Przyjmujemy Komunię Św., ale często automatycznie. Po krótkiej modlitwie podchodzimy do kapłana i po otrzymaniu Jezusa klękamy i ponownie odmawiamy modlitwę dziękczynną. Czy jednak o to chodzi Chrystusowi? Co mówi Jezus do nas? Co Pan chce, abyśmy czynili, gdy przyjmujemy Go w Komunii Świętej?
Rozmowa Luizy Piccarrety z Jezusem
Po Komunii Św. powiedziałam do Jezusa: „Panie, trzymaj mnie zawsze mocno przy sobie, gdyż jestem zbyt malutka, a jeśli nie będziesz mnie mocno trzymał, będąc malutką, mogę się zgubić.”
Jezus: „Chcę cię nauczyć, jak masz przebywać ze Mną.
Po pierwsze, masz wniknąć we Mnie, przemienić się we Mnie i wziąć to, co znajdziesz we Mnie.
Po drugie, gdy cała przepełniłaś się Mną, wyjdź ze Mnie i działaj wraz ze Mną, jakbyśmy Ja i ty byli zespoleni w jedno, tak iż jeśli Ja się poruszam, ty także będziesz się poruszać; jeśli Ja rozmyślam, ty także będziesz rozmyślać nad tym samym, co Ja rozmyślam. Jednym słowem, cokolwiek Ja czynię, ty także będziesz to czynić.
Po trzecie, z tymi czynnościami, które wspólnie wykonaliśmy, oddal się na chwilę od Mnie i idź do stworzeń, dając im wszystkim i każdemu wszystko to, co razem uczyniliśmy, to znaczy, dając każdemu moje Życie Boże i powróć natychmiast do Mnie, aby oddać Mi w imieniu wszystkich całą tę chwałę, jaką powinni Mi oddawać, modląc się, przepraszając za nich, wynagradzając i miłując.
Ach, tak, miłuj Mnie za wszystkich, nasyć Mnie miłością! We Mnie nie ma namiętności, ale gdyby mogła zaistnieć jakaś namiętność, to jedynie mogłaby to być miłość. Ale miłość we Mnie jest czymś więcej niż namiętnością, a co więcej, jest moim życiem. I jeśli można zniszczyć namiętności, życia jednak nie. Czy widzisz, jak bardzo potrzebuję być kochanym? Tak więc kochaj Mnie, kochaj Mnie.” (Tom 8, 09.02.1908)
Kolejne nauki Jezusa:
„Piszę z posłuszeństwa, ale czuję, że serce mi pęka z wysiłku, jaki wkładam. Ale niech żyje posłuszeństwo, niech żyje Wola Boża. Piszę i drżę, ale ja sama nie wiem, co mówię. Posłuszeństwo chce, abym napisała coś o tym, jak przygotowuję się i jak dziękuję błogosławionemu Jezusowi przy Komunii Świętej. Nie potrafię nic powiedzieć, ponieważ mój słodki Jezus, widząc moją nieudolność i że nie jestem zdolna do niczego, sam czyni wszystko – przygotowuje moją duszę i sam przekazuje mi dziękczynienie, a ja podążam za Nim. Otóż sposób działania Jezusa jest zawsze wszechogromny, a ja razem z Jezusem czuję się wszechogromna, jak gdybym potrafiła coś uczynić, ale gdy Jezus odchodzi, staję się znowu głupia, jaką jestem, nieobeznana i psotna. I to właśnie dlatego Jezus mnie kocha, bo jestem nieobeznana i dlatego, że jestem nikim i nic nie potrafię, bo wie, że za wszelką cenę chcę Go otrzymać.
Aby nie splamić się, przychodząc do mnie, lecz aby otrzymać najwyższą chwałę, On sam przygotowuje moją biedną duszę, daje mi swoje własne rzeczy, swoje zasługi, swoje szaty, swoje dzieła, swoje pragnienia, krótko mówiąc, całego siebie. Jeśli zajdzie potrzeba, daje mi nawet to, co uczynili Święci, ponieważ wszystko do Niego należy. Jeśli zajdzie potrzeba, daje mi to, co uczyniła Mama Przenajświętsza, a ja również mówię do wszystkich: „Jezu, zrób sobie zaszczyt, przychodząc do mnie. Moja Królowo Matko, Święci, Aniołowie, jestem bardzo uboga: wszystko to, co do was należy włóżcie w moje serce, nie dla mnie, ale dla chwały Jezusa”… I czuję, jak całe Niebo stara się mnie przygotować. A po tym Jezus zstępuje we mnie… Wydaje mi się, że widzę Go w pełni zadowolonego, gdy widzi siebie zaszczyconym swoimi własnymi rzeczami, i czasami mówi do mnie: „Świetnie, doskonale, moja córko! Jak bardzo jestem szczęśliwy! Jak bardzo jestem zadowolony! Gdziekolwiek spojrzę, znajduję w tobie rzeczy Mnie godne. Wszystko, co jest moje, jest także i twoje. Jak wiele pięknych rzeczy pozwoliłaś Mi znaleźć!”
