News will be here

Zdać się na Jezusa jak dziecko – św. Tereska

Niemal 20 lat temu Ojciec Święty Jan Paweł II św. Teresę od Dzieciątka Jezus ogłosił doktorem Kościoła. Papież uczynił to, gdyż chciał, żeby Kościół przyswoił sobie jej przesłanie dziecięctwa Bożego – jak tłumaczył kard. Paul Poupard. To orędzie wciąż przynosi wielkie owoce.i inspiruje 

Święta Tereska z Lisieux
Nauka św. Tereski (1873-1897) o Bożym dziecięctwie, jest jej wizytówką duchową,  ale jej własne dzieciństwo nie było usłane różami. Mając 4 lata straciła mamę i chociaż ojciec i starsze siostry okazywali jej miłość, to do 13. roku życia odreagowywała tę tragedię emocjonalną chwiejnością. W tym okresie przeprowadziła się do rodziny do Lisieux we Francji, gdzie była wychowywana w surowym klimacie.

Koniec trudnych początków jej życia przynosi uzdrowienie duchowe w Boże Narodzenie 1886 r.  Jak sama pisze: od tego momentu zaczyna „iść krokiem olbrzyma” po drodze doskonałości.

Przyspieszenia kroku Tereska doznała, kiedy zaczęło dojrzewać w niej pragnienie, żeby poświęcić swoje życie Bogu w zakonie karmelitańskim. Furtę zakonną planowała przekroczyć mając 15 lat, ale spotykało się to z oporem władz zakonnych oraz biskupa miejsca.

Korzystając więc z możliwości audiencji u papieża Leona XIII, dziewczyna nie zawahała się prosić go o zgodę. Ojciec Święty odesłał ją do przełożonych we Francji, ale jego słowa:

„wstąpisz, jeśli Bóg tego chce”,

przyniosły jej głęboki pokój.

Kolejne miesiące oczekiwania na ostateczną decyzję władz kościelnych stały się dla nastolatki szkołą ufności i nadziei wbrew przeciwnościom losu. Doświadczała ona bowiem nocy ciemnej wiary; miała wrażenie, jakby Jezus zasnął, a ją – jak piłeczkę, którą się wcześniej bawił – wypuścił z rąk na ziemię.

Wyrażała jednak zgodę na przyjęcie cierpień duchowych, starając się w duchu umartwienia „wzrastać w pokorze, zdaniu się na wolę Pańską i w innych cnotach”. To ćwiczenie przyniosło błogosławione owoce w jej dalszym życiu.

Ostatecznie pragnienie Teresy, ażeby rozpocząć życie kontemplacyjne, spełniło się 9 kwietnia 1888 r., kiedy wstąpiła do Karmelu w Lisieux. Pomimo młodego wieku i licznych słabości siostra gorliwie spełniała obowiązki zakonne i nie uskarżała się na trudności.

Zgłębiała jednocześnie duchowość karmelitańską, znajdując szczególne upodobanie w pismach św. Teresy Wielkiej i św. Jana od Krzyża. Postępuje w świętości, wyróżniała się duchem pokory, poświęcenia oraz radosnego przyjmowania cierpień.

Z czasem zrodziła się w niej myśl o zaangażowaniu apostolskim i misyjnym. I choć Teresa na misje nigdy nie wyjechała, pełną oddania miłością do Chrystusa zapalała nowicjuszki, nad którymi sprawowała pieczę w zakonie. To przed nimi odkrywała zasady dziecięctwa Bożego – tzw. małą drogę, którą potem zachwycił się świat.

Stawiając w centrum duchowości miłość i składając siebie w akcie całopalnej ofiary miłosiernej miłości Bożej, szybko dojrzewała do spotkania z Oblubieńcem. Czasu nie miała dużo, bo nękana chorobami zakonnica mając zaledwie 24 lata, umiera 30 września 1897 r.

W poszukiwaniu świętości
Krótkie życie Małej Teresy, i to w dużym stopniu spędzone za klauzurą, nie okazuje się żadną przeszkodą dla wielkiej misji ewangelizacji świata, którą Pan Bóg przez nią dokonuje. Jej dzieło wychodzi daleko poza mury Karmelu, jak i poza XIX wiek.

„W życiu Teresy Bóg zawarł określone przesłanie do świata, ukazując ludziom ewangeliczną drogę: małą drogę – którą mogą iść wszyscy, bo wszyscy są powołani do świętości”

– pisze św. Jan Paweł II w 100-lecie śmierci karmelitanki.

Na czym polega mała droga i skąd się ona wzięła?
Francuska siostra odkrywa ją, kiedy pragnie zostać wielką świętą, a jednocześnie zauważa, że daleko jej do doskonałości i heroizmu, jaki zna z żywotów świętych. W księgach tych nie ma bowiem mowy o osobach, które – jak Mała Tereska – są powolne i niezdarne w pracy, przesadnie nieśmiałe w kontakcie z innymi, nadwrażliwe, a do tego zdarza im się zasypiać na modlitwie…

Szczęśliwie świadomość własnych słabości nie doprowadza młodej zakonnicy do pesymizmu, do rezygnacji czy lenistwa duchowego. Wręcz przeciwnie, uniknąwszy tych ślepych uliczek, wchodzi ona na małą drogę, która okazuje się prawdziwą autostradą prowadzącą do nieba. Główną zasadę, która na niej obowiązuje, karmelitanka sprowadza do zdania:

„Tak, wystarczy upokorzyć się, znosić cierpliwie swoje niedoskonałości: oto świętość prawdziwa”.

Sama Tereska osiąga wyżyny w tym względzie. Do końca życia nie panuje nad ułomnościami, ale nie jest to dla niej źródłem smutku. Na łożu śmierci wyznaje:

„Odczuwam wielką radość nie tylko wtedy, gdy inni odkrywają moje niedoskonałości, ale przede wszystkim, gdy sama je czuję. To przewyższa pochwały, które mnie nudzą”.

Ufność dziecka
Zauważanie swoich słabości (a nawet chlubienie się nimi) jest dla karmelitanki przełomowym krokiem na małej drodze do świętości. Ale nie jedynym. Stawia też drugi, ważniejszy krok: całkowicie powierza się Bogu niczym bezbronne dziecko oddające się w ręce rodziców. Bierze mocno do serca słowa Pisma Świętego:

„Jeśli ktoś jest mały, niech przyjdzie do Mnie” (Prz 9,4)

Oraz

„[Niemowlęta] będą noszone na biodrach i na kolanach będą pieszczone” (Iz 66,12),

i wyciąga z nich naukę. Z radością odkrywa, że

„Jezus nie domaga się wielkich czynów, lecz jedynie, by zdać się na Niego i być wdzięcznym”.

A to oznacza, że nawet osoby, które z racji własnej słabości, tak jak św. Tereska, nie czują się – wedle przywołanego przez nią obrazu – orłami duchowymi, lecz małymi ptaszkami, mogą wznieść się wysoko ku słońcu Miłości. Nie lecą bowiem na własnych skrzydłach, tylko niesie je tam sam Chrystus. Ramiona Zbawiciela święta z Lisieux porównuje też do windy, którą można najszybciej dostać się na szczyt chrześcijańskiej doskonałości.

Święta Teresa jest przekonana, że bezwarunkowe oparcie się na Jezusie jest najkrótszą drogą do nieba – i dlatego zachęca siostry do zaufania Bogu oraz do zupełnego zdania się na Jego wolę. Mówi, że zasadą małej drogi jest postępować jak dziecko wobec Boga, czyli

„uznawać, że jest się niczym, oczekiwać wszystkiego od Boga, tak jak małe dziecko oczekuje wszystkiego od swego ojca; niczym się nie kłopotać, nie zabiegać o nic dla siebie […].

