Po moim nawróceniu wszystko było radosne i proste: Bóg istnieje, radość potężna, ocean światła i słodyczy” – wyznaje André Frossard. „Byłem więcej niż oczarowany, pełen szalonej wdzięczności wobec ogromu miłosiernego piękna.
Bóg jest miłością i ta miłość uczyła mnie, że jest przyczyną i celem wszystkiego, co istnieje. Żadne stworzenie nie istnieje tylko dla siebie, ale dla drugiego stworzenia, dla wszystkich innych, poczynając od Boga samego, z którego wypływa wszystko. (…) Uporczywe wpatrywanie się w samego siebie napotka w końcu na przepaść nicości, z której jakaś cudowna dobroć nas wyciągnęła” (Bóg i ludzkie pytania, s. 8-9).
Historie natychmiastowych nawróceń takich ateistów jak Alfons Ratisbonne i André Frossard, odległe od siebie w czasie o prawie 100 lat, mają wiele wspólnych cech – ale najważniejsza z nich to gwałtowne i natychmiastowe doświadczenie obecności tajemnicy Boga, odkrycie prawdy o Trójcy Świętej oraz wszystkich dogmatycznych prawd głoszonych w Kościele katolickim. Dlaczego ateista A. Frossard w trakcie niezwykłego doświadczenia obecności Boga w czerwcu 1935 r. został akurat katolikiem, a nie protestantem czy muzułmaninem? Stało się tak dlatego, że istnieje tylko jeden Bóg, który objawił się w Jezusie Chrystusie, a w pełni można Go poznać i spotkać tylko w Kościele katolickim, bo tylko w tym Kościele głoszona jest cała prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka. Jest to Bóg do tego stopnia pokorny, że daje nam siebie cały, swoją miłość i życie wieczne w tajemnicy Eucharystii.
Frossard mówił, że w momencie doświadczenia obecności Boga niczego nie wybierał – ani wiary, ani tym bardziej Kościoła katolickiego. On po prostu z absolutną wyrazistością uzyskał pewność, że cała prawda jest tylko w Kościele katolickim. Kiedy podczas przygotowywania się do chrztu Frossard słuchał katechez, wtedy zrozumiał, że cała wiedza została mu przekazana już w momencie nawrócenia, doświadczenia obecności Boga. Ze zdumieniem stwierdził, że to wszystko, co wtedy otrzymał, było już od wieków sformułowane i głoszone przez Urząd Nauczycielski Kościoła.
Kiedy Frossard po raz pierwszy patrzył na Najświętszy Sakrament, odkrył znaczenie słowa „Bóg”, którego Istotą jest najczystsze, bezinteresowne oddanie się oraz obdarowanie człowieka istnieniem i czystą miłością. Bóg jest miłością, która ofiarowuje nam istnienie. Frossard uświadomił sobie, że w Bożym planie zbawienia wszystko jest darem. Zaczął się cieszyć jak małe dziecko, że Bóg istnieje. Na pytanie, kim jest chrześcijanin, odpowiadał, zwracając się w modlitwie do Boga: „Chrześcijanin to człowiek, który cieszy się bez końca, że nie jest bogiem, ponieważ Ty jesteś, Któryś jest” (Istnieje inny świat, s. 83).
Po nawróceniu dla Frossarda stało się oczywiste, że mylą się wszyscy, którzy mówią, że nie istnieje Bóg osobowy. Dlatego apelował: „Nie wierzcie im” (Istnieje inny świat, s. 139). Również ostrzegał przed konsekwencjami ateizmu, gdyż ludzie, którzy odrzucają Boga, będą budować świat bez miłości, nadziei i wolności – a wtedy bardzo szybko staną się mordercami swoich braci i sióstr. Natomiast każdy człowiek, który stara się bezinteresownie kochać, świadczy o istnieniu Boga, nawet gdyby Go w pełni jeszcze nie poznał. Nawrócenie Frossarda i jego świadectwo życia jest wezwaniem do wszystkich ochrzczonych, aby doceniali wielki skarb wiary i podejmowali trud życia nią na co dzień.
