News will be here

Królowa Polski naszą jedyną nadzieją

Królowa Polski zawsze zwycięża

Królowa Polski naszą jedyną nadzieją w czasach zaborów, okupacji i zamętu, z jakim mamy do czynienia obecnie. Jednak, aby uzyskać pomoc, trzeba o nią prosić, przepraszając za łamanie Przykazań Bożych. Dotyczy to zarówno osób świeckich, jak i duchownych. Trwajmy przy Matce Boga, a Ona nas uratuje, jak to czyniła w historii. 

Ufność Bogarodzicy a najazd Szwedów na Polskę

Naród polski zawsze szukał ratunku u Matki Bożej. W 1655 roku wojska szwedzkie zaatakowały Rzeczypospolitą, tracono już nadzieję, że można powstrzymać potop protestanckiej armii. Polska szlachta zdradziła ojczyznę, przechodząc na stronę wroga. 18 listopada generał Burchard Müller z 3. 000 żołnierzy stanął pod Jasnogórskim klasztorem, żądając otwarcia bram. Augustyn Kordecki, będący przeorem odmówił, choć dysponował jedynie garstką ludzi: 70. zakonnikami, 20. szlachcicami oraz 170. żołnierzami.

Tak po ludzku obrona Jasnej Góry nie miała szans w starciu z wrogiem. Z pomocą przyszła Matka Boża. Szwedzcy najeźdźcy opowiadali o niezwykłej postaci kobiecej, która spacerowała po murach oraz o mgle, skrywającej klasztor przed szwedzkimi artylerzystami. Po 40. dniach nieprzyjaciele wycofali się pokonani. 11 listopada 1673 r. hetman Jan Sobieski stoczył jedną z najważniejszych w dziejach naszego narodu bitew, pod Chocimiem. Po raz pierwszy Turcy ponieśli tak dużą klęskę w Europie, ale pomimo tego kraj ten nadal pozostawał mocarstwem.

Obrona Europy przed Turkami z pomocą Maryi 

W 1683 roku Turcja zagroziła Wiedniowi. Wielki wezyr Kara Mustafa zgromadził 300. tysięczną armię, aby ruszyć na podbój Europy chrześcijańskiej. Papież Innocenty XI prosił europejskich królów o ratunek. Zwrócił się także do polskiego władcy Jana III Sobieskiego, słowami: Królu, ratuj Europę! Polski król zawierzył bitwę Matce Najświętszej i odwiedził kilka sanktuariów słynących łaskami. Na Jasnej Górze prosił o pomoc Czarną Madonnę. W Krakowie modlił się m.in. przed obrazem Matki Bożej Różańcowej, na śląsku do Matki Bożej Piekarskiej. Uczestniczył w Mszach Św. i odmawiał godzinki. 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny opuścił miasto i z 27. tysięcznym wojskiem wyruszył do oblężonego Wiednia przez Turków. O zwycięstwo modlił się nie tylko Jan III Sobieski wraz z rycerstwem, ale również papież i cały świat katolicki. Odbywały się procesje i nabożeństwa, w Krakowie biły dzwony w dzień i w nocy, wzywając wiernych do modlitwy.

Król przed walkami pod Wiedniem był jeszcze na trzech Mszach Św. W ostatniej, odprawianej przez legata papieskiego na wzgórzu Kahlenberg, służył sam władca polski wraz z synem. Król wraz z wojskiem przyjęli Komunię Świętą. Maryja nie zawiodła, Turcy pomimo ogromnej przewagi nad wojskami Jana III Sobieskiego, liczącymi łącznie blisko 70 000 żołnierzy (niemieckich, austriackich i polskich), nie byli w stanie pokonać chrześcijańskiej armii.  Polski monarcha w liście do papieża napisał pamiętne słowa: (…)przyszliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył!

Królowa Polski naszą jedyną nadzieją w 1920 roku

Diabelski okupant ruszył na Polskę w 1920 roku. Bitwa Warszawska słusznie została nazwana Cudem nad Wisłą. Armia Czerwona ruszyła na zachód, ale niebezpieczeństwo zawisło nad całą chrześcijańską Europą. Od 6 do 15 sierpnia Warszawa modliła się o Boga. Zorganizowano procesję na Plac Zamkowy i zostały wyniesione relikwie św. Andrzeja Boboli oraz bł. Władysława z Gielniowa. Ludność błagała Boga o pomoc, odmawiając: Święty Boże, Święty mocny… wśród huku armat. Przed Najświętszym Sakramentem, na Placu Zamkowym klęczeli: kardynał Aleksander Kakowski oraz Nuncjusz Apostolski Achilles Ratti.  i kardynał Aleksander Kakowski.

Gen. Józef Haller, człowiek głębokiej wiary opisał w swoim pamiętniku, że po przeczytaniu raportów wieczornych, zasnął z modlitwą na ustach i z wiarą w pomoc Bożą, ale też i wizją obrony Częstochowy z Królową Polski, Matką Bożą z Jasnej Góry, której zbliżała się uroczystość Wniebowzięcia. Wiedział bowiem, że tylko cud mógł uratować naszą ojczyznę i Europę przed komunistycznym okupantem. Józef Haller i żołnierze na swoich sztandarach mieli wizerunki Matki Bożej z Jasnej Góry oraz hasła patriotyczne: „Dla ciebie Polsko. Dla twojej chwały”. Na prośbę dowódcy rozpoczęto nowennę w intencji ojczyzny, w świątyni Zbawiciela w Warszawie, przy ołtarzu Matki Boskiej Częstochowskiej. Generał wraz z żołnierzami również w niej uczestniczyli. W kościele leżeli krzyżem przedstawiciele grup społecznych.

Wiara Polaków w zwycięstwo nad Wisłą

Widząc to francuski gen. Weygand, który przebywał wtedy w Polsce napisał, że jeszcze nie widział ludzi, którzy tak żarliwie modlili się. Ksiądz Skorupka 31 lipca powiedział, żeby się nie martwić, bo Bóg ześle człowieka jak Kordecki i Joanna d’Arc, który stanie na czele wojska i doda odwagi, przyjdzie zwycięstwo. Nie minie 15 sierpnia, święto Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pokonany. To były prorocze słowa, bo tym bohaterem był młody kapelan Ignacy Skorupka, który wziął udział w bitwie.  W jednej ręce trzymał uniesiony krzyż, drugą natomiast pokazywał żołnierzom kierunek ataku i pobiegł naprzód.

Ksiądz Ignacy Skorupka zginął w walkach, ale przed śmiercią, napisał w swoim testamencie: „Dług za szkołę spłacam swym życiem. Za wpojoną mi miłość do Ojczyzny – płacę miłością serca… Proszę mnie pochować w albie i stule…” Generał Józef Haller odznaczył pośmiertnie księdza Skorupkę i kapitana Zapolskiego Krzyżem Virtuti Militari V klasy”.

Zniweczone plany bolszewików – ujrzeli Maryję

Wróg bolszewicki gen. Michał Tuchaczewski zagrzewał do walki swoich żołnierzy, słowami: „(…) po trupie Polski wiedzie droga do światowej rewolucji. (…) towarzysze! Runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu. Legli nasi wrogowie. Wy teraz wolni, ale oto tam, na Zachodzie ciemiężona i krępowana brać Wasza ręce ku nam wyciąga (…) Idźcie i we krwi zmiażdżonej armii polskiej utopcie, zbrodnicze rządy Polaków (…) Na Wilno, Mińsk i Warszawę – marsz Towarzysze! (…)”.  Przywódcy bolszewików pisali do europejskich proletariatów: „(…)Towarzysze, już pochwyćcie władzę w swoje ręce i wyjdźcie na spotkanie Czerwonej Armii Wyzwoleńczej!(…)” Stolica Polski miała być początkiem światowej rewolucji, zaraz po Warszawie był Berlin, Paryż i reszta świata.

15 sierpnia 1920 r. Rosjanie podczas bitwy pod Wólką Radzymińską, ujrzeli na niebie postać kobiecą, od której biło światło, a wokół głowy jaśniała aureola. Niezwykła jaśniejąca postać trzymała w dłoni tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane do Polaków pociski, które powracały i eksplodowały na pozycjach okupanta. Bolszewicy ponoć widzieli, że Najświętsza Panienka płaszczem zasłaniała Warszawę. Okupanci mówili: „Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy!” Opowiadali, że ukazanie się Niebiańskiej Pani stało się powodem do ucieczki z pola walki. Nazywali Bogarodzicę– Największą Rewolucjonistką.

Królowa Polski naszą jedyną nadzieją– wczoraj i dziś

Maryja opiekuje się naszym narodem od początku dziejów. Polska przeżywała trudne chwile, była najeżdżana, okupowana, zniewalana, zdradzana, okradania, znikała z mapy Europy. Jednak przetrwała, dzięki Niebieskiej Pani, która zawsze czuwa nad swoimi dziećmi. Prymas Polski, kardynał August Hlond, na łożu śmierci powiedział: Zwycięstwo, gdy przyjdzie, przyjdzie przez Maryję. Kiedy Polska zawierzała się Matce Bożej, mogła liczyć na pomoc i to skuteczną. Świadczą o tym liczne zwycięstwa, jakie odnosili polscy królowie i generałowie. Kiedy naród był zjednoczony i trwał na modlitwie, a kościoły były wypełnione katolikami, kapłani wierni Bogu, zawsze Bóg był dla nas łaskawy.

Jeśli chcemy odnaleźć się w dzisiejszym zamęcie, musimy trwać przy Jezusie Chrystusie. Prymas Kardynał Stefan Wyszyński powtarzał: Polska albo będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale. Zwracajmy się o pomoc do Matki Bożej o nawrócenie narodu polskiego. Módlmy się przed Najświętszym Sakramentem o pomoc dla Ojczyzny i dla naszych rodzin. Sami nie pokonamy wroga, a jak widać, mamy wielu nieprzyjaciół. Nie dajmy się zniewolić ludziom, którzy uznali się za panów Europy i świata. Uważają, że mogą wszystko, a nie mogą. Tylko im się zdaje, że podporządkują sobie Polskę, jak w czasie zaborów czy niemieckiej okupacji. Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?

Zawsze pamiętajmy, że Królowa Polski wygrywała wojny, które po ludzku, z góry były przegrane. Dziś również sytuacja wydaje się beznadziejna. Nie dajmy się podzielić, wróćmy wszyscy do kościołów, prośmy Boga o pomoc przez ręce Maryi. Weźmy najcięższą i najskuteczniejszą broń do ręki, jaką jest różaniec, o co z resztą prosiła sama Królowa Niebios.
red