News will be here

Zaufaj Jezusowi, On może wszystko- świadectwo

Wydało mi się dobrą rzeczą poprosić Boga o pomoc w sakramencie namaszczenia chorych, kiedy nasiliły się objawy mojej choroby.
Od wielu lat zmagałam się z uciążliwymi polipami nosa (niewyjaśnione rozrosty jam nosowych i zatok) i byłam przygotowana już na kolejny zabieg ich usunięcia.

Po operacji jednak musiałabym do końca życia zażywać sterydy, które powstrzymają nawrót choroby. Polipy nosa tak duże jak moje uniemożliwiają oddychanie nosem, odczuwanie smaków i zapachów, śpiewanie, a nawet przełykanie bez zatykania się uszu. Nadmierna produkcja śluzu powoduje nieustanny katar, kaszel i chrypkę.

W takim właśnie stanie w weekend, tuż przed Niedzielą Miłosierdzia Bożego, uczestniczyłam w rekolekcjach w diecezjalnym domu rekolekcyjnym. Wcześniej rozpoczęłam przygotowania do drugiego zabiegu usunięcia polipów po konsultacji z laryngologiem, który zalecił mi zrobienie tomografii i ocenił zakres polipów. Następną wizytę miałam zaplanowaną na tydzień po rekolekcjach.

Byłam wdzięczna za to, że rekolekcje odbywały się w milczeniu, bo trudno byłoby mi w tym stanie rozmawiać. Z radością uczestniczyłam w odmawianiu różańca, w spowiedzi, we Mszy św., w słuchaniu nauk ojca rekolekcjonisty oraz zgłębianiu treści encykliki Benedykta XVI Spe salvi.

Ze względu na nasilenie się objawów mojej choroby w tym czasie wydało mi się dobrą rzeczą poprosić Boga o pomoc w sakramencie namaszczenia chorych.

W sobotę, po wieczornej Mszy św. dla chorych, podeszłam do ołtarza wraz z innymi szukającymi uzdrowienia. Zostałam namaszczona i otoczona modlitwą ojca rekolekcjonisty, Bożego kapłana. Nie poczułam wówczas nic nadzwyczajnego, ale wierzyłam, że Bóg może dokonać wszystkiego.

Następnego dnia, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, wracałam do domu wraz z kilkoma innymi osobami, które przyjechały ze mną na rekolekcje. O godz. 15 zaproponowałam wspólne odmówienie Koronki do miłosierdzia Bożego.

Kiedy wróciłam do domu, z radością podzieliłam się swoimi przeżyciami z mężem i synem. Z podekscytowaniem przywoływałam to, czego dowiedziałam się z encykliki papieża i z nauk rekolekcyjnych oraz opowiadałam o łaskach otrzymanych przeze mnie w sakramentach.

W kolejnych dniach poprzedzających zaplanowaną wizytę u lekarza mój stan ciągle się poprawiał; do tego stopnia, że mogłam wręcz oddychać przez jedno z nozdrzy. Mówiłam i przełykałam z łatwością. Kaszel również prawie ustąpił.

Kiedy spotkałam się z lekarzem, powiedziałam mu, że czuję się teraz o wiele lepiej i że jedynym tego powodem może być otrzymane przeze mnie namaszczenie chorych (nie brałam żadnych leków ani sterydów).

Doktor bardzo dokładnie zbadał mój nos i zatoki, spojrzał na poprzednie wyniki tomografii i zapanowała cisza. W końcu powiedział:

„Nie znam medycznego wyjaśnienia, dlaczego twój stan tak bardzo się poprawił od ostatniej wizyty”.

Następnie pokazał mi na tomografie polipy, które jeszcze kilka dni temu miałam, a które teraz zniknęły. Podziękowałam Bogu i wielka radość wypełniła moje serce.

Modliłam się tylko o to, ażeby dobry Jezus pozwolił mi oddychać. Nie prosiłam o przywrócenie zmysłu powonienia i smaku czy o całkowite uzdrowienie. Nasz miłosierny Jezus wysłuchał mnie i usunął z mojego nosa polipy, tak że nie musiałam poddawać się zaplanowanemu zabiegowi!

Mijają już dwa lata od mojego cudu Bożego miłosierdzia i nadal mogę swobodnie oddychać. Dziękuję Ci, Jezu, za ten dar! Jezu, ufam Tobie!
Fae Presley, USA
źródło: milujciesie.org.pl