News will be here

Najsłynniejszy ateista uwierzył w Boga

9 grudnia 2004 r. agencja Associated Press poinformowała, że najsłynniejszy ateista świata, profesor filozofii Antony Flew, uwierzył w istnienie Boga. Całe swe wcześniejsze życie poświęcił on na dowodzenie, że Bóg nie istnieje. Opublikował ponad 30 książek, które ukształtowały program współczesnego ateizmu.
Antony Flew (1923-2010) był niewątpliwie najwybitniejszym ateistycznym filozofem na przestrzeni ostatnich 100 lat. Opracował oryginalną i uporządkowaną ateistyczną doktrynę, podał nowe argumenty przeciwko teizmowi. Wpisał się do panteonu największych filozofów ateistów, takich jak D. Hume, A. Schopenhauer, L. Feuerbach i F. Nietzsche. Dlatego jego nawrócenie było bez wątpienia wielkim wydarzeniem.

Droga do ateizmu
Antony Flew urodził się w 1923 r. w Londynie, a wychował w Cambridge. Jego ojciec był pastorem Kościoła metodystycznego, wykładał teologię Nowego Testamentu w metodystycznym kolegium w Cambridge i przez wiele lat był rektorem tej uczelni.

A. Flew przyznał, że jako chłopiec był sumiennym i szczerym chrześcijaninem, ale niezbyt gorliwym. Odmawianie modlitw i chodzenie do kościoła traktował jako uciążliwy obowiązek.

Pod koniec szkoły średniej Antony utracił wiarę w Boga. Wyznał: „Środowisko domowe, w którym się wychowałem, zaszczepiło mi zapał do dociekań krytycznych, które w ostatecznym rachunku popchnęły mnie do odrzucenia wiary ojca” (Bóg istnieje, s. 39).

Jednym z głównych powodów odrzucenia przez A. Flewa wiary w Boga był dla niego problem istnienia zła. Młodzieniec twierdził, że istnienie wszechmocnego i kochającego Boga jest nie do pogodzenia z przejawami zła i cierpienia w świecie. Chłopak długo ukrywał przed rodzicami swój ateizm. Poinformował ich o swoim odejściu od wiary dopiero w styczniu 1946 r.

Studia i działalność akademicka
Antony rozpoczął studia na uniwersytecie oksfordzkim w 1942 r. Powołanie do służby wojskowej przerwało jego edukację. Zajęcia na studiach stacjonarnych wznowił jednak w styczniu 1946 r. Egzaminy dyplomowe zdał z najwyższą oceną w 1947 r., a rok później rozpoczął wykłady w kolegium oksfordzkim Christ Church.

A. Flew był pod wrażeniem wiedzy i erudycji słynnego pisarza C.S. Lewisa, którego w Oksfordzie wielokrotnie spotykał. Uważał go za najbardziej przekonującego chrześcijańskiego apologetę.

W Oksfordzie Antony poznał swoją przyszłą żonę Annis Donnison. Chociaż Flew nie wierzył w Boga, to respektował zasady moralne otrzymane od rodziców. Nigdy nie próbował współżyć z narzeczoną przed ślubem, bo był przekonany, że współżycie przed- i pozamałżeńskie jest złem moralnym.Cierpliwie czekał kilka lat, aż Annis ukończy studia, i wtedy dopiero wzięli ślub.

W 1950 r. Antony rozpoczął pracę jako profesor filozofii moralności na uniwersytecie w Aberdeen. Po czterech latach przeniósł się do Anglii i przejął katedrę filozofii na uniwersytecie w Keele, gdzie wykładał przez 17 lat.

W styczniu 1973 r. zatrudnił się na uniwersytecie w Reading, gdzie pracował do końca 1982 r. Następnie przez sześć lat, aż do swojej emerytury, prowadził zajęcia na uniwersytecie w Bowling Green.

Profesora Flewa fascynowały trzy wielkie zagadnienia filozoficzne: Bóg, wolność i nieśmiertelność.

Jako ateista A. Flew twierdził, że:„1. Wiem, że Bóg nie istnieje; 2. Skłaniam się do przekonania, że Wszechświat nie ma początku ani końca; w istocie nie znam ani jednej dobrej racji pozwalającej wątpić o prawdziwości którejkolwiek z tych hipotez; 3. Jestem przekonany, że organizmy żywe w niezmiernie długim czasie wyewoluowały z materii nieożywionej” (tamże, s. 97).

Bóg istnieje
Profesor Antony Flew nieustannie zmagał się z pytaniami dotyczącymi istnienia Boga, wytrwale szukał prawdy i w końcu ją znalazł. Podczas swojej działalności akademickiej często prowadził publiczne dyskusje z filozofami o innych poglądach.

