News will be here

Uzdrowienie za wstawiennictwem św.Urszuli Ledóchowskiej

Cudów w Kościele Katolickim było wiele i nadal dzieją się na naszych oczach. Kiedy nauka jest bezradna to Lekarz Jezus przychodzi z pomocą. Warunek to wiara w Moc Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego.

Tak też było w przypadku siostry Danuty (Magdaleny) Pawlak. Uzdrowienie było nagłe, całkowite i trwałe. Urodzona 16 października 1914, szara urszulanka, została uleczona w 1946 roku z choroby, którą określono jako niedokrwistość zanikowa (aplastyczna) ze skazą krwotoczną małopłytkową. Choroba ta objawiła się u niej po raz pierwszy w 1938 roku, w 24 roku życia, po przebytej grypie. Cechowały ją zarówno nawroty zaostrzeń infekcyjnych w różnych organach ciała, jak i zaostrzeń skazy krwotocznej, trwające 7 lat i 8 miesięcy.

W tym kilkuletnim okresie s. Danuta przebywała w różnych szpitalach z powodu uporczywych krwawień z nosa, uszu, dziąseł i dróg moczowych, chorób infekcyjnych oraz ostrego zapalenia gośćcowego stawów, czemu towarzyszyła wysoka temperatura. Leczenie szpitalne w warunkach wojennych i powojennych dawało jedynie chwilowe polepszenie. W listopadzie 1944 roku s. Danuta została przewieziona z Warszawy do Zakopanego w stanie kompletnego wyczerpania. Tu trzech wybitnych specjalistów leczyło ją w domu, ale bezskutecznie. Stan był bardzo ciężki na skutek nasileń krwotocznych. Toteż w styczniu 1945 chora została przewieziona do Szpitala Miejskiego w Zakopanem, gdzie bezskutecznie próbowano stosować różne dostępne wówczas środki. Ze szpitala została wypisana 1 lipca 1945 r. w stanie beznadziejnym. Osłabienie organizmu było tak silne, że chora nie była zdolna do samodzielnego wykonywania żadnych czynności.

Do schorzeń już istniejących dołączyły się silne, czasami kilkugodzinne, ataki kolki wątrobowej oraz ropień pozamigdałkowy, grożący uduszeniem (zabieg chirurgiczny był niemożliwy z powodu silnej skazy krwotocznej).

Lekarze – podobnie jak otoczenie – byli nastawieni na jej szybki zgon. W tej beznadziejnej sytuacji siostry zdecydowały rozpocząć dnia 6 lutego 1946 r. nowennę do Serca Jezusowego za wstawiennictwem matki Urszuli Ledóchowskiej o uzdrowienie s. Danuty. Nie poinformowano o tym chorej, która ze spokojem oczekiwała śmierci. Tymczasem w nocy z 5 na 6 lutego s. Danuta ujrzała we śnie matkę Urszu-lę, która poleciła odprawienie nowenny do Serca Jezusowego, przepowiadając kolejne etapy nagłych i definitywnych regresji objawów chorobowych oraz całkowite odzyskanie sił w ostatnim dniu no-wenny. Chora, która z natury nie przywiązywała wagi do zjawisk nadzwyczajnych, próbowała zasnąć. Wówczas to usłyszała głos matki Urszuli, która ponowiła nakaz natychmiastowego zapisania treści snu.

Nie mogąc ze względu na krańcowe osłabienie spełnić woli Założycielki, przywołała pielęgniarkę, która pod dyktando dokonała zapisu. Przepowiednia sprawdziła się w najdrobniejszych szczegółach. Podczas nowenny – w dni określone przez matkę Urszulę – ustąpiły nagle i bezpowrotnie krwotoki, wybroczyny oraz bóle w jamie brzusznej. Ostatniego dnia nowenny chora odzyskała całkowicie siły fizyczne. Nazajutrz, tj. 15 lutego 1946 roku, s. Danuta wstała o piątej rano, uporządkowała swój pokój i udała się do kaplicy na medytację i Mszę świętą. Mimo wiary i ufności, z jaką wspólnota sióstr odprawiała nowennę, nagłe zjawienie się s. Danuty, która od sześciu miesięcy nie była zdolna o własnych siłach oderwać głowy od poduszki, wywołało w kaplicy niezwykłą konsternację. Nie brakło łez, a nawet przestrachu. Uzdrowiona włączyła się od razu z całą prostotą w życie i prace wspólnoty. Tego samego dnia po południu chwyciła za ciężką froterkę ręczną i wyfroterowała trzy pokoje, przesuwając samodzielnie meble. „Muszę sprawdzić – powiedziała – czy ja żyję, czy to wszystko nie sen”. Analizy krwi, wykonane w ciągu tygodnia po uzdrowieniu, wykazały wartości prawidłowe.

Przez okres 37 lat, tj. do roku 1983, nie wystąpiły żadne objawy skazy krwotocznej. Analizy krwi i szpiku kostnego nie wykazywały odchyleń od normy. S. Danuta Pawlak brała udział w uroczystościach beatyfikacyjnych m. Urszuli Ledóchowskiej 20 czerwca 1983 w Poznaniu. Podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej niosła dary ofiarne. Zmarła 11 maja 1996 r. w Ożarowie Mazowieckim.
źródlo: cudajezusa.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *