Błogosławiony ks. Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy św. Faustyny, pisał, że gwarancją dobrego i szczęśliwego życia jest zaufanie Bogu.
Ufaj Jezusowi
Ksiądz Sopoćko tłumaczył, że codzienne i wielokrotne wzbudzanie aktu ufności:
„Jezu, ufam Tobie” nie oznacza automatycznie, że ominą nas przykre wydarzenia lub że zostaną nam odjęte cierpienia. Dzięki oparciu się na Chrystusie dostaniemy jednak moc, dzięki której będziemy mogli mężnie stawić czoła trudnościom oraz powtarzać za św. Pawłem:
„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13).
Ufność bowiem to nic innego, jak „dobrowolne, pokorne, niezachwiane, ożywione wiarą, oczekiwanie przychylności Boga” (ks. I. Różycki).
Spowiednik siostry Faustyny za przykład postawy ufności podawał biblijnego Dawida (por. 1 Sm 17). Wskazywał, że młody pasterz, przystępując do walki z potężnym Goliatem, nie był mu równy ani wzrostem, ani wagą, ani nawet posiadaną bronią czy doświadczeniem.
Po ludzku nie miał więc żadnych szans na triumf w pojedynku ze znacznie mocniejszym przeciwnikiem. A jednak chłopak zwyciężył, ponieważ całą swą ufność pokładał w Bogu, a nie w swoich siłach – konkludował ks. Sopoćko.
Ufność bowiem polega na tym, że bardziej niż sobie, swemu rozumowi, bogactwom, układom itp. człowiek wierzy Bogu. Postawa ta wiąże się z odrzuceniem pychy, czyli z przekonaniem, że człowiek sam sobie ze wszystkim najlepiej poradzi.
W oczach niewierzących takie podejście może być postrzegane jako głupota, tymczasem jest to wyraz głębokiej mądrości. Człowiek ufający wie, że ludzkie siły i możliwości są ograniczone, natomiast Boża moc i dobroć jest nieskończona. W pokorze więc wzywa Bożej interwencji. A Pan Jezus – jak sam mówił o tym wielokrotnie św. Faustynie – bardzo chętnie okazuje swe miłosierdzie. W Dzienniczku czytamy:
„Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca” (Dz. 1578).
Przymnóż nam wiary
W historii narodów czy poszczególnych rodzin nie brakuje osób, którym bezgraniczna ufność pozwoliła przetrwać obozy koncentracyjne, nieludzką pracę w łagrach, chorobę nowotworową czy prześladowania za wiarę. Ufność nie jest jednak zarezerwowana tylko dla wybranych. Każdy z nas jest zaproszony, by w niej wzrastać.
„Takich dusz jak twoja szukam i pragnę” – wyznał Chrystus św. Faustynie (Dz. 718).
Komu trudno jest powiedzieć „Jezu, ufam Tobie”, niech nie zwleka, lecz zwróci się z prośbą do Pana o wzmocnienie ufności. Nawet apostołowie, którzy na co dzień obcowali z Jezusem, prosili Go:
„Przymnóż nam wiary!” (Łk 7,5).
Dlaczego my nie mielibyśmy wołać podobnie?
Nie rezygnujmy lekkomyślnie z pokładania nadziei w Panu. Brak zaufania bowiem nie tylko nie pozwala przyjąć nam z wdzięcznością łask, które Bóg w swojej hojności dla nas przygotował, lecz bardzo rani Stwórcę. Słowa Pana Jezusa, powiedziane do św. Faustyny, nie pozostawiają złudzeń:
„Nieufność dusz rozdziera wnętrzności moje. […] Jak boleśnie rani Mnie niedowierzanie mojej dobroci. Najboleśniej ranią mnie grzechy nieufności” (Dz. 50 i 1076).
Na potwierdzenie tego zdania można przywołać zdarzenie opisane w Dzienniczku, kiedy to pewna starsza zakonnica zwierzyła się siostrze Faustynie, że od paru lat cierpi wewnętrznie, ponieważ zdaje się jej, że wszystkie spowiedzi źle odprawiła, i ma wątpliwości, czy Pan Jezus jej przebaczył. Nie wierzyła też spowiednikowi, który był pewien ważności sakramentu pojednania.
„Płacząc gorzko, nie chciała mnie puścić – relacjonuje apostołka miłosierdzia – i mówi mi:
»Ja wiem, że Pan Jezus do siostry mówi«.
A nie mogąc się od niej wyrwać, bo mnie chwyciła za ręce, więc przyrzekłam jej, że się za nią pomodlę. Wieczorem w czasie benedykcji usłyszałam w duszy te słowa:
»Powiedz jej, że więcej rani moje serce jej niedowierzanie, aniżeli grzechy, które popełniła«.
Kiedy jej o tym powiedziałam, rozpłakała się jak dziecko i radość wielka wstąpiła w jej duszę. Zrozumiałam, że Bóg pragnął tę duszę pocieszyć przeze mnie, a więc chociaż mnie to wiele kosztowało, spełniłam życzenie Boże” (Dz. 628).
Ufność pomimo grzechu
Ksiądz Sopoćko przestrzegał, ażeby widzenie własnych braków i słabości nie zniechęcało nikogo do ufności. Wręcz przeciwnie: świadomość popełnianych grzechów powinna mobilizować do opierania się na Jezusie w ich usuwaniu, a więc do oddania ich w „trybunale miłosierdzia”, jakim jest konfesjonał.
Osobom, które przygniecione są ciężarem popełnionych grzechów, trudno jest nieraz zaufać. A tymczasem – jak powtarzał wielokrotnie Pan Jezus św. Faustynie – te dusze mają szczególny dostęp do Jego serca.
W Dzienniczku znajdziemy przejmującą rozmowę miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy:
„– Dusza […]: Czy to możliwe, żeby jeszcze dla mnie było miłosierdzie? – pyta pełna trwogi.
– Jezus: Właśnie ty, dziecię moje, masz wyłączne prawo do mojego miłosierdzia. Pozwól mojemu miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy; pozwól, niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie. […]
– Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie…
– Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy, i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.
– Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby mojego serca, bierz z niego, cokolwiek ci potrzeba. […] Nie zagłębiaj się w nędzy swojej, jesteś za słaba, abyś mówiła; lepiej patrz w moje serce pełne dobroci i przejmij się moimi uczuciami, i staraj się o cichość i pokorę. Bądź miłosierna dla innych, jako Ja jestem dla ciebie, a kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do źródła miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze” (Dz. 1486).
Niezależnie od tego, na jakim etapie drogi życia jesteśmy, troszczmy się o wzrost zażyłości z Panem Bogiem, szczególnie w sakramencie pojednania i Eucharystii. A kiedy przyjdą na nas ciężkie dni i niecodzienne wyzwania, nie zapominajmy o radzie bł. ks. Michała Sopoćki:
„Gdy tedy mamy do spełnienia coś wielkiego i trudnego, zwracajmy się z ufnością do miłosierdzia Bożego, jak owa niewiasta chora, która się dotknęła szat Jezusa i poczuła się zdrowa (por. Mk 5,25-34)”.
źródło: milujciesie.org.pl