W maju 2004 r. na Uniwersytecie Nowojorskim odbyła się publiczna debata, w której wzięli udział: Antony Flew, izraelski naukowiec Gerald L. Schroeder (autor bestselerowych książek na temat nauki i wiary, a zwłaszcza książki The Science of God) oraz filozof szkocki John Haldane.

Wszyscy spodziewali się ożywionej dyskusji pomiędzy najsłynniejszym ateistą i dwoma naukowcami wierzącymi w Boga. Na samym początku konferencji, ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich, prof. A. Flew stwierdził, że odrzucił ateizm i przyjmuje istnienie Boga.

Mówił: „Otóż wierzę teraz, że Wszechświat powołała do istnienia nieskończona Inteligencja. Wierzę, że misterne prawa rządzące Wszechświatem objawiają to, co naukowcy nazwali umysłem Boga. Wierzę, że życie i jego odtwarzanie mają początek w boskim Źródle” (Bóg istnieje, s. 118).

W trakcie dyskusji naukowiec argumentował, że najnowsze badania nad początkiem życia wskazują na istnienie stwórczej inteligencji Boga.

Stwierdził, że badania DNA „odsłoniły tak niewiarygodną złożoność struktur niezbędnych do wytwarzania życia, że moim zdaniem dowodzi to, iż połączenie tych niesamowicie zróżnicowanych elementów w taki sposób, aby ze sobą współpracowały, musiało się odbyć z udziałem inteligencji.

Chodzi o kolosalną złożoność wszystkich tych elementów i nadzwyczajną subtelność sposobów, które ze sobą współpracują. Szansa na przypadkowe sprzęgnięcie się tych dwóch aspektów jest po prostu znikoma. Wszystko jest sprawą niesamowitej złożoności, która rodzi te skutki i która sprawia na mnie wrażenie czegoś, co wytworzyła Inteligencja” (tamże, s. 104).

„Dokonałem istotnego »zwrotu« – wyznał Flew – a mianowicie po przeszło sześćdziesięciu latach uznawania ateizmu ogłosiłem publicznie, że zmieniłem barwy klubowe. Jednocześnie, chociaż patrzyłem już z innego punktu widzenia, z takim samym zaangażowaniem i tak samo uczciwie nadal grałem, że tak powiem, w tę samą grę” (tamże, s. 93-94).

Odrzucenie ateizmu przez prof. Flewa było szokującą wiadomością dla wszystkich, a w środowisku ateistów wywołała ona prawdziwą histerię. Pojawiły się komentarze pełne fanatycznej nienawiści i całkowitego braku tolerancji. Wielu naukowców jednak wyraziło uznanie dla uczciwości intelektualnej badacza.

Profesor Alvin Plantinga napisał: „To piękny dowód uczciwości profesora Flewa. Chociaż przez tyle lat odrzucał ideę Stwórcy, potrafił przyznać, że więcej przemawia na rzecz stanowiska przeciwnego”(tamże, s. 101).

„Małpie twierdzenie”
Podczas słynnej debaty z udziałem prof. Flewa na Uniwersytecie Nowojorskim w maju 2004 r. bezcenna była argumentacja Geralda Schroedera, który przyrównał twierdzenie, że życie powstało przypadkowo, do przeświadczenia, że stado małp uderzające na oślep w klawiaturę komputera napisze sonet Szekspira. Dla profesora jest to „małpie twierdzenie”, zwykły stek bzdur. Jego zdaniem mówienie, że powstanie życia to dzieło przypadku, jest w kontekście najnowszych badań naukowych całkowicie niedorzeczne.

A. Flew po 60 latach obrony światopoglądu ateistycznego porzucił go dlatego, że współczesna nauka przedstawia trzy aspekty przyrody, które wskazują na istnienie Boga.

„Aspekt pierwszy – napisał badacz – polega na tym, że przyroda jest posłuszna prawom. Aspekt drugi to życie, czyli inteligentnie zorganizowane i działające celowo istoty wyłonione z materii. Aspektem trzecim jest samo istnienie przyrody”.

Antony Flew zadał kluczowe pytanie ateistom, swoim byłym kolegom: „Jakie możliwe lub niemożliwe zdarzenie uznałbyś za rację zmuszającą do tego, aby przynajmniej rozważyć możliwość istnienia wyższego Umysłu?” (tamże, s. 118).

Flew skrytykował Richarda Dawkinsa za to, że ten całkowicie lekceważy i pomija 50-letni naukowy dorobek badań genetycznych. A jego Samolubny gen „jest książką ogromnie bałamutną i mącącą zwykłym ludziom w głowach. Już jako filozof ateistyczny uważałem to dzieło popularyzatorskie za na swój sposób równie szkodliwe jak czy to Naga małpa, czy Ludzkie zoo Desmonda Morrisa” (tamże, s. 109).

Uczciwość intelektualna
Profesor A. Flew przez cały czas swoich filozoficznych dociekań zachował uczciwość intelektualną.

