególnej radości i wolności dziecka Bożego. Podczas tej podniosłej ceremonii była obecna jego żona Claude, którą Jezus cudownie uzdrowił ze wszelkich chorób i dolegliwości.

Dla Maurice’a i Claude nastał szczególnie trudny czas, gdyż zaczęto ich szykanować w pracy. Odwiedził ich też w domu „brat” z Wielkiej Loży Francji i bez ogródek zagroził, że zaryzykują swoje życie, gdy odważą się podać do sądu sprawę swego złego traktowania w pracy. Ta groźba śmierci była prawdziwym szokiem dla Maurice’a. Nigdy się nie spodziewał, że znany i szanowany mason będzie groził mu śmiercią. Pomimo tych kłopotów modlitewny żar Maurice’a nie słabł. Wstawał bardzo wcześnie rano, aby mieć czas na modlitwę różańcową i lekturę Ewangelii.

W drodze do Kościoła katolickiego

Podczas letnich wakacji Maurice razem z żoną pojechali do opactwa benedyktyńskiego w Sainte-Anne w Kergonan, aby posłuchać nieszporów. Oddychali atmosferą wielkiej prostoty, czystości i duchowej głębi. Po nieszporach udali się do rozmównicy, gdzie nawiązali dłuższą rozmowę ze starszym zakonnikiem, ojcem Yves’em. Opowiedzieli mu całą historię swego życia oraz o trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli po nawróceniu się i chrzcie Maurice’a. Ojciec Yves pożyczył im wówczas na jeden dzień książkę o działaniu złego ducha w naszych czasach. Po przeczytaniu tej książki przez następne kilka dni Cailletowie przyjeżdżali do klasztoru na rozmowy z o. Yves’em.

Kiedy Maurice opowiedział o tym, jak grożą mu śmiercią najbliżsi jego bracia masoni, wtedy o. Yves wskazał na niczym niezawinione cierpienia Chrystusa. Radził, aby użyć wszystkich pokojowych i prawnych sposobów obrony swoich racji i praw, a przede wszystkim, aby w tym doświadczeniu cierpienia całkowicie ufać i zawierzać siebie Bogu, który nigdy nie opuszcza swoich dzieci. Tłumaczył im, że cierpienie oddane Bogu staje się drogą zbawienia, która prowadzi do radości życia wiecznego. Dzięki o. Yves’owi Maurice uświadomił sobie, że nie zmieni świata przez oburzenie, gniew i protest, ale przez stałą zmianę samego siebie, przez wypełnianie woli Bożej oraz przebaczenie i miłość do tych, którzy nas nienawidzą. Tylko w ten sposób może przyczynić się do przemiany świata. Na modlitwie poprosił Jezusa o to, aby mógł przebaczyć swoim prześladowcom, którzy materialnie, moralnie i przez praktyki okultystyczne pragnęli mu wyrządzić krzywdę. Modlił się słowami: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Maurice jeszcze wtedy nie zdawał sobie w pełni sprawy z tego, że masoneria ma antychrześcijański charakter. Ojciec Yves powoli zaczął mu to uświadamiać. Zakonnik pokazał również Maurice’owi i Claude, że żyją w niesakramentalnym związku małżeńskim i że nie mogą przyjmować Komunii św. Tego problemu nie mieli w Kościele prawosławnym; o. Patryk nie miał żadnych oporów, aby udzielić im sakramentu małżeństwa. Jednak Claude nie zgodziła się na to, gdyż wiedziała, że jest to wbrew woli Boga i nauce Kościoła katolickiego. Ojciec Yves doradził im wtedy, aby zwrócili się do sądu kościelnego o rozpatrzenie ich sprawy i stwierdzenie, czy istnieje możliwość zawarcia przez nich sakramentu małżeństwa. Za namową o. Yves’a Claude złożyła prośbę do sądu kościelnego, aby rozpatrzył sprawę nieważności jej pierwszego małżeństwa.

W czerwcu 1985 r. Maurice zadecydował, aby ostatni raz pójść do loży. Zaproponował mistrzowi, że wygłosi konferencję o Jezusie. Kiedy ją głosił, słychać było wśród zebranych głosy oburzenia i szyderstwa. To była ostatnia wizyta Maurice’a w loży. Osobiście doświadczył wówczas, z jaką wrogością masoneria odnosi się do Kościoła katolickiego; zrozumiał, że nie można być jednocześnie katolikiem i członkiem masonerii. Maurice oficjalnie wystąpił z loży masońskiej oraz z zakonu różokrzyżowców A.M.O.R.C.

W Kościele katolickim

We wrześniu 1985 r. Maurice i Claude po raz pierwszy dowiedzieli się o ojcu Emilienie Tardifie, charyzmatycznym kapłanie, przez posługę którego Pan Jezus dokonywał spektakularnych nawróceń i uzdrowień.