Być małym to jeszcze nie przypisywać sobie cnót, które się pełni, uważając, że jest się zdolnym do czegokolwiek, ale uznać, że Bóg wkłada w ręce swego dziecka skarb, aby go używało według potrzeby, ale skarb pozostaje zawsze własnością Boga”.

Miłość Boga i bliźniego
Zasada dziecięctwa Bożego nie oznacza jednak źle rozumianej bierności. Święta Tereska w stopniu heroicznym wyraża swoją miłość do Chrystusa, szczególnie na drodze przyjmowania cierpień.

Ofiary, które ponosi, porównuje do kwiatów rzucanych Jezusowi pod stopy oraz do pieszczot, którymi Go ujmuje. Pomimo odczuwanego bólu cieszy się, że może sprawić radość Bogu, i dlatego nie waha się mówić o „słodyczy cierpienia”

Zachęca do takiej postawy inne osoby, zwłaszcza te, którym wydaje się, iż nie są w stanie podołać takiemu zadaniu. W czasie choroby wyznaje:

„Wiele dusz mówi: »Ależ nie mam siły, aby spełnić taką ofiarę!«. Niech postępują jak ja, niech zdobywają się na wielki wysiłek. Pan Bóg nie odmawia nigdy pierwszej łaski, która daje odwagę do działania. A potem serce się umacnia i idzie od zwycięstwa do zwycięstwa”.

Swoją miłość św. Teresa wyraża także wobec bliźnich, najczęściej znosząc w cierpliwości i z wyrozumiałością niedomagania innych sióstr. Najbardziej jednak na tej drodze posuwa się pod koniec życia, kiedy odpowiada na Bożą zachętę, by nie tyle „kochać bliźniego jak siebie samego”, ile by kochać go „bardziej niż siebie samego”. W ostatnim roku swego życia, kontemplując słowa Chrystusa:

„To jest moje przykazanie, abyście wzajemnie się miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 15,12),

francuska święta czuje się wezwana do miłowania innych na wzór Jezusa, który kochał ludzi aż po ofiarę z własnego życia. To zaproszenie Tereska odczytuje w duchu małej drogi. Wie, że sama z siebie nie jest w stanie kochać bliźnich, a jednak woła do Jezusa:

„Ach! Jakże kocham to przykazanie, daje mi bowiem pewność, że Ty sam chcesz kochać we mnie tych wszystkich, których nakazujesz mi kochać!…

Tak, czuję, że kiedy kocham bliźniego, jedynym, który we mnie działa, jest Jezus; im bardziej się z Nim łączę, tym mocniej również kocham wszystkie siostry”.

Wielka święta
Gorąca miłość do Boga i do sióstr, którą wyróżnia się św. Teresa, to papierek lakmusowy prawdziwości drogi dziecięctwa Bożego. Owej małej drogi, po której krocząc, młoda karmelitanka osiągnęła świętość i zapaliła nią cały świat. Bo już nie tylko ludzie prości, ale i papieże zachwycili się nauczaniem oraz przykładem życia siostry z Lisieux, nazywając ją

„największą świętą czasów nowożytnych” (Pius X),

„nauczycielką życia” (Pius XI) czy

„mistrzynią życia duchowego” (Jan Paweł II).

Każdy bowiem, kto otwiera się na duchowość Małej Tereski, wie, jak trafne jest zdanie o. Wilfrida Stinissena OCD na temat owoców, jakie ta droga przynosi:

„Wówczas wszystko będzie inne […]. Będziesz wiedział, że Twoje własne siły nie wystarczą, a bardziej będziesz ufać Jemu [Bogu] niż sobie i nie stracisz odwagi w niepowodzeniach. Zrozumiesz, że istnieje tylko jedno niepowodzenie: nie ufać Bogu, nie zwracać się do Niego”.
źródło: milujciesie.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *