News will be here

Skóra na wakacjach – kilka porad specjalisty

Kiedy wyjeżdżamy  na urlop odpoczywamy na całego, nie myśląc o swojej skórze. Stosujemy jedynie kremy z filtrem, chroniąc ją przed promieniami UV. Zapominamy, że skóra jest wrażliwa na zmiany temperatur, wody, środków myjących itp. Co nas może spotkać na wakacjach, jak uniknąć problemów?

Sucha skóra
Skóra staje się sucha i podrażniona pod wpływem klimatyzacji w hotelu, ciepłego wiatru, wysokiej temperatury i niskiej wilgotności na zewnątrz. Czasami może swędzieć, łuszczyć się, a miejscami być nawet zaczerwieniona. Zawsze o niej pamiętajmy. W basenie jest chlorowana woda, w morzu z kolei sól może dać się we znaki i dlatego po wyjściu z wody weźmy prysznic z użyciem dobrego żelu o neutralnym pH, bez zawartości parabenów i o jak najmniejszej ilości dodatków zapachowych. Mydło, szczególnie antybakteryjne, pozbywa nas naturalnej bariery ochronnej skóry.

Stosując mydło neutralizujemy tzw. kwaśny płaszcz ochronny skóry, który ochroni skórę przed bakteriami i innymi drobnoustrojami, także przed utratą wody. W lekko kwaśnym środowisku najlepiej przebiegają procesy regeneracji skóry. Jeśli zdecydujemy się na mycie ciała mydłem, to możemy narazić się na suchość i łuszczenie skóry, a także większą podatność na infekcje, o które nie trudno na wyjeździe.

Chcąc uniknąć nadmiernego przesuszenia skóry, stosujmy sprawdzone kremy nawilżające z dodatkiem naturalnych olejów roślinnych, zawierających składniki łagodzące takie jak allantoina czy pantenol. Na silnie przesuszoną skórę możemy stosować preparaty z kilkuprocentową zawartością mocznika, który zatrzyma wodę na dłużej. Pokojowa klimatyzacja też nie musi być ustawiona na najniższą temperaturę, podnieśmy termostat kilka stopni wyżej, a powietrze będzie bardziej przyjazne.

Trądzik
Jeżeli wybieramy się w ciepłe kraje, a nie na koło podbiegunowe, to nie unikniemy pocenia, a do tego większego wydzielania sebum, to z kolei w połączeniu z bakteriami prowadzi do prawdziwej wakacyjnej zmory, czyli pryszczy.

W 40 stopniowym upale niestety nie unikniemy pocenia, ale pamiętajmy, żeby ocierać czoło z potu czystym ręcznikiem, chusteczkami higienicznymi lub jednorazowym ręcznikiem papierowym.

Nadmierne pocenie możemy spróbować zahamować preparatami z solami aluminium, ale stosowanie ich w rejonie twarzy może wpływać drażniąco na skórę i zamiast pozbyć się jednego problemu, nabawimy się kolejnych – łuszczącej i zaczerwienionej skóry.

Zmiany skórne pojawiają się w rejonie twarzy, więc do jej mycia używajmy preparatów oczyszczających skórę z nadmiaru sebum. Po myciu zalecane są lekkie kosmetyki z niekomedogennymi składnikami, tzn. takimi, które nie zatykają porów. Krem do twarzy powinien być nawilżający, nietłusty (oil-free) i o lekkiej konsystencji. Zabierzmy preparaty ze sobą, żebyśmy nie musieli biegać po sklepach czy aptekach.

Odparzenia i potówki
Pocimy się i jest to naturalne. Pot jest niezwykle potrzebny i spełnia ważną funkcję, ułatwia termoregulację, czyli pozbywanie się ciepła z organizmu, a także nadmiaru niektórych soli i związków mineralnych, wspomagając nerki. Gdy jest ciepło, ćwiczymy intensywnie lub gdy coś nas zdenerwuje gruczoły (potowe) zwiększają wydzielanie potu. W upalnym otoczeniu przeforsowane gruczoły mogą jednak się zatykać. Efekt? Na skórze pojawia się swędząca wysypka.

Potówki pojawiają się najczęściej na twarzy, plecach i karku, ale również dłoniach i stopach. Przede wszystkim należy zadbać o zmniejszenie pocenia, czyli ubieramy się przewiewnie, przebywamy w cieniu, schładzamy się letnią wodą i pijemy ochładzające napoje. Miejscowo na stopy możemy stosować zasypki zmniejszające potliwość, a na inne rejony ciała zasypki z kwasem borowym, cynkiem i łagodzącą allantoiną – radzi Katarzyna Brzozowska.