Maurice z żoną pojechali do Wersalu na spotkanie z o. Tardifem. Kiedy dojechali do katedry Saint-Louis, było tam już przeszło 4 tysiące wiernych. Modlitwa różańcowa trwała około 2 godzin. Ojciec Tardif pojawił się w asyście miejscowego biskupa. W kilku słowach wyjaśnił zgromadzonym, że uzdrawia sam Jezus, który obecny jest w Eucharystii. W pewnym momencie Maurice i Claude usłyszeli słowa o. Tardifa, które były odpowiedzią na ich modlitwę: „Pan Jezus błogosławi jedność pewnej pary”.

Innym razem Maurice również wybrał się na spotkanie modlitewne z o. Tardifem. Pojechał razem ze swoją żoną i teściową, która miała zaawansowaną chorobę Parkinsona i mogła poruszać się tylko na wózku inwalidzkim. Podczas procesji Najświętszego Sakramentu kapłan, który niósł monstrancję, zatrzymał się przy niej i ją pobłogosławił. Ona upadła na kolana, po chwili wstała i zaczęła powtarzać: „moje nogi, moje nogi są lekkie”, potem zaczęła coraz szybciej iść, a w końcu biec w kierunku ołtarza, gdzie stał o. Tardif. Przy ołtarzu wykonała kilka tanecznych kroków i z radością powiedziała do mikrofonu: „Mam na imię Yvonne i Jezus mnie uzdrowił”. Została całkowicie uzdrowiona z choroby Parkinsona. Tańczyła z radości przed innymi, aby dać świadectwo swego całkowitego uzdrowienia. Jej lekarz i fizjoterapeuta przeżyli prawdziwy szok, kiedy zobaczyli ją całkowicie zdrową. Również wielu członków jej rodziny, którzy byli oziębli w wierze, na własne oczy przekonało się, że zmartwychwstały Jezus żyje w swoim Kościele i uzdrawia tak samo jak w czasie swojego ziemskiego życia.

Msza św. i spotkania modlitewne we wspólnocie charyzmatycznej sprawiły, że Maurice zaczął inaczej patrzeć na Kościół katolicki. Pielgrzymki i przemówienia Ojca Świętego Jana Pawła II uświadomiły mu, że jego dotychczasowa negatywna opinia o Kościele katolickim nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, że była spowodowana kłamliwą propagandą jego wrogów. Odkrył, że Kościół katolicki to Jezus Chrystus i wszyscy grzesznicy, których Jezus zaprasza do siebie, aby ich uwalniać z niewoli grzechów, uzdrawiać, uczyć przebaczać, kochać i prowadzić do nieba.

W końcu Maurice i Claude otrzymali radosną informację, że sądy kościelne w Rennes i Angers stwierdziły, że pierwsze małżeństwo Claude od początku było nieważne. Natomiast pierwsze małżeństwo Maurice’a wymagało decyzji papieża.

We wrześniu 1986 r. do Pontmain, gdzie w 1870 r. objawiła się Matka Boża, miał przyjechać o. Tardif. Na to modlitewne spotkanie przyjechało przeszło 10 tysięcy wiernych. Maurice i Claude zauważyli, że przyjechało z ciekawości kilku ich dawnych znajomych, zaangażowanych w różne formy okultyzmu. Ze względu na tłumy Msza św. była odprawiana na zewnątrz przed bazyliką. Ku wielkiemu niezadowoleniu zgromadzonych na początku Mszy św. poinformowano, że o. Tardif nie mógł przyjechać, ponieważ musiał wracać do Kanady na pogrzeb swojego brata. Mszę św. odprawiał o. Jacques Marin. Podczas tej Mszy św. Pan Jezus działał z wielką mocą. Po Komunii św. o. Marin mówił o osobach, które Jezus uzdrawia. Osoby te wstawały i dawały świadectwo dotknięcia uzdrawiającą mocą Chrystusa. W pewnym momencie Maurice usłyszał słowa: „z tyłu placu, przy ogrodzeniu, jest pewien mason, na wysokim stopniu wtajemniczenia, który ma opory przed przystąpieniem do Kościoła katolickiego”. Słowa te rozwiały wszelkie wątpliwości Maurice’a.

Dzięki tym doświadczeniom i promieniowaniu świętości Jana Pawła II Maurice odkrył, że pełnia objawionej prawdy jest tylko w Kościele katolickim. Przejście do Kościoła katolickiego było łatwe, wystarczyło, że napisał list informujący o swojej decyzji do proboszczów z parafii prawosławnej i katolickiej.

15 listopada 1988 r. Maurice otrzymał telefon z trybunału w Rennes z radosną informacją, że, kierując się przywilejem pawłowym, Ojciec Święty podpisał dyspensę zezwalającą na zawarcie związku małżeńskiego z katoliczką Claude-Andrée. Maurice i Claude przed przyjęciem sakramentu małżeństwa przystąpili do spowiedzi. Doświadczyli, jak wielkim skarbem jest sakrament pokuty, w którym Jezus dokonuje cudu przebaczenia wszystkich grzechów, duchowego uzdrowienia, przywrócenia wolności i radości dzieci Bożych.