André Frossard – co daje człowiekowi wiara?
Frossard twierdził, że został obdarowany pewnością istnienia Boga „w formie rzeczywistości, która nie pozostawia miejsca na żadną wątpliwość czy wahanie”.
Wyjaśniał, że wiara daje tak radykalną zmianę w życiu, jak odzyskanie zdolności widzenia przez ślepego od urodzenia czy przywrócenie słuchu głuchemu.
Kiedy po raz pierwszy w życiu przeczytał całą Ewangelię, Frossard zrozumiał, że Jezus najbardziej cenił i ze wszystkich cnót najwyżej stawiał cnotę wiary. Wielokrotnie na kartach Ewangelii widać, jak Jezus podziwia wiarę u niektórych ludzi: „Nigdy takiej wiary nie znalazłem w Izraelu” (por. Mt. 8,10). Według Frossarda wiara jest pewniejsza niż mistyczne poznanie, gdyż jest darem samego Boga – i tylko na drodze wiary człowiek jest w stanie Go poznać. Chrześcijanin w akcie wiary, przezwyciężając wszelkie wahania i wątpliwości, wolny od uczucia pociechy i wszelkich emocji, zawierza siebie tajemnicy niewidzialnego Boga, który staje się dostępny i pozwala nawiązać ze sobą dialog miłości. Frossard tłumaczył, że na drodze wiary, szczególnie na początku, trzeba pokonać wiele trudności. Dlatego nie można się zniechęcać. Rozum tu nic nie może pomóc, tylko wielka pokora. Wiara nas uczy, że najpierw musi się kochać, aby można było poznawać Boga. Niektórzy jednak błędnie myślą, że zanim się pokocha, to najpierw trzeba Go poznać.
Wiara nieodłączna jest od miłości i pokory. Aby Bóg mógł nas uratować od śmierci, wyzwolić z niewoli grzechów, uchronić od niszczącego wpływu szatana, z naszej strony konieczna jest pokora – przypominał Frossard.
Eucharystia
Frossard nazywa szaleńcami tych ludzi, którzy zwalczają realną obecność Boga w Eucharystii. Zamiast trwać w pełnym szacunku milczeniu wobec tej tajemnicy, stają się najzręczniejszymi zbrodniarzami Najświętszego Sakramentu. Po nawróceniu było dla niego oczywiste, że eucharystyczna obecność Zbawiciela, od ustanowienia Eucharystii w Wielki Czwartek, nieustannie oddziałuje na historię ludzkości i stale ją zmienia.
Kiedy sprawuje się liturgię sakramentów, zbawcze wydarzenia stają się rzeczywiście obecne, ponieważ w Bogu nie ma przeszłości i przyszłości, lecz nieustanne teraz. Wtedy chrześcijanie biorą rzeczywisty udział w zbawczych wydarzeniach męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, ponieważ te wydarzenia ciągle trwają w Bogu.
Modlitwa i Biblia
Po nawróceniu Frossard swoje najszczęśliwsze godziny spędzał na modlitwie w kościele. Wyznaje, że był to dla niego jeden wielki „wzlot nieopisanej rozkoszy” (Istnieje inny świat, s. 79). Trwające poczucie szczęścia Frossard czerpał z modlitwy. „Bóg jest nieograniczoną Wielkodusznością” – pisał. Uszczęśliwiało go karmienie się słowem Boga podczas lektury Biblii, napełniała go szczęściem modlitwa, która była dla niego w głównej mierze wsłuchiwaniem się w to, co mówi Bóg.
Po nawróceniu zaczął czytać Biblię ze zdwojoną uwagą, z zapartym tchem. Taki stosunek do Pisma św. staje się możliwy tylko wtedy, gdy się wierzy, że Jego autorem jest sam Bóg, że jest to Jego miłosny list skierowany do nas, w którym powiedział nam wszystko to, co jest nam potrzebne do szczęścia. Frossard traktował Pismo św. jako historię obecności Boga w Jego stworzeniu, jako drugą postać Eucharystii; czytając, kontemplował Boże słowo i karmił się nim. Radził, aby czytając Pismo św., pytać się, co Bóg pragnie mi w tej chwili powiedzieć. „Czytam Pismo Święte w sposób możliwie najbardziej dosłowny, z prostego rozumowania: albo jest ono natchnione, a więc jest dziełem samego Boga, który posługuje się ludźmi jako pośrednikami, albo też nie jest natchnione. I wtedy jest książką historyczną, jak inne, chociaż dużo starszą, bardziej malowniczą. No tak, niektórzy bibliści, biedaczyska, często nie mają żadnego wyczucia tego, co boskie. Zamknięci w uczonych badaniach, nie mają żadnego pojęcia o wspaniałości Boga. Ci panowie, którzy chcą »demitologizować« Biblię! Ils me font rigoler, sprawiają, że umieram ze śmiechu! Chcą Pismo Święte przekształcić w pewnego rodzaju La Fontaine’a tamtych czasów. Uważają, iż uczynią je bardziej zrozumiałym, a tymczasem czynią je niezrozumiałym i niepotrzebnym – chyba że dla siebie i dla swoich katedr” (Pytania o chrześcijaństwo).
Istnienie niewidzialnego duchowego wszechświata
W chwili nawrócenia przed Frossardem „wyłoniła się nigdy nie przeczuwana Miłość, na mocy której kocha się i oddycha; dzień, w którym dowiedziałem się, że człowiek nie jest sam, że przenika go, otacza i oczekuje niewidzialna Obecność, że po przeciwnej stronie świata zmysłowego i fantazji istnieje inny świat. Świat materialny, tak piękny, tak dobitnie zwracający na siebie uwagę, nie jest przy tamtym niczym więcej, tylko nieokreślonym majakiem – i przez to dalekim odblaskiem Piękności, która go stworzyła. Istnieje bowiem inny świat. Mówię o nim nie na podstawie hipotezy, wniosku rozumowego albo słyszenia. Mówię o nim z doświadczenia” (Istnieje inny świat, s. 9).
„Nie można go umiejscowić, nie można mu wyznaczyć żadnego miejsca gdzieś w naszym dostrzegalnym świecie. Jego prawa nie są naszymi prawami. Ale on istnieje. Zobaczyłem go oczyma duszy, jak niemą błyskawicę – transcendencję, która się objawia! – tryskającą z kaplicy na Rue d’Ulm, gdzie On – któż mógłby to przeczuwać – w tajemniczy sposób był zamknięty. W takim przypadku dusza widzi z oślepiającą jasnością, czego oczy ciała nie widzą, choć nawet są rozszerzone napiętą uwagą. Potem pozostaje w nich pewne uczucie zmysłowe, które określiłem jako »raczej niebieskie«. Z namysłem położyłem nacisk na te dwa słowa, aby wyraźnie zaznaczyć, że chodziło o lekko kolorowe zjawisko. W tym leży sprzeczność, by mówić o tym drugim świecie jak o pierwszym, który tu jest (…). On istnieje, piękniejszy niż to, co nazywamy pięknością, i byłby to wielki błąd, gdyby się chciało przedstawić go sobie jako niewyraźny i bezbarwny i jako mniej konkretny niż nasz dostrzegalny świat (…), można o nim mówić tylko w obrazach. Są one wprawdzie niewystarczające, by dać świadectwo o jego bogactwie i blasku. (…) Ten duchowy świat ma wypowiedź i siłę dowodu, która jest w dosłownym sensie nuklearna: to jest ostateczna rzeczywistość, która sprawia, że rzeczy są tym, czym są, ponieważ rzeczywiste nie kończy się na tym, co z tego postrzegamy albo potrafimy wyliczyć. (…) Do tego drugiego świata, bazującego na zmartwychwstaniu ciał, dążymy wszyscy. W nim urzeczywistni się w nieuchwytnym momencie owa istotna część naszej osobowości, którą jednym przynosi chrzest, innym duchowe widzenie, a wszystkim miłość. W nim odnajdziemy tych, o których mniemaliśmy, żeśmy ich utracili, a którzy są uratowani. Nie wstąpimy tam w jakiejś eterycznej formie, lecz w pełni życia. Przeżyjemy tam ową niesłychaną radość, która uwielokrotni się przez wszędzie dookoła szerzące się szczęście i objawienie się ostatniej tajemnicy: boskiego promieniowania” (Istnieje inny świat, ss. 142-143).
