Często rozmawiam z ludźmi na temat modlitwy. Pytam, czy lubią odmawiać różaniec. Słyszę wciąż te same odpowiedzi: że nudny, że za długi, że wciąż powtarza się to samo, że młodzi już się różańcem nie modlą. Dlaczego tak się dzieje? Czyżby Maryja w swoich objawieniach nie kierowała swoich próśb właśnie do dzieci, do młodzieży, do rodzin? Czy to nie w nich pokłada nadzieję na zmianę świata?
Odpowiedzią na pytanie, co zrobić, by zachwycić się różańcem, by sięgać po niego w chwilach radości i smutku, jest najnowszy List Apostolski Jana Pawła II – Rosarium Virginis Mariae. W liście tym Ojciec Święty wyraźnie wskazuje na Królową Różańca, która tylko czeka, by móc się za nami wstawiać, „modlić się z nami i za nas”. To do nas należy pierwszy krok.
Co zrobić, by za papieżem móc powtórzyć:
„To modlitwa, którą ukochałem. Przedziwna modlitwa! Przedziwna w swej prostocie i głębi zarazem. Odmawiać różaniec bowiem to nic innego, jak z Maryją kontemplować oblicze Chrystusa” (Rosarium Virginis Mariae, 3).
Na początku modlitwy różańcowej mam prosić Ducha Świętego o oczy Maryi, by Jej spojrzeniem, utkwionym w Chrystusa, przenosić się w tajemnicze ewangeliczne wydarzenia i u boku Maryi wędrować do domku w Nazarecie i wzrastać razem z Chrystusem.
Któż z nas nie uciekał się do ziemskiej matki, gdy trzeba było sobie zjednać ojca lub wyprosić jego pozwolenie. Tak też i Maryja, staje obok nas, pełna Ducha Świętego, by wstawiać się za nami. Bo nikt lepiej od Niej nie zna Chrystusa, nikt tak jak Ona nie nauczy nas trwać przy Nim, wpatrując się w Jego Oblicze. To z Nią nauczymy się wiary, milczenia, słuchania.
Kiedy dziecko pragnie narysować wymarzony obrazek, a nie potrafi, zasmucone siedzi nad czystą kartką, wtedy mama bierze jego rączkę z kredką w swoją i prowadzi ją takimi ruchami, by powstał najpiękniejszy obraz. Tak też i Maryja, widząc nasze wysiłki, weźmie nas za rękę i poprowadzi do Tatusia nasze pragnienia, nasze myśli, nasze słowa, a wtedy staniemy przed najlepszym Ojcem i będziemy mogli z Nim rozmawiać.
Prowadząc serdeczne rozmowy z Jezusem i Jego Matką, wpatrując się w ich przykład, wchodząc w tę zażyłość, jaka jest między nimi, rozwijam to samo w sobie,
„i na ile pozwoli moja miłość stanę się do Nich podobny i nauczę się od tych najwyższych przykładów życia pokornego, ubogiego, ukrytego, cierpliwego i doskonałego” (RVM 15).
Czy Maryja, widząc jak Jej dziecko staje przed Ojcem, nawet takie, które jeszcze nie umie pięknie mówić lub trochę narozrabiało, pozostanie obojętna?
„My bowiem nie umiemy modlić się tak, jak trzeba” (Rz 8,26) i czasem nie zostajemy wysłuchani, gdyż modlimy się źle (por. Jk 4,2-37), dlatego potrzebujemy wstawiennictwa Maryi, a Pan, który umierając powierzył Jej opiece, w osobie umiłowanego ucznia, wszystkie dzieci Kościoła, chce przez Nią zlewać zdroje swego Miłosierdzia. Maryja niczego bardziej nie pragnie, jak przez różaniec dać wyraz swej macierzyńskiej troski.
A więc prośmy, z różańcem w ręku wróćmy do wiary naszych ojców, dziadków wracajmy do
„przedziwnej modlitwy, przedziwnej w swej prostocie i głębi”.
Bo długo, bo nudno, bo wciąż to samo…
Jan Paweł II we wspomnianym liście pisze:
„można by wysunąć zastrzeżenie, że różaniec wydaje się modlitwą niezbyt odpowiadającą gustom dzieci i młodzieży dzisiejszych czasów. Może jednak zastrzeżenie to opiera się na wyobrażeniu jego niedbałego odmawiania” (RVM 42).
Brak umiłowania różańca wypływa z jego niezrozumienia i częstego jego odklepywania. Jak bardzo popularne jest mówienie różańca na kazaniach, przy okazji wykonywania prac domowych, gdzieś tak obok czegoś, bo wciąż za mało czasu…
Maksymilian Maria Kolbe miał zwyczaj wzywać mocy Bożej przez odmówienie choć jednej tajemnicy różańca w swoim zabieganiu, ciągłej trosce o klasztor. Kiedy zapracowanym braciom ojciec Maksymilian zaproponował kiedyś odmówienie tajemnicy, odpowiedzieli, że nie mogą, bo są zajęci. Kiedy jeszcze usilniej nalegał, odpowiedzieli, że nie zdążą z wykończeniem pracy, nie mają czasu. Wtedy Maksymilian odpowiedział:
„Właśnie dlatego zaczniemy się modlić, wtedy zdążymy ze wszystkim”.
Kiedy myślisz, że już nie dasz rady, że nic nie możesz, że z niczym nie zdążysz, właśnie wtedy zmów z wielką ufnością jedną tajemnicę, choć wszystko dookoła będzie ci przeszkadzać.
Spróbuj choć raz poświęcić czas tylko dla Maryi, tylko dla Jej Syna, wejdź chodź w jedną tajemnicę z ich życia, spróbuj poobserwować, wpatruj się, zachwycaj, podziwiaj, ucz się. Tak rozważany różaniec stanie się cudem w twoim życiu, nauczysz się patrzeć, słuchać i mówić, zostaniesz dopuszczony do tych wielkich spraw, ale po to, by pełen Ducha Świętego stawać się lepszym, świętszym, by wciąż mieć oczy utkwione w Jezusa. Tego uczy różaniec. To właśnie mam osiągnąć medytując różaniec.
„Przechodzić z Maryją przez sceny różańca, to jakby być w szkole Maryi, uczyć się Chrystusa, by wnikać w Jego tajemnice, by zrozumieć Jego przesłanie.
Szkoła Maryi okazuje się tym skuteczniejsza, jeśli pomyśleć, że prowadzi ją Ta, która uzyskuje dla nas w obfitości dary Ducha Świętego, a zarazem daje nam przykład owej pielgrzymki wiary, w której jest niezrównaną Mistrzynią” (RVM 14).
Przechowujmy te wydarzenia w naszym sercu i rozważajmy je, wstąpmy do szkoły Maryi, a Ona nauczy nas najpiękniejszego spotkania z Jej Synem, po którym odejdziemy przemienieni.
Drogi Przyjacielu! Zamknij na chwilę oczy, przypomnij sobie moment, w którym byłeś zakochany, w którym zachwyciłeś się drugą osobą, przypomnij sobie ile chwil, ile godzin mogłeś z nią spędzać, jak wiele chciałeś powiedzieć, jak drogie i cenne były te spotkania, każde inne, jedyne i wyjątkowe, z jakim namaszczeniem przechowywałeś prezenty, jak długo mogłeś wpatrywać się w wasze zdjęcia, do bólu mogłeś powtarzać „kocham cię”, a zasypiając przywoływałeś najpiękniejsze wspomnienia? Czy będąc zakochanym kiedykolwiek powiedziałeś: „za długo, za nudno, wciąż to samo…”
A teraz zapytam: czy kochasz Jezusa, czy kochasz Jego Matkę, Maryję?
Jak więc to najpiękniejsze spotkanie trzech kochających się osób może wydawać się nudne i za długie? Czy Maryja nie odpowie tobie tym samym, gdy wciąż Ją będziesz pozdrawiał? Kiedy przyjdziesz na to spotkanie i powiesz: „Bądź pozdrowiona Maryjo!”, Ona odpowie, zwracając się do ciebie po imieniu „Bądź pozdrowiony…” i na pewno zainteresuje się, z czym przychodzisz, przez Ducha Świętego przemieni i uzdrowi to wszystko, co ciebie nękało.
„Powtarzając w »Zdrowaś Maryjo« słowa anioła Gabriela i św. Elżbiety, czujemy się pobudzani, by szukać wciąż na nowo u Maryi, w Jej ramionach i w Jej Sercu »błogosławionego owocu Jej żywota«” (RVM 24).
Więc powtarzajmy wciąż to samo, bo Maryja chce tego słuchać, nigdy Jej się nie znudzi głos kochanego dziecka. Powierzajmy Jej Sercu swoje troski, przynośmy nasze problemy, lęki, trudy. Wierzmy i miejmy ufność, ze Jej macierzyńskie wstawiennictwo wszystko może uzyskać od Serca Syna –
„Zrzuć swą troskę na Pana, a On sam Cię podtrzyma” (Ps 55,23).
Być w szkole Maryi
Różaniec pomaga osiągnąć nam upragniony cel, jakim jest świętość. Tylko na tę drogę należy wejść i wciąż na niej trwać. Zacznij od zaproszenia Ducha Świętego, który przeniknie naszą osobę, nasze rozdrażnienie, niechęć, wyciszy i przygotuje na spotkanie z Ukochanym i Jego Matką.
Zapowiedzieć tajemnicę to nic innego, jak przywołać jej obraz, kierując wyobraźnię i ducha do tego określonego wydarzenia z życia Jezusa i Maryi, i trwać w tym określonym czasie i miejscu, wchodząc z Maryją w konkretny moment zbawczy.
Po tej zapowiedzi należy odczytać konkretny fragment Pisma św. Przyjmijmy go jako Słowo Boże wypowiedziane „na dziś i dla mnie”. Przez pewien czas trzeba zatrzymać się i skupić na rozważanej tajemnicy. Trwać w ciszy i milczeniu, choć będzie to trudne, ale tylko w takim duchu, w takim zjednoczeniu możemy wejść w zażyłość z Ojcem.
