Życie w dużych miastach kojarzy się najczęściej z dobrze płatną pracą, wygodą, większymi szansami na rozwój. Jest w tym wiele prawdy. Przedsiębiorstwa otwierają swoje siedziby przeważnie w aglomeracjach. Jeśli ktoś stara się u nich o pracę może liczyć na wyższe zarobki. Łatwiejszy jest też awans. W aglomeracjach zarówno dzieci jak i rodzice mają większe szanse na rozwój wewnętrzny.
To w zasadzie główne zalety mieszkania w dużym mieście.
Wady mieszkania w dużym mieście
Codzienne stanie w korkach, smog, mniejszy dostęp do zielonych terenów, chaos, szybsze tempo życia. Według BIG InfoMonitor, wprost proporcjonalnie do zarobków mieszkańców polskich aglomeracji, rośnie poziom ich zadłużenia. Co więcej, aż 1 milion osób nie daje rady opłacać w terminie rachunków i rat kredytów, których łączna suma wynosi prawie 34 mld zł. Czy mieszkańcy wielkich miast są na straconej pozycji?
Aglomeracje – zalety czy wady?
Niesolidni dłużnicy mieszkający w największych miastach w Polsce i okolicach, to blisko 40 proc. wszystkich Polaków z problemami finansowymi i to do nich należy prawie połowa wszystkich zaległości w bieżącym regulowaniu należności uzbieranych przez naszych rodaków. Wśród 13 ośrodków aglomeracyjnych przeanalizowanych przez BIG InfoMonitor niechlubnym pierwszym miejscem w zestawieniu może pochwalić się Warszawa z miejscowościami ościennym z 9,2 mld zł zaległych płatności,(czyli suma ta jest większa niż łącznie w aglomeracji wrocławskiej, trójmiejskiej i poznańskiej, z liczbą 207 965 osób niepłacących na czas. Drugie miejsce należy do aglomeracji górnośląskiej: 4,7 mld zł przeterminowanych płatności z 191 443 niesolidnymi dłużnikami. Na przeciwnym końcu skali ze zdecydowanie mniejszymi kwotami uplasował się ośrodek rzeszowski (466 mln zł) i opolski (445 mln zł).
Dlaczego mieszkańcy aglomeracji zasłużyli sobie na miano najbardziej niesolidnych dłużników w kraju? Wyższy standard życia, do którego dąży się w aglomeracjach, oznacza wyższe koszty utrzymania. Te z kolei niestety rosną szybciej niż pensje, nawet te w stolicy, Krakowie czy Katowicach i nie rekompensują wszystkich wydatków. Duże, ciągle rozwijające się miasta przyciągają młodych ludzi, wierzących, że szybko znajdą w nich dobrze płatną pracę i obiecują życie na pewnym poziomie. W zamian trzeba liczyć się z wyższymi niż w innych rejonach Polski cenami mieszkań i domów (także z cenami najmu) i pozostałymi kosztami życia, np. stawkami za media i innym podstawowymi opłatami– wyjaśnia Tomasz Bienias, ekspert Intrum.
Już ok. 20 mln Polaków mieszka w miastach, czyli ponad 60 proc. naszego społeczeństwa, z czego połowa w największych aglomeracjach i wszystko wskazuje na to, że ta liczba będzie w przyszłych latach tylko rosnąć. Coraz więcej osób pochodzących z mniejszych miejscowości i miast regionalnych decyduje się na przeprowadzkę i szukanie pracy w większych ośrodkach. W tym przypadku możemy nawet mówić o zjawisku migracji rezydencjalnej – metropolie przyciągają pracowników z innych regionów, którzy ostatecznie decydują się na osiedlenie na przedmieściach dużych miast. W związku z tym, że przybywa w nich mieszkańców, można spodziewać się również, że wśród nich przybędzie także osób z długami. Patrząc na dotychczasowe tendencje, należy także przypuścić, że w tej grupie znajdą się również i tacy, którzy niestety nie będą wywiązywać się z terminowego regulowania zaciągniętych zobowiązań.
Mieszkańcy największych miast i mniejszych miejscowości
Zaległości mieszkańców polskich aglomeracji możemy podzielić na te wynikające z zaciągniętych kredytów i innych zobowiązań finansowych. W obu kategoriach liczby rozkładają się podobnie, ale już w przypadku osób mieszkających poza największymi miastami, zdecydowanie przeważają te drugie, wynikające np. z nieopłaconych na czas rachunków, pożyczek czy alimentów. Z 34 mld zł zaległego długu, jaki posiadają mieszkańcy aglomeracji, niemal połowa przypada na problemy ze spłatą kredytów.