Ja, wiedząc, że jestem bardzo uboga, że nic nie zrobiłam i że nic nie należy do mnie, śmieję się z zadowolonego Jezusa i mówię: całe szczęście, że Jezus myśli w ten sposób. Wystarczy, że przyszedł i to mi wystarcza. Nieważne, że posłużyłam się Jego własnymi rzeczami. Ubodzy powinni otrzymywać od bogatych.
Otóż prawdą jest, że pozostaje we mnie jakiś przebłysk, jeden tutaj, inny tam, w jaki sposób Jezus działa w Komunii, ale nie wiem, jak połączyć razem te przebłyski i uczynić przygotowanie oraz dziękczynienie… Brak mi zdolności. Wydaje mi się, że przygotowuję się w samym Jezusie i dziękuję Mu za pomocą samego Jezusa.” (Tom 9, 10.04.1910)
„Po przyjęciu Komunii, trzymałam mocno przy swoim sercu mojego ukochanego Jezusa i powiedziałam: „Życie moje, jak bardzo chciałabym uczynić to, co Ty sam uczyniłeś, przyjmując siebie w Najświętszym Sakramencie, ażebyś mógł znaleźć we mnie Twoje własne zadowolenie, Twoje własne modlitwy i Twoje własne zadośćuczynienie.”
A mój zawsze uwielbiony Jezus powiedział do mnie: „Córko moja, w tym krótkim obiegu Hostii zawieram wszystko i dlatego chciałem przyjąć siebie samego, aby dokonać pełnych czynów, które godnie wielbiłyby Ojca, ponieważ stworzenia przyjmowały Boga, a Ja dawałem stworzeniom pełny owoc mojego Życia Sakramentalnego. W przeciwnym razie Eucharystia byłaby niepełna dla chwały Boga i dla dobra stworzeń. Tak więc w każdej Hostii są moje modlitwy, dziękczynienia i wszystko to, co było potrzebne, aby wielbić Ojca, a także to, co stworzenie powinno było Mi uczynić. Tak więc, jeśli stworzenie to zaniedbuje, Ja w każdej Hostii prowadzę dalej swoje dzieło, jak gdybym dla każdej duszy przyjął siebie ponownie. A więc dusza musi przemienić się we Mnie i zespolić się w jedno ze Mną, i uczynić swoim moje Życie, moje modlitwy, moje jęki miłość, moje boleści, moje ogniste bicia serca, gdyż chciałbym wypalić dusze, ale nie mogę znaleźć nikogo, kto pozwoliłby zdobyć się moim płomieniom. I Ja w tej Hostii odradzam się, żyję i umieram. Wyniszczam się i nie znajduję nikogo, kto mógłby wyniszczyć się dla Mnie. I jeśli dusza powtarza to, co Ja czynię, czuję powtarzanie tego, co Ja czynię, tak jak gdybym po raz kolejny przyjął siebie samego i znajduję pełną chwałę, boskie zadowolenie, ujścia miłości, które Mi dorównują, i udzielam duszy łaski wyniszczenia się moim własnym wyniszczeniem.” (Tom 11, 24.02.1917)
„Nadal przychodzi. Jednak prawie całą noc spędziłam bez Jezusa. Przeto przychodząc, powiedział do mnie: „Córko moja, czego chcesz, że z takim niepokojem czekasz na Mnie? Potrzebujesz może czegoś?” A ja, wiedząc, że miałam przyjąć Komunię Świętą, powiedziałam: „Panie, przez całą noc czekałam na Ciebie. A co więcej, mając przystąpić do Komunii Świętej, obawiam się, że moje serce nie jest gotowe do przyjęcia Ciebie. Tak więc potrzebuję, abyś zbadał moją duszę, żebym mogła połączyć się z Tobą w Sakramencie…” (Tom 4, 09.09.1900)
Przykład na to, jak Luiza dziękuje Panu po przyjęciu Komunii Świętej:
Jezu, daję Ci Twoją Miłość, aby ugasić Twoją gorycz.
Daję Ci Twoje Serce, aby przynieść Ci ulgę w naszej oziębłości, braku wzajemności, niewdzięczności i niedostatku miłości należnej Ci od stworzeń.
Daję Ci Twoje harmonie, aby pocieszyć Twoje Uszy po ogłuszających przekleństwach, jakie do nich docierają.
Daję Ci Twoje piękno, aby wynagrodzić Ci za ohydę naszych dusz, gdy brudzimy się grzechem.
Daję Ci Twoją czystość, aby wynagrodzić Ci za niedostatek dobrych intencji, szlam i zepsucie, jakie widzisz w tak wielu duszach.
Daję Ci Twoją wielkość, aby wynagrodzić Ci za dobrowolne ciasnoty, w jakie dusze same się wplątują.
Daję Ci Twój żar, aby spalić wszystkie grzechy i wszystkie serca, aby każdy Cię kochał i nigdy Cię już więcej nie obrażał.
Daję Ci wszystko, czym jesteś, aby dać Ci nieskończone wynagrodzenie oraz wieczną, niezgłębioną i nieskończoną Miłość.
źródło: wolaboza.org