„Moja droga do odkrycia Boga – pisał – jest do dzisiaj pielgrzymką rozumu. Szedłem za myślą, dokądkolwiek mnie prowadziła. A przywiodła mnie do przyjęcia istnienia samoistnego, niezmiennego, niematerialnego, wszechmocnego i wszechwiedzącego Bytu” (tamże, s. 189).

Flew nieustannie analizował wyniki badań przyrodniczych i wyciągał logiczne wnioski z danych naukowych.

Kierował się regułą Sokratesa: „za danym rozumowaniem musimy iść, dokądkolwiek prowadzi”, a więc zasadą podążania za dowodami, które prowadzą do prawdy.

Pisał: „Kierowała mną zawsze wola poszukiwania poprawnych logicznie rozumowań, które prowadzą do prawdziwych wniosków” (tamże, s. 111).

Wytrwale szukał odpowiedzi na najważniejsze pytania: Skąd się wzięły prawa przyrody? W jaki sposób życie wyłoniło się z nieożywionej materii? W jaki sposób powstał Wszechświat?

„Co to znaczy, że coś jest żywe, i w jaki sposób wiąże się to z ogółem faktów z dziedziny chemii i genetyki rozpatrywanych jako pewna całość?” (tamże, s. 120).

Flew zaakceptował logiczny wniosek, że nie jest możliwe wyjaśnienie początków życia w oparciu o samą materię.

Pisał: „Przez ostatnie 100 lat najwybitniejsi uczeni, w tym również niektórzy z najlepszych naukowców współczesnych, stworzyli filozoficznie urzekającą wizję racjonalnego Wszechświata wyłonionego z boskiego Umysłu.

Tak się składa, że właśnie ten szczególny obraz świata uważam teraz za najlepsze filozoficzne wyjaśnienie mnóstwa zjawisk, z którymi mają do czynienia zarówno naukowcy, jak i laicy” (tamże, s. 121).

Profesor Flew uwierzył w istnienie Boga na drodze rozumowych dociekań, bez odwoływania się do nadprzyrodzonych zjawisk. Odkrył Jego istnienie w wyniku „pielgrzymki rozumu”.

Istotny wpływ na odrzucenie ateizmu przez prof. Flewa miały dwie książki: The Rediscovery of Wisdom, napisana przez Davida Conwaya, oraz dzieło Roya Abrahama Varghesego The Wonder of the World.

Według Flewa najbardziej przekonujący argument wskazujący na istnienie Boga przedstawił wybitny profesor brytyjski David Conway, który napisał: „Za wyjaśnienie świata i jego bogatej formy Arystoteles uznaje Byt, któremu przypisuje następujące właściwości: niezmienność, niematerialność, wszechmoc, wszechwiedzę, jedność, czyli niepodzielność, doskonałą dobroć i konieczne istnienie.

Otóż ten zestaw atrybutów jest uderzająco podobny do właściwości, jakie przypisuje się Bogu w tradycji judeochrześcijańskiej. Podobieństwo to w pełni usprawiedliwia domniemanie, że mówiąc o przyczynie świata, Arystoteles miał na myśli tę boską Istotę, która jest przedmiotem czci w obu religiach […].

Wyjaśnieniem świata i jego bogatej formy jest to, iż jest on dziełem wyższej, wszechmocnej i wszechwiedzącej Inteligencji, którą zwykle nazywamy Bogiem, a która stworzyła świat, aby powołać do istnienia i podtrzymywać istoty rozumne” (D. Conway, The Rediscovery of Wisdom, s. 74).

Dla A. Flewa stało się oczywiste, że o istnieniu Boga Stwórcy można wywnioskować z obecności bardzo precyzyjnego projektu obecnego w przyrodzie. Obserwujemy bowiem w naturze wielkie uporządkowanie i istnienie trwałych racjonalnych praw, prawidłowości, które są matematycznie ścisłe, powszechnie obowiązujące i wzajemnie ze sobą powiązane. Einstein nazywał je „rozumem wcielonym”.

Skąd się bierze w przyrodzie harmonia, rozumny porządek? To ważne pytanie stawiali sobie najwięksi uczeni: Newton, Einstein, Heisenberg i inni. Jedyną rozumną na to odpowiedzią była konstatacja, że źródłem porządku we Wszechświecie jest umysł Boga.
Wybitni naukowcy nie są ateistami

Profesor Antony Flew podkreślał fakt, że wielu wybitnych współczesnych naukowców uważa prawa przyrody za „myśli umysłu Boga”. Zarzucił on R. Dawkinsowi, że ten w swej książce Bóg urojony posługuje się kłamstwem, twierdząc, że Albert Einstein był ateistą.