Dopiero po tym możemy przejść do modlitwy ustnej, razem z Maryją trwać w zachwycie Boga, przeżywać Jej rozradowanie i zdumienie.
Jako dzieci Boże wznosimy nasze myśli do Boga, każda tajemnica prowadzi nas do Ojca, który zna nasze potrzeby i da to, o co zgodnie prosić będziemy. Tylko z Jezusem możemy wołać „Abba, Ojcze!” (por. Rz 8,15). Każde „Ojcze nasz” ma być wołaniem do najlepszego Tatusia, który widzi swe bezradne dziecko i pochyla się nad nim.
Powtarzając „Zdrowaś Maryjo” stajemy się świadkami największego w historii cudu, dołączamy do pokoleń, które błogosławią Maryję, wyznajemy naszą wiarę w tajemnicę wcielenia i prosimy, by ta, którą Bóg wybrał na Matkę Swego Syna, która z wiarą i pokorą przyjmuje wolę Bożą, wstawiała się za nami przez całe życie i trwała przy nas w godzinie naszej śmierci.
Na zakończenie stajemy wobec tajemnicy trzech Osób Boskich, oddając im chwałę, uwielbienie i dziękczynienie.
Tylko tak obrana droga poprowadzi nas w Duchu, przez Chrystusa do Ojca. Tylko tak przeżyta modlitwa może przeprowadzić nas z radością, przez cierpienie i śmierć do chwały zmartwychwstania. Bóg udziela się człowiekowi zgodnie z jego naturą i konkretną życiową sytuacją. Prośmy, byśmy przez rozważanie tajemnic różańcowych „naśladowali to, co one zawierają, i otrzymali to, co obiecują”.
Dlaczego różaniec?
Bo świat woła o pokój, bo rodzina woła o pokój! Historia pokazuje, że Królowa Różańca przestrzegała ludzi przed wieloma tragicznymi wydarzeniami. Jej wołanie o modlitwę różańcową zawsze znajdowało odzew, szczególnie w rodzinach silnych Bogiem, które strzegły wiary i przez różaniec czyniły świat piękniejszym, spokojniejszym, bardziej sprawiedliwym, bliższym planom Bożym.
„Rodzina, która modli się zjednoczona, zjednoczona pozostaje. Różaniec święty zgodnie z dawną tradycją jest modlitwą, która szczególnie sprzyja gromadzeniu się rodziny. Kierując wzrok na Jezusa, poszczególni jej członkowie odzyskują na nowo również zdolność patrzenia sobie w oczy, by porozumiewać się, okazywać solidarność, wzajemnie sobie przebaczać, by żyć z przymierzem miłości odnowionym przez Ducha Bożego” (RVM 4l).
Najważniejsza zaś jest łaska Boża, owoce wyproszone, często dla nas nieodczuwalne, a jednak przynoszące wypełnienie się woli Bożej. I może nie od razu, ale po pewnym czasie odczujemy przedziwny sekret, który kryje modlitwa różańcowa.
Doświadczymy cudów, które wypełnią się w naszym codziennym życiu, rozwiążemy sprawy nierealne. Tylko musimy spróbować. Doświadczyli tego Ludwik Maria Grignon de Montfort, ojciec Kolbe i nasz umiłowany Ojciec Święty.
Wreszcie, każda tajemnica różańca to najskuteczniejsza broń przeciwko konkretnemu rodzajowi złych duchów. Wiedzą one o tym, zniechęcając człowieka wszelkimi sposobami do rozpoczęcia różańca. A kiedy nie zdołają tego uczynić, powodują senność, zniechęcenie, już przy pierwszych „Zdrowaś Maryjo”.
Czy jest lepszy sposób na stworzenie świętej, pełnej miłości i pokoju rodziny, niż poprzez wspólnie odmawiany różaniec? Dlaczego nasze rodziny nie odtwarzają klimatu domku w Nazarecie, dlaczego Jezusa nie stawiają w centrum, dlaczego nie dzielą razem z Nim swoich trosk i radości, dlaczego nie czerpią nadziei i siły na dalszą drogę? Czy nasze rodziny nie pragną szczęścia? Może nadszedł czas, byśmy z wiarą naszych przodków padli na kolana i przesuwając paciorki, upraszali pokój dla nas samych, naszych rodzin i naszej Ojczyzny.
Zanim włożą nam różaniec do ręki, w chwili, kiedy przyjdzie nam odejść z tego świata, sięgajmy po niego już teraz, by z Maryją wpatrywać się w oblicze Jej Syna, niech On będzie naszym umiłowanym skarbem, którego nam nikt nie odbierze.
„Niechaj każda rodzina dojrzewa w Twej łaski ogrodzie. Niech nie niszczy jej kryzys, gdy gaśnie miłości w niej żar. Niechaj jedność małżeńska rozbłyska w harmonii i zgodzie, by przetrwało przymierze, związane przez serc dwojga dar”.
„Matko Boża, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.”
źródło: milujciesie.org.pl