Miał władzę i pieniądze oraz ludzkie poważanie. Przed nim otwierała się spokojna i świetlana przyszłość. Miał być następcą przywódcy klanu wielkiej szyickiej rodziny irackiej, pochodzącej bezpośrednio od wielkiego proroka – Mahometa. Spotkał Chrystusa i dla Niego zostawił to wszystko. Od tej pory nad Mohammedem zaciążyła fatwa…
Oto historia Mohammeda
Urodził się w wielce poważanej rodzinie szyickiej Musawi. Jak każdy muzułmanin czytał codziennie Koran i wraz z rodziną spotykał się na obowiązkowej modlitwie. Miał się za dobrego muzułmanina, gdyż wypełniał to, co nakazywało mu prawo. Musiał jednak wkrótce zweryfikować swoje wyobrażenie siebie oraz świata, w którym żył.
Jego historia zaczyna się, kiedy stawia się w koszarach, żeby odbyć służbę wojskową. Dowiedziawszy się, że przydzielony mu towarzysz jest chrześcijaninem, wpada w popłoch:
„W moim domu chrześcijanie postrzegani są jako nieczyści wyrzutkowie, nic niewarci, z którymi należy za wszelką cenę unikać kontaktu”.
Szybko daje więc do zrozumienia swojemu towarzyszowi, Masudowi, że nie chce z nim wchodzić w żadne relacje. Obserwacja nieznajomego doprowadza go jednak do wniosku, że może nie wszystko, co wie o chrześcijanach, jest prawdą, i decyduje się na zamienienie z nim kilku słów. Tak rozpoczyna się fascynacja człowiekiem i rodzi ciekawość jego świata.
Kruchy plan nawrócenia kolegi na islam zaczyna się sypać, kiedy Mohammed sam poznaje w jednej z książek Masuda postać zwaną Jezusem. Wkrótce prosi więc przyjaciela o Biblię, trochę dlatego, że zaciekawiła go już historia Nazarejczyka, a trochę po to, żeby móc wykazać przyjacielowi bezsensowność jego wiary. Masud ma jednak inny plan:
„Jeśli chcesz, żebym przyniósł ci Ewangelię, zgadzam się, ale stawiam ci mały warunek: najpierw ponownie przeczytasz Koran, próbując naprawdę pojąć jego sens”.
Mohammed, nieco urażony, obiecuje sobie uczciwie podejść do sprawy – i tak zaczynają się jego problemy…
Po raz pierwszy w życiu próbuje zrozumieć treść świętej księgi, którą wcześniej czytał jedynie dla zasady. Szukanie odpowiedzi u ajatollaha oraz przyglądanie się życiorysowi Mahometa prowadzą go tylko do coraz większej frustracji:
„Uzmysławiam sobie, że aż do tej pory Koran bardzo wpłynął na strukturę mojego życia. Jeśli święte pismo straciło dla mnie swoją siłę przekonywania do tego stopnia, że wątpię, czy w ogóle jest ono słowem Allaha, to w konsekwencji całe moje życie wydaje mi się wisieć na włosku…”.
Sen Mohammeda
Mohammed, który nigdy wcześniej nie śni, pewnej nocy w koszarach ma tajemniczy sen. W swojej wizji stoi nad brzegiem strumienia, pchany niezwykłą chęcią przyłączenia się do nieznanego mu mężczyzny z drugiego brzegu. Podejmuje próbę przekroczenia wody i wtedy zawisa w powietrzu. Człowiek z naprzeciwka wyciąga do niego rękę i pomaga mu stanąć obok siebie. Kieruje do niego jedno zdanie:
„Żeby przekroczyć ten strumień, musisz spożyć chleb życia”.
Nazajutrz Mohammed z zaskoczeniem odnajduje to samo wyrażenie w Ewangelii wg świętego Jana, w Biblii, którą Masud wreszcie mu przynosi:
„Ja jestem chlebem życia, kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął”.
Pamięć wrażeń, jakie przyniósł mu sen, i wszystko, co opowiedział mu Masud o swojej wierze, prowadzą Mohammeda do konwersji. Nie ma jednak świadomości, co go w związku z tym czeka…
Wiara w ukryciu
Masud uczy go więc ostrożności, wie bowiem, że muzułmaninowi, który porzucił islam, grozi śmierć. Odtąd Mohammed udaje na wspólnych modlitwach z rodziną, a w swoim pokoju zamiast Koranu czyta Biblię. Ta sytuacja mu jednak ciąży i z każdym powrotem z przepustki snuje z przyjacielem plan ucieczki na północ do chrześcijańskiej wioski. Pewnego dnia okazuje się jednak, że Masud został zwolniony ze służby i kontakt dwóch mężczyzn się urywa.