Innym problemem, ściśle związanym z poceniem, są odparzenia. Występują zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Związane są z nadwagą i nadmiernym tarciem o siebie powłok skóry, dlatego często dotykają sportowców. Pojawiają się w miejscach, gdzie trudno o dostęp powietrza np. we fałdach skórnych, pachwinach, między pośladkami, pod biustem. Skóra jest zaczerwieniona, bolesna, może swędzieć, w bardziej zaawansowanych przypadkach pojawia się wysięk płynu surowiczego i pęcherzyki nim wypełnione.

Odparzeń nie wolno bagatelizować. Gdy nie zadbamy o odpowiednią higienę podrażnionych miejsc, to narażamy się na skórne problemy w postaci infekcji bakteryjnej lub grzybiczej. Przede wszystkim zadbajmy o dobrą wentylację. Przewiewna odzież i rezygnacja na kilka dni z intensywnych spacerów lub jazdy na rowerze to dobry pomysł. Na skórę stosujmy zasypki zmniejszające potliwość i z łagodzącymi składnikami, jak pantenol i allantoina. W drogeriach (aptekach) dostępne są kremy ochronne, ale nakładajmy je z umiarem, cienką warstwą, by umożliwić skórze oddychanie – wyjaśnia kosmetolog.

Alergia na słońce
Jeśli po wyjściu na plażę, na rękach i przedramionach mamy czerwone, swędzące placki, może to być alergia na słońce. Specjaliści nazywają to fotodermatozą lub fotouczuleniem.Pod wpływem promieni słonecznych układ odpornościowy daje o sobie znać, nawet, jeżeli realnego zagrożenia nie ma w pobliżu.

Fotouczulenie może się objawiać rumieniem, pokrzywką oraz świądem. Osoby, które mają ochotę się opalać powinny przeglądnąć apteczkę. Niektóre leki, nawet te bez recepty, mają działanie fotouczulające. Trzeba uważać szczególnie na m.in. antybiotyki z grupy tetracyklin, sulfonamidy, leki moczopędne i przeciwarytmiczne. Z ziołowych: dziurawiec zwyczajny, nagietek, mniszek lekarski. Reakcję mogą również spowodować leki do stosowania miejscowego. .

Aby ustrzec się nieprzyjemnych objawów fotoalergii czytajmy ostrzeżenia nawet na lekach dostępnych bez recepty. Gdy już zauważymy pierwsze objawy, osłońmy skórę przed promieniami słonecznymi. Przy dotkliwym swędzeniu ulgę mogą przynieść miejscowe lub doustne leki przeciwhistaminowe. Poważniejsze przypadki fotouczulenia konsultujmy z dermatologiem.

Grzybica
Skóra jest konserwatystką i lubi stałą temperaturę, nie przepada natomiast za opalaniem. Przyzwyczaja się też do kosmetyków, które stosujemy na co dzień. Kiedy pozwolimy sobie na odstępstwa od normy, może się zareagować nerwowo – będzie przesuszona, podrażniona, bardziej skłonna do wyprysków alergicznych, ale również bardziej podatna na infekcje.

Grzybica skóry i paznokci jest przypadłością niezwykle powszechną. Szacuje się, że na różnych etapach życia dotyka ok. 40% populacji. Nieleczona może doprowadzić do przykrych konsekwencji, dlatego ważna jest profilaktyka, a przy pierwszych oznakach zdecydowane leczenie.

Objawy grzybicy są niepozorne, skóra jest zaczerwieniona, swędząca, a mimo zastosowania środków łagodzących nie przechodzi tylko z dnia na dzień objawy narastają. Do charakterystycznych objawów należy również łuszczenie się skóry w miejscu infekcji, pojawienie się pęcherzyków i krost.

Grzybicą można zarazić się właściwie wszędzie. Zarodniki są trudne do zwalczenia i lubią miejsca wilgotne i ciepłe, nie tylko na ciele człowieka, ale również w jego otoczeniu. Kabina prysznicowa, podłoga łazienki, basenu, sauna, nawet dywan i ręczniki w pokoju hotelowym – wszędzie możemy zakazić się grzybicą. Na wakacje warto brać swoje klapki i nie wchodzić bez nich pod prysznic czy na basen. Muszą być przewiewne i łatwe do umycia oraz wysuszenia. W bardziej zabudowanych stopa nie wyschnie tak szybko, jak to konieczne.

Na wyjazd warto zaopatrzyć się w antygrzybiczną zasypkę lub spray i stosować je profilaktycznie. Jeżeli jednak zauważymy u siebie pierwsze objawy, nie zwlekajmy z wizytą w aptece. Bez recepty dostępne są preparaty w postaci maści, roztworu czy sprayu, popularne są substancje aktywne, jak klotrimazol, terbinafina, cyklopiroks. Nieleczona grzybica łatwo się rozprzestrzenia na ciele, ale również innych domowników. Po ustąpieniu objawów, kurację należy kontynuować minimum przez kilka tygodni- kosmetolog Katarzyna Brzozowska z Body Care Clinic w Katowicach.
źródło: newsrm.tv