Francuski pisarz Emil Zola udał się do Lourdes, aby opisać potem, że wszystko, co się tam dzieje, jest owocem fanatyzmu, iluzji, halucynacji lub oszustwa. Kiedy oglądał liczne wota od uzdrowionych ludzi zawieszone przed grotą objawień Matki Bożej, miał wtedy z ironią powiedzieć: „Widzę wiele lasek i kul, ale nie widzę żadnej drewnianej nogi”.
Znany francuski ateista Felix Michaud stwierdził, że tylko odrośnięcie amputowanej nogi byłoby cudem, którego nikt nie mógłby zakwestionować, ale według niego takiego faktu nigdy w historii nie stwierdzono i z całą pewnością nigdy się on nie zdarzy. W podobny sposób lider dziewiętnastowiecznego antyreligijnego pozytywizmu – neurolog Jean Martin Charcot – drwił z uzdrowień w Lourdes, twierdząc, że nigdy nie spotkał się z przypadkiem odrośnięcia amputowanej kończyny. W tym samym duchu słynny francuski pisarz Emil Zola udał się do Lourdes, aby następnie opisać, że wszystko, co tam się dzieje, jest owocem fanatyzmu, iluzji, halucynacji lub oszustwa. Kiedy oglądał liczne wota od uzdrowionych ludzi zawieszone przed grotą objawień Matki Bożej, miał wtedy z ironią powiedzieć: „Widzę wiele lasek i kul, ale nie widzę żadnej drewnianej nogi”.
Ateiści ci głęboko wierzyli w to, że nauka wyjaśni wszelkie tajemnice, a z czasem wyeliminuje wszystkie „katolickie przesądy”. O istnieniu nadprzyrodzonych sił mógłby ich przekonać – jak sami twierdzili – tylko tak oczywisty fakt, jak na przykład odrośnięcie odciętej nogi lub ręki. Byli pewni, że coś takiego nigdy się nie zdarzyło i na pewno nigdy się nie wydarzy. Ta pewność wolnomyślicieli wynikała z ich ślepej wiary w ateistyczną ideologię.
Ich przekonanie, że nigdy nikomu nie została cudownie przywrócona żadna amputowana noga lub jakiś fragment kości wraz z mięśniami, skórą, nerwami i naczyniami krwionośnymi, nie było jednak zgodne z prawdą. Ludzie ci bowiem nie zdawali sobie sprawy z tego, że dokładnie takie cuda, jakich się domagali, zostały szczegółowo udokumentowane przez badania naukowe.
Natychmiastowe odtworzenie tkanek
Jednym z najdokładniej przebadanych i udokumentowanych cudów było natychmiastowe uzdrowienie (połączone z odrośnięciem 6 cm kości) Petera van Ruddera, belgijskiego ogrodnika z miejscowości Jabbecke we Flandrii. 16 lutego 1867 r. spadające drzewo zmiażdżyło i tak nieszczęśliwie złamało kości piszczelową oraz strzałkową jego lewej nogi, że całkowicie utracił sześć centymetrów struktury kostnej. Powstała wskutek tego paskudna, ropiejąca rana. Osobisty chirurg rodziny królewskiej, prof. Thiriart, wraz z konsylium lekarskim podjął decyzję o natychmiastowej amputacji chorej kończyny. Pacjent jednak zdecydowanie odmówił i pomimo wielkich cierpień przez osiem kolejnych lat nie zgadzał się na ucięcie swej nogi.
W tym czasie jego zawierzenie się Matce Bożej coraz bardziej się pogłębiało. 7 kwietnia 1875 r. van Rudder, pokonując straszny ból, udał się razem z żoną do Oostaker, gdzie wybudowano kopię groty objawień Matki Bożej z Lourdes. Kiedy z wielkim trudem dotarł na miejsce, z głębi serca modlił się przed figurą Matki Bożej o przebaczenie swoich grzechów oraz o to, aby mógł podjąć pracę i zapewnić utrzymanie swej licznej rodzinie. W pewnym momencie poczuł, że coś dziwnego dzieje się w jego ciele. Momentalnie odrzucił kule, podbiegł bliżej figury i upadł na kolana u stóp Matki Boskiej. Krzyk stojącej opodal żony uświadomił mu, że stał się cud – został nagle uzdrowiony.