W mniejszych miejscowościach ten odsetek zmniejsza się do 41 proc.–Tę różnicę uwydatniają kredyty mieszkaniowe, które zdecydowanie większą popularnością cieszą się wśród mieszkańców metropolii. Średnia zaległość z powodu braku regularnej spłaty kredytów hipotecznych w miastach dochodzi do 220 tys. zł, a poza nimi przeszło do 121 tys. zł. Szczególnie młodzi, żyjący w dużych ośrodkach mają ambicję „żyć na swoim” i w stosunkowo niedługim czasie po rozpoczęciu kariery zawodowej decydują się na zakup pierwszego lokum w życiu, na kredyt. Pożyczane są większe kwoty niż w przypadku osób chętnych na zakup mieszkania w mniejszych miejscowościach, bo ceny nieruchomości w Warszawie czy innych aglomeracjach są zdecydowanie wyższe niż w miastach regionalnych. Nie można również nie wspomnieć o tym, że trzeba także ponosić większe wydatki na utrzymanie własnego M., mieszkając w metropolii – tłumaczy Tomasz Bienias, ekspert Intrum.
Średnia cena transakcyjna mieszkania o powierzchni 55 m2 w stołecznej aglomeracji to 454,7 tys. zł. To jest dwukrotnie więcej niż w Łodzi (212,4 tys. zł). Wysokie ceny mieszkań w stolicy dyktuje wciąż rosnący popyt, choć to nie mieszkańcy Warszawy mają największe zaległości w regularnej spłacie zaciąganych kredytów hipotecznych. Tutaj przoduje Szczecin, gdzie łączne zaległości wynoszą 320 tys. złotych.
Rachunek jest prosty. Osoby zamieszkujące aglomeracje, zaciągają kredyty na zdecydowanie wyższe kwoty, więc jeżeli zaczynają mieć kłopoty z terminowym regulowaniem swoich zobowiązań, automatycznie zaczynają mieć większe zaległości niż mieszkańcy innych rejonów Polski– dodaje Tomasz Bienias. Dane mówią same za siebie: w aglomeracjach średnio na osobę przypada 31,8 tys. zł przeterminowanych zobowiązań, ana mieszkańców mniejszych miejscowości„tylko” 22,3 tys. zł. Tę dysproporcję widać nie tylko w przypadku wspomnianych kredytów hipotecznych, ale także konsumpcyjnych: w dużych miastach i okolicach jest to blisko 27 tys. zł, a poza nimi 17,7 tys. zł.
Dłużnik z dużego miasta
Największą grupę wśród przeszło 1 mln mieszkańców polskich aglomeracji, którzy posiadają przeterminowane zadłużenia, stanowią osoby w grupie wiekowej 35-44 lata – blisko 270 tys. osób. Co nie napawa optymizmem, w bazach BIG InfoMonitor znajduje się 31 dłużników poniżej 18 roku życia, których łączna kwota zaległości wynosi aż 365,4 tys. zł. Aglomeracje różnią się jeszcze w jednym interesującym aspekcie od reszty kraju – chodzi o udział osób starszych w ogólnej liczbie wszystkich osób zadłużonych, które mają problem ze spłatą swoich zobowiązań. Grupa wiekowa 55 +w tym momencie stanowi ponad 30 proc. dłużników, którzy nie płacą na czas. Z kolei poza największymi miastami widać większy odsetek wśród osób poniżej 35. roku życia.
Jeżeli chodzi o niechlubnych rekordzistów w „kolekcjonowaniu” przeterminowanego zadłużenia, w zestawieniu zdecydowanie prowadzi 56-letni mieszkaniec aglomeracji rzeszowskiej, który do zapłaty ma aż 46,8 mln zł – zajmuje także drugie miejsce na liście dłużników obejmującej cały kraj. Niewiele mniej, bo kwotę 45,8 mln zł zgromadził reprezentant aglomeracji warszawskiej. Co ciekawe, wśród pierwszej dziesiątki, pięcioro rekordzistów jest właśnie z Warszawy i okolic.
źródło: newsrm.tv