Kiedy bowiem nazywano Einsteina ateistą, to on zawsze protestował: „Naprawdę mnie złości, gdy oni(ludzie, którzy twierdzą, że Bóg nie istnieje) cytują mnie na poparcie swoich poglądów. […] Nie jestem ateistą i nie sądzę, abym mógł się nazywać panteistą.

Znajdujemy się w sytuacji małego dziecka, które wchodzi do ogromnej biblioteki wypełnionej książkami w wielu językach. Dziecko wie, że ktoś musiał te książki napisać. Nie wie jak. Nie zna języków, w których napisano te książki. Dziecko podejrzewa, że książki ustawiono zgodnie z pewnym tajemniczym porządkiem, ale go nie rozumie. Myślę, że właśnie w takiej sytuacji znajduje się nawet najbardziej inteligentny człowiek wobec Boga.

Widzimy Wszechświat cudownie urządzony i podlegający pewnym prawom, ale prawa te rozumiemy tylko mgliście. Nasze ograniczone umysły zdają sobie sprawę z istnienia tajemniczej siły, która porusza konstelacjami” (M. Jammer, Einstein and Religion, Princeton 1999, s. 44).

Einstein twierdził, że prawa Wszechświata mówią o istnieniu Boga, który będąc duchem, „nieskończenie przewyższa ducha ludzkiego i w obliczu którego człowiek, świadom, jak skromne ma możliwości, musi odczuwać pokorę”.

Według Einsteina, poznając przyrodę, poznajemy Boga. I choć przyroda nie jest Bogiem, jednak uczciwe naukowe badanie natury zawsze prowadzi do religii (por. tamże, s. 148).

W jednym ze swoich listów Einstein przyznał: „Nigdy nie znalazłem lepszego określenia niż »religijna« dla wiary w racjonalną naturę rzeczywistości i jej szczególnej dostępności dla ludzkiego umysłu. Tam, gdzie brakuje tej wiary, nauka wynaturza się w sztampową procedurę” (A. Einstein, Lettres a Maurice Solovine…, Paris 1956, s. 102-103).

Twórcy fizyki kwantowej: Max Planck, Werner Heisenberg, Erwin Schrödinger i Paul Dirac, widzieli wyraźny związek praw przyrody z umysłem Boga.

Planck twierdził, że nie ma w ogóle przeciwieństwa pomiędzy nauką i religią, „ponieważ jedna jest dopełnieniem drugiej, […] religia i nauki przyrodnicze walczą ramię w ramię w nigdy nieustającej krucjacie przeciw sceptycyzmowi i dogmatyzmowi, przeciw niewierze i zabobonowi […] (a zatem) »Za Bogiem«” (M. Panck, cyt. za: Ch. C. Gillespie, Dictionary of Scienfitic Biografhy, New York 1977, s. 168).

Podobne stanowisko prezentuje wielu wybitnych współczesnych naukowców, takich jak: Paul Davies, John Barrow, John Polkinghorn, Freeman Dyson, Francis Collins, Owen Gingerich, Roger Penrose, Richard Swinburne i John Leslie.

Paul Davies, najważniejszy interpretator współczesnej nauki, pisze: „Ateiści twierdzą, że prawa przyrody istnieją bez powodu i że Wszechświat jest w ostatecznym rachunku niedorzeczny. Nie mogę się z tym zgodzić jako naukowiec. Musi istnieć niezmienna podstawa racjonalna będąca korzeniem logicznej i uporządkowanej natury Wszechświata”.

Wszyscy naukowcy, którzy kierują się uczciwością intelektualną, zgodnie twierdzą, że Wszechświat we wszystkich swoich wymiarach jest logiczny i racjonalny, dlatego wskazuje on na istnienie Boga.

Pismo św. i nauczanie Kościoła katolickiego przekazują tę samą prawdę, że „Boga, będącego początkiem i kresem wszystkich rzeczy, można poznać z pewnością za pomocą naturalnego światła rozumu ludzkiego z rzeczy stworzonych” (Sobór Watykański II, Dei verbum, 6).

Każdy, kto szczerze szuka Boga i jest uczciwy intelektualnie, na pewno Go znajdzie, tak jak to się stało w życiu prof. A. Flewa. Jednak poznanie Boga, który objawia całą prawdę o sobie, dokonuje się tylko na płaszczyźnie wiary – poprzez nawiązanie z Nim osobistej relacji miłości.

Jeżeli jednak „człowiek mimo swej inteligencji nie potrafi rozpoznać Boga jako Stwórcę wszystkiego – stwierdził św. Jan Paweł II – to przyczyną jest nie tyle brak właściwych środków, ile raczej przeszkody wzniesione przez jego wolną wolę i grzech” (Fides et ratio, 19).

Dlatego, jak pisał św. Paweł, „nie mogą się wymówić od winy” ci wszyscy, którzy „przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18-20).
źródło: milujciesie.pl