Badania lekarskie stwierdziły całkowite uzdrowienie Petera – w jednym momencie w jego nodze została uzupełniona brakująca kość o długości ponad sześciu centymetrów, wraz ze ścięgnami, naczyniami krwionośnymi, mięśniami i skórą. To wszystko zostało stworzone z niczego. Wielokrotne ekspertyzy naukowe potwierdziły fakt jego całkowitego i natychmiastowego uzdrowienia z odtworzeniem całej brakującej struktury kostnej jego lewej nogi. Pracodawca van Ruddera – wicehrabia Alberich du Bus, wysoki przedstawiciel loży masońskiej – widząc, co się wydarzyło, nawrócił się na katolicyzm.
Wiele jeszcze podobnych, cudownych uzdrowień dokonało się w historii Kościoła. Spośród nich trzeba przypomnieć szczegółowo zbadany cud przywrócenia amputowanej nogi po przeszło dwóch latach od momentu jej odcięcia. Miał on miejsce w miasteczku Calanda, położonym około 100 km od Saragossy. (…)
Ideologia ateizmu
Człowiek wierzący w Boga, kiedy się spotka z wydarzeniami i faktami, które mają znamiona cudu, nie zamyka się na nadprzyrodzony wymiar rzeczywistości, lecz jest otwarty na coraz pełniejsze poznawanie Tajemnicy – a więc zachowuje wolność w dalszych poszukiwaniach Prawdy. Kto zaś chce dojść do poznania Prawdy, musi – jak pisze św. Jan od Krzyża – „(…) wierzyć w istnienie Boga, który nie podlega rozumowi, woli, wyobraźni ani żadnemu zmysłowi; Boga w tym życiu nie można pojąć. Nawet najwyższe doznanie czy poznanie Go jest nieskończenie dalekie od tego, kim On jest rzeczywiście, i od posiadania Go całkowicie”. Dlatego tylko na trudnej drodze wiary dokonuje się w człowieku proces jego duchowego rozwoju i odkrywania przezeń nadprzyrodzonej, niedostępnej naturalnemu poznaniu, rzeczywistości Boga.
Natomiast ateista, który kwestionuje fakt istnienia Boga i samą możliwość zaistnienia cudownych zdarzeń, staje się niewolnikiem doktryny, w którą wierzy. W ten sposób ogranicza sobie zakres i wolność w poszukiwaniu Prawdy, ponieważ z góry zakłada, że nie może istnieć nadprzyrodzona rzeczywistość, która wymyka się empirycznemu doświadczeniu człowieka. Ateiści stają się więc zamkniętymi na ostateczne poznanie Prawdy niewolnikami własnej ideologii. Wielu z nich z wielką żarliwością prowadziło i prowadzi nadal krucjatę skierowaną przeciwko wierze w Boga, przeciw religii i ludziom wierzącym. Zniewoleni ideologią ateizmu, pragną uspokoić dręczący ich niepokój sumienia przez radykalne odrzucenie możliwości odkrywania duchowego wymiaru rzeczywistości na drodze poznania, którą proponuje wiara. Dlatego ateiści z wielką determinacją negują istnienie cudownych faktów, które zaistniały w historii ludzkości, oraz tego wszystkiego, co mogłoby zakwestionować podstawy ich światopoglądu.
W odróżnieniu od ateistów ludzie wierzący w Chrystusa są wolni od ideologicznego zniewolenia. Ich wiara wynika z przyjęcia największego cudu, jakim było Wcielenie i Zmartwychwstanie Chrystusa, oraz tego nieustannie trwającego cudu, jakim jest istnienie wszechświata – z jego doskonałą harmonią, prawami natury, tajemnicą życia na ziemi oraz myślącym i wolnym człowiekiem. Zdeklarowani i zatwardziali ateiści, którzy świadomie odrzucają Boga, nie mogą się wymówić od winy, ponieważ – jak czytamy w Piśmie św. – „(…) od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,20).