O śmierci
„Doświadczenie mistyczne daje pewność, że po śmierci jest Bóg i – ręczę wam – to będzie dla wielu ogromna niespodzianka” – pisze A. Frossard. „Zauważą oni ze zdziwieniem, jakie stało się moim udziałem w dniu mojego nawrócenia i jakie nadal trwa, że istnieje »inny świat«, wszechświat duchowy ukształtowany w swej istocie ze światła o przedziwnym blasku, pełnego zaskakującej słodyczy. To, co jeszcze w przededniu wydawało im się nieprawdopodobne, stanie się naturalne; to, co im się wydawało niemożliwe, stanie się dla nich jak najbardziej godne przyjęcia; to, czemu zaprzeczali, zostanie radośnie odparte siłą oczywistości. Spostrzegą, że cała chrześcijańska nadzieja, nawet najbardziej zawrotna, ma uzasadnienie; że nie jest ona dość odważna, aby wytworzyć w nas właściwe wyobrażenie Bożej hojności. Stwierdzą, podobnie jak ja to uczyniłem, że cielesne oczy nie są konieczne, aby przyjąć to duchowe, pouczające światło; że te oczy raczej by nam przeszkadzały, aby je ujrzeć; że owo światło rozjaśnia tę część naszego jestestwa, która bynajmniej nie zależy od naszego ciała. Jak to jest możliwe? Nie wiem – zupełnie nie wiem – ale wiem, że to, co mówię, jest prawdą” (Bóg i ludzkie pytania, s. 182). „Człowiek bowiem pochodzi z miłości i do miłości wraca na mocy wiary i nadziei przez cierpienie i śmierć. I nic nie może mu w tym przeszkodzić” (Istnieje inny świat, ss. 145-146).
Zgorszenia w Kościele
Doświadczenie obecności Chrystusa w Kościele było u Frossarda tak silne, że grzechy i zgorszenia niektórych członków Kościoła uświadamiały mu, że sam jest grzesznikiem, co powstrzymywało go – jak pisze – „od brania części za całość, kropielnicy z bazyliki św. Piotra za Morze Tyberiadzkie, a teorii kanoników z Notre Dame za Kościół. Dlatego nie odczuwałem najlżejszej pokusy, by wyrokować w tych kwestiach i rzucić tym samym przysłowiowy pierwszy kamień”. Frossard wiedział, że Kościół jest największym skarbem dla ludzkości, gdyż jest to Chrystus, który powołuje do wspólnoty ze sobą wszystkich grzeszników, aby ich uwalniać z niewoli grzechów i wszelkich uzależnień, uzdrawiać, przemieniać i prowadzić do nieba. Tak jak wśród 12 apostołów znalazł się jeden, który zdradził, tak samo nie można się dziwić, że w każdym pokoleniu pojawiają się nowi Judasze. Dlatego nie można ulegać pokusie brania części za całość.
Istnienie diabła
Pytany, czy wierzy w istnienie diabła, Frossard odpowiadał: „Pewnie, że wierzę w diabła: jak można być chrześcijaninem i nie traktować poważnie rzeczywistości, która jest 147 razy wymieniona w Ewangeliach? I niech sobie gadają tak zwani eksperci, którzy – jak zwykle – mówią o »formach wyobrażeniowych«, o mitach związanych z pojęciami czasów starożytnych, ale dla uspokojenia przede wszystkim siebie” (Pytania o chrześcijaństwo).
źródło: milujciesie.org.pl