Nadzieje na wolność wyznania zostają rozwiane, a Mahommed zmuszony jest wrócić do swoich. Przekonany, że do utrzymania wiary potrzebna jest wolność praktykowania jej i wspólnota, oraz pragnąc wciąż tego „chleba życia”, o którym usłyszał w swoim śnie, zaczyna potajemnie wędrować po Bagdadzie w poszukiwaniu kościoła, który by go przyjął.
„Nie ma mowy, żeby poświęcać całą trzodę dla jednej owcy…” – słyszy w odpowiedzi.
Drzwi się jednak pewnego dnia otwierają. Po wielu latach starań i poszukiwań nawiązuje kontakt z pewnym chrześcijaninem, który przedstawia go kapłanowi, ojcu Koderowi. Ten ostatni zgadza się go uczyć o tajemnicach wiary i zaprasza go na coniedzielne Msze święte. To powód do szczęścia, ale ostrożność należy wzmóc, szczególnie, że Mohammed jest teraz ożeniony z Anwar, pobożną muzułmanką.
Oczywiście prawda musi pewnego dnia wyjść na jaw. Zszokowana Anwar wraca do swojej rodziny, nie jest jednak w stanie wypowiedzieć skargi na swego męża, jak gdyby ktoś zaszył jej usta. Kiedy Mohammed ją odnajduje, jest po trzech dniach postu i modlitwy pogodzona z prawdą i otwarta na szczerą rozmowę z małżonkiem.
Tajemnica Mohammeda zbliża do siebie obcych sobie dotąd małżonków, zbliża też Anwar do prawdy o chrześcijaństwie. Koniec końców i ona wybiera Chrystusa. Wszystko wydaje się iść dobrą drogą, kiedy okazuje się, że rodzina Musawich coś podejrzewa. Czynnikiem spustowym kolejnych wydarzeń staje się syn obojga, który pokazuje swoim wujkom, braciom Mohammeda, jak nauczył się czynić znak krzyża.
„Trzeba go będzie zabić”, czyli fatwa
Pochwycony przez swoich braci, młody Musawi zostaje związany i postawiony przed obliczem wielkiego ajatollaha w An-Nadżafie. Rozmowa nie prowadzi jednak do żadnych wyjaśnień, lecz do wypowiedzenia fatwy przeciw niemu, jeśliby prawdziwie miał się okazać chrześcijaninem. Skuty Mohammed zostaje wrzucony do bagażnika samochodu i przewieziony w nieznane mu miejsce. Jest nim jedno z najgorszych więzień Saddama Husajna, które ma się stać jego domem na najbliższy czas.
Uwłaczające ludzkiej godności warunki, tortury, upokarzanie, choroba nabyta w więzieniu – to wszystko ma go złamać i doprowadzić do wydania nazwisk chrześcijan, z jakimi miał kontakt. Mohammed przechodzi te wszystkie próby zwycięsko, a kiedy jego duch zaczyna upadać, po szesnastu miesiącach katorgi zostaje nagle zwolniony.
Powrót do domu okazuje się powrotem do więzienia – wprawdzie o złoconych kratach, ale jednak do więzienia. Mohammedowi odebrane są wszelkie przywileje, jakimi dysponował wcześniej, pieniądze, pozycja. Jest wciąż pilnowany. Nigdy nie dochodzi jednak do szczerej rozmowy z krewnymi. Mimo to cieszy się z możliwości przebywania ze swoją żoną i dziećmi, którzy dopiero od niego dowiedzieli się o prawdziwych wydarzeniach ostatnich miesięcy.
Kiedy udaje im się uzyskać minimum swobody, wznawiają spotkania z ojcem Gabrielem, który ich przygarnął jeszcze przed smutnymi wydarzeniami związanymi z odkryciem ich konwersji. Zakonnik, coraz bardziej zatroskany o ich życie, kieruje do Mohammeda niezwykły nakaz:
„Nie jesteś ochrzczony, ale jesteś prawdziwym chrześcijaninem, bez wątpienia prawdziwszym niż ja i duża liczba innych tutaj. Ale kiedy jest się chrześcijaninem, należy być posłusznym Chrystusowi. A przedstawicielem Chrystusa na ziemi jest Kościół. (…) W imieniu Kościoła, dla ostrożności, nakazuję ci opuścić Irak…”.
Tułaczka Mohammeda
Tak zaczyna się nowe, pełne udręki życie neofitów. Wszystko, co czynią, musi odbywać się w największej tajemnicy. Dobrze obmyślana ucieczka z Iraku pozwala im uniknąć starcia z rodziną. Dla Mohammeda są to jednak straszne chwile oderwania od swoich korzeni i przystania na tułaczkę, na życie w strachu…
Pierwszym przystankiem uchodźców staje się Jordania. Dzięki kontaktom ojca Gabriela wchodzą w relacje przyjaźni z siostrą Mariam, która staje się dla nich Aniołem Stróżem, i z prałatem Bassamem Rabahem. Przed tym ostatnim Mohammed formułuje prośbę o chrzest dla siebie i swoich najbliższych, która ostatecznie zostaje spełniona.
Mohammed, odtąd Jan, po trzynastu latach od poznania Jezusa w swoim śnie może wreszcie w pełni nazywać się chrześcijaninem i przyjąć „chleb życia”, którego od tak dawna pragnął!
Los nie staje się jednak dla nich łaskawszy. Życie w Jordanii, pomimo pomocy przyjaciół, to ciągłe przeprowadzki, spowodowane śledztwem, jakie wszczęła rodzina Musawich, wysyłając za nimi pościg. Pewnego dnia nieostrożny Mohammed spotyka się twarzą w twarz z kilkoma ze swoich braci i ze swoim stryjem, którzy przybyli do Jordanii, żeby namówić go do powrotu do islamu i powrotu do domu.
Rozmowa nie przebiega jednak w komfortowych warunkach – z dala od ludzi, w opustoszałym miejscu. Mohammed orientuje się, że Irakijczycy mają broń.
„To znaczy, że mój stryj ma pozwolenie na posłużenie się tą bronią, którą w tym momencie do mnie celuje… Mój ojciec powiedział mu pewnie:
Masz mi go przyprowadzić, żywego lub martwego!”.
Spotkanie kończy się próbą wypełnienia fatwy, a więc zabicia Mohammeda. Cudem udaje mu się w czas rzucić do ucieczki i ostatecznie przeżyć. Cudem też odnajduje się w szpitalu, gdzie otrzymuje pierwszą pomoc. Kula, która go dosięgła i która została w jego nodze, zniknęła, co potwierdziło prześwietlenie. Co więcej, nie naruszyła kości ani żadnego mięśnia!
Żegnaj, Wschodzie!
Splot tych tragicznych wydarzeń i nieustanne niebezpieczeństwo, jakie nad nimi ciąży, wzmagają starania przyjaciół o zdobycie dla Mohammeda oraz jego rodziny wizy do Europy. Siostra Mariam znajduje dla nich rodzinę we Francji, która gotowa byłaby poświadczyć za nich przed ambasadą Francji. Mohammed musi pożegnać arabską krainę, która nie może zaakceptować go jako chrześcijanina.
Piętnastego sierpnia, w święto Wniebowzięcia, po wielu perypetiach, ląduje wraz z całą rodziną w Paryżu. Przed nimi otwiera się zupełnie obcy świat, który jest jednak światem, gdzie istnieje wolność wyznania – światem chrześcijańskim.
Dziś Mohammed tak ocenia całą swoją historię:
„Nie cierpiałem z powodu Chrystusa, ale z braku wolności, jaki narzuca muzułmańskie społeczeństwo, od którego moja rodzina nie śmiała się oderwać przez dumę i troskę o ludzki szacunek. I, przeciwnie, to Chrystus pomógł mi przejść przez te wszystkie trudności (…). To On dał mi odwagę i cierpliwość posuwania się naprzód bez popadania w rozpacz”.
Zapłacił wysoką cenę za chęć przyłączenia się do Chrystusa, ale postrzega to wszystko jako dar, którym może dzielić się z innymi. Od 2001 roku Mohammed mieszka ze swoją rodziną we Francji, przybrawszy nazwisko Joseph Fadelle.
Jego książka, w której opisuje historię swojego nawrócenia, Le prix à payer, ukazała się w 2010 roku we Francji i spotkała się z wielkim zainteresowaniem.
Mimo że fatwa wciąż na nim ciąży, decyduje się na konferencje i spotkania z chrześcijanami, ażeby dać im swoje świadectwo:
„Świadczyć o miłości Chrystusa warte jest podjęcia takiego ryzyka. Ale przemówiłem również po to, by obudziła się wiara innych we Francji. A poprzez moją książkę chciałem również opowiedzieć o sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie, w świecie muzułmańskim. To niebezpieczne, ale dla konwertyty, jakim jestem, mówienie jest silniejsze od wszystkiego!” – wyznaje w wywiadzie dla L’homme nouveau z dnia 25 listopada 2010 roku.
Cytaty poza przytaczanym z wywiadu dla L’homme nouveau pochodzą z książki Josepha Fadelle’a, Le prix à payer, wydanej w Paryżu w 2010 roku, przez Wydawnictwo L’Œuvre.
źródło: milujciesie.org.pl