Ateistyczna ideologia zmusza jej wyznawców do nieustannego negowania rzeczywistości nadprzyrodzonej oraz możliwości istnienia wszelkich cudownych znaków. Światowej sławy włoski pisarz Vittorio Messori stwierdza, że zmuszeni są czynić to „(…) zawsze i wszędzie, pod karą utraty własnej wiary: brak religii, jak wiemy, nie jest niczym innym jak właśnie religią, na równi z każdą inną. A nawet więcej – jeszcze bardziej wymagającą. Z jakąż wolnością może stawiać sobie pytania o Tajemnicę ten, kto oparł swoje życie i swoje myśli na »założeniu«, że nic tajemniczego nie istnieje? Jak dalece może być wolny wobec faktów niewyjaśnionych ten, kto postępuje (zacytujmy Renana) według zasady, w myśl której »wszystko w historii ludzkiej musi mieć ludzkie wyjaśnienie«”? (Vittorio Messori, Cud, Katowice 2000, s. 41).
Cudowne znaki i wydarzenia
W historii nieustannie pojawiają się fakty, które podważają fundamenty ateistycznej ideologii. Są nimi różnego rodzaju cudowne znaki i wydarzenia, poprzez które Bóg wskazuje na istnienie nadprzyrodzonego wymiaru rzeczywistości. Cuda są specyficzną „mową” Boga, apelem skierowanym do ludzi zniewolonych przez ateistyczną ideologię, aby zdecydowanie ją odrzucili i otwarli się na przyjęcie tajemnicy Jego miłości. Dla wszystkich chrześcijan wiara w Ewangelię jest związana z wiarą w największy cud, jakim było Boże Narodzenie i Zmartwychwstanie Chrystusa, oraz w cuda, które czynił Jezus w czasie swej publicznej działalności, a po Jego śmierci i Zmartwychwstaniu – z wiarą w znaki i cuda, które zmartwychwstały Pan nieustannie czyni przez wstawiennictwo swojej Matki Maryi oraz apostołów i świętych. Pan Jezus mówił: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” (J 4,48) oraz wskazywał na znaczenie cudownych znaków, których dokonywał: „(…) niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Mt 11,5-6).
Cuda i nadprzyrodzone znaki nieustannie towarzyszą działaniu Boga w historii naszego zbawienia. Są cuda, których Chrystus dokonuje w sferze duchowej: przebaczenie grzechów w sakramencie pokuty; Jego realna, osobowa obecność pod postaciami eucharystycznymi; każde nawrócenie czy zaistnienie wiary i miłości w sercu człowieka, przebaczenie i miłość nieprzyjaciół – są zawsze cudami łaski Bożej w duszy ludzkiej. Jezus Chrystus dokonuje cudownych uzdrowień również w sferze cielesnej człowieka. Poprzez te nadzwyczajne znaki pragnie umocnić lub wzbudzić wiarę u ludzi, aby otwierali swoje serca na Jego wszechmocną i pełną pokory miłość i miłosierdzie.
Powtórzmy jeszcze raz, że jedynym fundamentem i źródłem wiary dla każdego chrześcijanina jest przyjęcie cudownych faktów Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Każdy, kto te fakty odrzuca i nie wierzy w nie, przestaje być chrześcijaninem. Natomiast wszystkie inne cudowne wydarzenia mają jedynie za zadanie ożywiać i pogłębiać wiarę w realną obecność i zbawcze działanie Boga, który w łonie Maryi Dziewicy stał się prawdziwym człowiekiem, aby przez śmierć i Zmartwychwstanie dokonać naszego zbawienia. Święty Ambroży pisał: „Ci wszyscy, którzy odrzucają Boga żyjącego, klękają przed »bogiem nicością«”, i zachęcał: „Służcie Chrystusowi, bo tylko On jest jedynym Panem dobrym i miłosiernym, który nie zniewala, lecz ofiarowuje prawdziwą wolność”.
Źródło: milujciesie.org.pl