Po przyjęciu sakramentu małżeństwa 7.10.1987 r. Maurice i Claude doświadczyli mistycznej jedności, stali się w Chrystusie dwoje jednym ciałem. Ich ułomna, słaba ludzka miłość została wszczepiona we wszechmocną i wieczną miłość Chrystusa. Doświadczyli szczególnej mocy tego sakramentu. Ich intymne relacje zostały całkowicie przeobrażone zgodnie z tym, co pisał Jan Paweł II: „małżeński akt jest prawdziwym aktem adoracji”.

Podczas modlitwy wspólnoty o wylanie Ducha Świętego w 1989 r. Maurice i Claude zrozumieli, że trzeba w sposób radykalny zerwać ze wszelkimi praktykami okultystycznymi, z bioenergoterapią i spirytyzmem. Wcześniej Maurice sądził, że praktykowanie radiestezji czy używanie wahadełka jest niewinnym zajęciem. Uświadomił sobie, że to były ostatnie zniewalające więzy, które łączyły go ze złymi duchami.

Po swoim nawróceniu dr Maurice razem z żoną włączyli do swojej praktyki lekarskiej nowy bardzo istotny element. Przed leczeniem farmakologicznym proponowali pacjentom pojednanie się z Bogiem w sakramencie pokuty i Eucharystii. Zachęcali, aby podziękowali Bogu za doświadczenie choroby i cierpienia, aby wszystkie swoje cierpienia oddali Jezusowi. Zachęcali także do modlitwy o przebaczenie wszystkiego wszystkim, aby do nikogo nie czuć pretensji i urazy, aby odrzucić wszelki okultyzm, bioenergoterapię i spirytyzm. Prosili też kobiety, które dokonały aborcji, aby żałowały za popełnioną zbrodnię, pojednały się z Bogiem i ze swoim dzieckiem.

Maurice z żoną byli świadkami, że ci pacjenci, którzy zastosowali się do tych wskazań, odzyskiwali spokój sumienia i radość życia oraz doświadczali spektakularnych uzdrowień z najróżniejszych chorób.

Jedna kobieta, która za namową męża poddała się aborcji, po tej zbrodni przeżyła prawdziwy koszmar. Znienawidziła męża i nie chciała więcej z nim współżyć; mąż zaczął pić, a ona cierpiała na bezsenność i bóle głowy; pojawiły się też u niej inne poważne problemy zdrowotne. Przyjęła rady dra Maurice’a: pojednała się z Bogiem w sakramencie pokuty, przebaczyła mężowi i poprosiła o przebaczenie swoje dziecko zabite podczas aborcji. Wówczas rozpoczął się proces leczenia, który doprowadził do jej całkowitego uzdrowienia duchowego i fizycznego.

Maurice odnalazł po wielu latach poszukiwań największy skarb – osobę Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga, który stał się prawdziwym człowiekiem, umarł za nas i zmartwychwstał. Jest z nami w swoim Kościele, aby przebaczać grzechy, uzdrawiać wszystkie rany serca i prowadzić do nieba. Wszystko, co jest nam potrzebne do szczęścia, mamy w Kościele katolickim. Pan Bóg daje nam siebie cały w sakramentach pokuty i Eucharystii. Trzeba tylko na co dzień podjąć trud życia wiarą. Tak uporządkować sobie program dnia, aby o stałych godzinach był czas przeznaczony na modlitwę różańcową, Koronkę do miłosierdzia Bożego, na lekturę Pisma św. i Eucharystię. Trzeba po prostu pozwalać Jezusowi, by nas kształtował i prowadził przez życie. Jest to jedyna recepta na pełnię szczęścia.

Modlitwa ofiarowania cierpienia:

Jezu, Boski Zbawicielu, przez Niepokalane Serce Maryi ofiarowuję Ci swoje cierpienia psychiczne, fizyczne i udręki duchowe, w intencji Ojca Świętego, za kapłanów, o nawrócenie grzeszników (można dodać także: w intencjach …….

Wylej na świat strumienie swojego Miłosierdzia. Nawróć niewierzących, wyzwól zniewolonych nałogami, otaczaj opieką rodziny, by mocą Twej łaski skutecznie oparły się zasadzkom złego ducha. Zjednocz małżeństwa zagrożone rozpadem; rodzicom daj miłość i odwagę, aby przyjęli każde poczęte dziecko i by bronili życia aż do naturalnej śmierci. Starszym daj łaskę zjednoczenia się z Tobą w cierpieniu. Młodzieży i dzieciom daj serca czyste, wolne od wszelkich uzależnień, gotowe pełnić Bożą wolę.

Spraw, by cierpienie nie odebrało mi nadziei, by wiara moja nie gasła, a miłość nie ustawała. A kiedy nadejdzie kres mego życia, przybądź po mnie i zaprowadź mnie do swojego królestwa.
Amen.
źródło: milujciesie.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *