18 września 2010 r. Ojciec Święty Benedykt XVI beatyfikował kardynała J.H. Newmana, jednego z najsłynniejszych konwertytów w historii Kościoła. Newman był intelektualnym i duchowym geniuszem, a równocześnie człowiekiem głębokiej, pokornej wiary. Jego filozoficzne i teologiczne teksty należą do największych skarbów ludzkości.
Błogosławiony ks. kardynał John Henry Newman urodził się 24 lutego 1801 r. w Londynie, na Old Broad Street. Jego ojciec był bankierem, a matka pochodziła z francuskiej rodziny protestanckiej, która wyemigrowała do Anglii. John Henry był najstarszy z szóstki rodzeństwa (miał dwóch braci i trzy siostry). Od mamy i babci dzieci uczyły się prostej i ufnej pobożności. John Henry wspominał, że zachęcano go do codziennej lektury Pisma św., ale do 15. roku życia nie miał żadnych przekonań religijnych.
Kryzys wiary i pierwsze nawrócenie
Wybitnie uzdolniony, wychowany został przez ojca w duchu liberalnego anglikanizmu. Kiedy miał czternaście lat, wpadły mu w ręce książki, które kwestionowały wiarygodność Pisma św., szkalowały Kościół, zaprzeczały istnieniu cudów i nieśmiertelności duszy. Te antychrześcijańskie treści sprawiły, że piętnastoletni John Henry przestał wierzyć w Boga. Jesienią 1816 r. w życiu chłopca nastąpiła radykalna przemiana. Spotkał znakomitego kaznodzieję anglikańskiego, który dawał mu do czytania dobre książki. Dzięki temu Newman przezwyciężył kryzys wiary, uwierzył, że istnieje życie wieczne. Odzyskał pewność istnienia transcendentnego Boga, który przemawia poprzez ludzkie sumienie i od którego zależy zbawienie człowieka. Niestety, czytając książki antykatolickich autorów protestanckich, John Henry nabrał przekonania, że papież jest Antychrystem, a katolicki Kościół pełną zabobonów, zdemoralizowaną społecznością.
Po swoim nawróceniu piętnastoletni Newman złożył prywatne ślubowanie celibatu; zaczął często przystępować do Komunii św., codziennie się modlił, pielęgnował w sobie świadomość obecności Boga, medytował teksty Pisma św., nieustanie przezwyciężał w sobie pychę, próżność, seksualne pokusy, kontrolował swoje uczucia i temperament.
Znienawidzić grzech
W okresie dorastania J.H. Newman doświadczał gwałtownych pokus, z którymi zdecydowanie walczył. Pisał: „Ludzie w świecie, cieleśni i niewierzący, są przekonani, że pokusy, których oni doświadczają, i grzechy, którym ulegają, należą do ich natury – i dlatego nie są ich winą; w ten sposób kwestionują istnienie grzechu, który jest największym nieszczęściem każdego człowieka. Nie można iść drogą wiary do pełni szczęścia w niebie, jeżeli na samym początku tej drogi nie znienawidzi się grzechu”. Dlatego Newman tak się modlił: „Stworzyłeś nas, Boże, aby uczynić nas szczęśliwymi. A nasze szczęście polega na posłuszeństwie względem Ciebie. My jednak szukaliśmy szczęścia na własnych drogach – opuściliśmy Ciebie. O mój Boże, jakąż zapłatę dajemy – ja daję – Tobie, gdy grzeszymy! Co za straszliwa niewdzięczność! I jakaż będzie kara za to, gdy odrzucam swe szczęście i wybieram piekło zamiast nieba! Wiem, powiesz: »Niech robi, co chce! Szuka zatraty i zguby, niechże ją znajdzie! Gardzi łaskami, które mu daję, niechże staną mu się przekleństwem!«. Ty, mój Boże, masz prawo do mnie, jestem całkowicie Twój. Jestem tylko Twoją własnością i Twym dziełem, a moim jedynym obowiązkiem jest służenie Tobie. Wyznaję, o mój Boże, że często o tym całkiem zapominałem. Najczęściej postępowałem tak, jakbym sam był panem samego siebie, i byłem wobec Ciebie krnąbrny. Czyniłem, co mi się podobało, i nie pytałem, czy się to Tobie podoba. Zatwardziałość i nieczułość mego serca jest aż tak wielka, iż prawie nie odczuwam tego, jak wielkie jest to zło. Nie pojmuję, jak straszny jest grzech – nie nienawidzę go i nie lękam się go tak, jak powinienem. Nie napełnia mnie on ani odrazą, ani wstrętem, nie odwracam się z oburzeniem od zła, dlatego że ono Cię obraża, raczej igram z nim, a jeśli nawet strzegę się od grzechów ciężkich, to jednak grzechy powszednie popełniam bez większego oporu. O mój Boże, jakże straszliwa, okropna jest różnica między tym, czym jestem, a tym, czym być powinienem!”.
J.H. Newman modlił się o znienawidzenie grzechu; codziennie podejmował trud kroczenia drogą, która go zaprowadziła na szczyty czystej miłości i świętości.
Był posłuszny głosowi sumienia, które było dla niego głosem samego Boga. Pisał: „Podobnie jak elementarne wiadomości o wszechświecie otrzymujemy od naszych zmysłów, tak też wszelkie początkowe wiadomości o Panu tegoż wszechświata i Bogu naszym podaje nam przede wszystkim sumienie (…) przez wciąż powtarzające się upadki moralne, w wypadku których sumienie działa w ten sposób, że gwałtownie narzuca nam rozkaz naszego Pana, otrzymujemy ciągle nowy dowód na istnienie suwerennego Władcy, od którego pochodzą te poszczególne sądy i rozkazy, jakie przeżywamy w naszej świadomości”.
Pragnienie prawdy
Newman był bezkompromisowy w swoim poszukiwaniu prawdy. Pisał: „Całym sercem pragnę prawdy i obejmę ją, gdziekolwiek ją znajdę”. W 1817 r. rozpoczął naukę w Oksfordzie. Przez pierwsze 4 lata studiował literaturę, matematykę i prawo, a później teologię anglikańską. Dzięki wybitnym zdolnościom już w 1822 r. otrzymał nominację na profesora teologii w Oriel College. 29 maja 1825 r., w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, przyjął kapłańskie święcenia w Kościele anglikańskim. W 1828 r. nagle zmarła jego ukochana dziewiętnastoletnia siostra Maria. Było to jedno z najboleśniejszych doświadczeń dla młodego Newmana. Uświadomiło mu kruchość ludzkiego życia na ziemi i ukazało perspektywę wieczności. Zrozumiał, że o wiele ważniejszą od doskonałości intelektualnej jest doskonałość w sferze moralnej i duchowej, czyli po prostu świętość.
W grudniu 1832 r. Newman udał się w długą podróż statkiem do Hiszpanii, Gibraltaru, Algierii, Malty, Sycylii, Neapolu i Rzymu. Do Wiecznego Miasta dotarł 2 marca 1833 r. Widok kościołów w Rzymie, bogactwo dzieł sztuki i architektury powaliły Newmana na kolana. W drodze powrotnej, podczas postoju w zachwycająco pięknym porcie Bonifacio, Newman napisał wiersz The Pilar of the Cloud (Słup obłoku), który stał się powszechnie śpiewanym hymnem kościelnym Lead, kindly Light (Prowadź mnie, Światło). Autor wyraził w tym utworze kruchość swojego istnienia i całkowite oddanie się w ręce miłosiernego Boga. Przeżycia te sprawiły, że Newman całym sercem zapragnął dążyć do świętości. Pisał: „Jeśli Boga nie kochamy, to pochodzi to stąd, że nie zapragnęliśmy Go pokochać, nie staraliśmy się Go pokochać, nigdy nie modliliśmy się o to, aby Go pokochać. Nie nosiliśmy codziennie w swej duszy tej myśli i tego pragnienia, nie mieliśmy Go stale przed oczyma w drobnych zdarzeniach dnia powszedniego. Chodzi o pragnienie poznania naszego Stwórcy i pociąg serca, aby Mu służyć, co poprzedza religijne nawrócenie”.
Filar i podpora prawdy
Kilka dni po powrocie z Rzymu, w lipcu 1833 r., Newman wspólnie z Johnem Keblem, Edwardem Puseyem oraz Richardem Froudem zainicjowali ruch odnowy Kościoła anglikańskiego. Był to tzw. ruch oksfordzki, którego Newman stał się nieoficjalnym liderem. Jednym z głównych celów tego ruchu było uniezależnienie Kościoła od władzy państwowej oraz zwalczanie liberalizmu, który niszczył podstawy chrześcijańskiej wiary, ponieważ kwestionował istnienie obiektywnej Objawionej Prawdy. Doktryna Kościoła anglikańskiego jest przedstawiona w oficjalnym schemacie Trzydziestu dziewięciu artykułów, zredagowanych w XVI w., na początku panowania królowej Elżbiety I. Ruch oksfordzki pragnął odnowy anglikanizmu, jego powrotu do katolickich korzeni. Aby ukazać katolickie oblicze Kościoła anglikańskiego, w lutym 1841 r. w brytyjskiej gazecie The Times Newman opublikował Tract 90 (Traktat 90), w którym dowodził, że Trzydzieści dziewięć artykułów nie jest sprzecznych z doktryną katolicką.
Po opublikowaniu Tract 90 rozpoczęły się liczne nawrócenia do Kościoła katolickiego. Władze uniwersytetu w Oksfordzie zdecydowanie potępiły Tract 90, określając Newmana jako człowieka nieuczciwego, który sugeruje, że Trzydzieści dziewięć artykułów da się pogodzić z „rzymskokatolickimi błędami”. Stanowisko Newmana zostało ostro potępione w listach pasterskich przez biskupa Oksfordu i innych anglikańskich biskupów. Newman stał się przedmiotem zmasowanej akcji dyskredytowania i oczerniania go w prasie przez anglikańskich duchownych oraz uniwersyteckich liberałów.
Decydujące w odkrywaniu prawdy były dla Newmana studia historii początków Kościoła oraz pism ojców Kościoła. Newman uświadomił sobie, że istnieje wielkie podobieństwo pomiędzy atmosferą, w jakiej rodziła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa herezja arianizmu, a liberalizmem w Kościele anglikańskim. Odkrywając prawdę o Kościele pierwszych wieków, Newman pisał: „Stale tkwiła przede mną myśl, że musi istnieć coś większego niż angielski Kościół państwowy i że to »coś większego« jest założonym w pierwszych wiekach katolickim i apostolskim Kościołem”.
Newman uzyskał moralną pewność, że Kościół anglikański znajduje się w schizmie, a wspólnota rzymskokatolicka jest Kościołem apostołów. Sumienie mu wyraźnie mówiło, że jego miejsce jest w Kościele rzymskokatolickim i tylko tam może być zbawiony. Równocześnie odczuwał lęk. Przezwyciężał go cierpliwym czekaniem, intensywnym życiem modlitwy, pokutą i studiowaniem. Każdego dnia cztery i pół godziny poświęcał na modlitwę, a dziewięć godzin na studium. Podczas wielkiego postu praktykował ścisły post i abstynencję. W środy i piątki do godz. 18 nie przyjmował pokarmów i nie czytał gazet. W tym czasie otrzymywał liczne listy od przyjaciół, którzy ostrzegali go przed „straszliwymi” konsekwencjami wstąpienia do Kościoła katolickiego.
Newman zrezygnował z wykładów na uniwersytecie. Usunął się w zacisze swojej parafii w Littlemore, aby prowadzić życie zbliżone do monastycznego. Tam przez 6 lat dojrzewał do podjęcia ostatecznej decyzji przejścia do wspólnoty Kościoła katolickiego. Opisał ten okres duchowego zmagania się w książce Apologia pro Vita Sua. We wrześniu 1843 r. wygłosił w Littlemore swoje ostatnie kazanie w Kościele anglikańskim. Opuszczenie tego Kościoła wiązało się dla Newmana z koniecznością odejścia ze środowiska uniwersyteckiego w Oksfordzie, o którym napisał: „Z wszystkich rzeczy ludzkich chyba Oksford jest najdroższy mojemu sercu”. Było to dla Newmana niezwykle bolesne doświadczenie.
Pod koniec 1844 r. rozpoczął pisanie filozoficznej rozprawy o teorii rozwoju chrześcijańskiej doktryny. W miarę zgłębiania nauki ojców Kościoła Newman doszedł do pewności, że Kościół pierwszych wieków trwa w nienaruszonej formie tylko w Kościele katolickim. Boży depozyt wiary zachowany został w całości tylko w Kościele rzymskokatolickim. Wyznał: „Przez studium sporów w pierwotnym Kościele dojrzało w mym umyśle jasne przekonanie, że to my, anglikanie, jesteśmy heretykami”.
Newman – największy teolog anglikański – zrezygnował z kariery akademickiej, dobrze płatnych posad profesora i proboszcza, aby stać się członkiem Kościoła katolickiego, który od czasu Henryka VIII był w Anglii bezwzględnie prześladowany. W dziewiętnastowiecznej Anglii katolicy byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Decyzja Newmana wstąpienia do Kościoła katolickiego wiązała się więc dla niego z bardzo bolesnymi konsekwencjami, utratą źródeł utrzymania, miejsca zamieszkania, przyjaciół i prestiżu.
8 października 1845 r. Newman rzucił się do stóp katolickiego kapłana, bł. o. Dominika Barberiego, włoskiego pasjonisty, prosząc go o błogosławieństwo, spowiedź i przyjęcie do Kościoła katolickiego. W ciągu kilku lat od tego wydarzenia w ślady Newmana poszło kilkuset wybitnych profesorów uniwersytetu. Zrezygnowali z akademickiej kariery, stanowisk profesorskich, urzędów parafialnych… Nawrócenie Newmana było wielkim wstrząsem dla Anglii i świata. Za jego przykładem poszło kilkuset duchownych anglikańskich oraz wpływowych osób świeckich, a po wydaniu książki Newmana O rozwoju doktryny chrześcijańskiej liczba ta wzrosła do kilkunastu tysięcy.
Newman w swoich płomiennych kazaniach i pismach podkreślał, że Kościół jest „filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15), a droga do poznania Chrystusa prowadzi przez żywy katolicki Kościół, który jest Kościołem Chrystusa, spadkobiercą Kościoła pierwszych wieków. Rozumiał Kościół jako wspólnotę, w której żyje, działa i naucza Chrystus. Wiedział, że jako członek tej wspólnoty Kościoła swoje sumienie, rozum, uczucia musi poddać kierownictwu i nauczaniu Chrystusa. To nie subiektywne sumienie, rozum czy uczucia są ostatecznym arbitrem, ale autorytet Chrystusa obecnego i nauczającego w Kościele.
Tak Newman wyjaśniał prawdę o nieomylności Kościoła i papieża: „Ewangelia jest rzeczywistym orędziem z nieba, które jest strzeżone i przechowywane we wspólnocie Kościoła katolickiego”. To objawione orędzie zostało powierzone Kościołowi i „Kościół jest nieomylny w tym, co dotyczy powierzonego mu orędzia; cóż bowiem rozumie się przez nieomylność w nauczaniu, jeżeli nie to, że nauczyciel jest w swoim nauczaniu zabezpieczony przed błędem? (…) Jeżeli papież jest nieomylny, to tylko dlatego, że stoi na czele Kościoła, który jest nieomylny”.
Odkąd stałem się katolikiem
„Odkąd stałem się katolikiem – pisał Newman – żyłem w doskonałym pokoju i niezmąconej wewnętrznej ciszy, nie mając najmniejszej już wątpliwości… Nie byłem gorliwszy niż przedtem; lecz zdawało mi się, że po burzliwej podróży wpłynąłem do spokojnego portu i że szczęście, które z tego powodu odczułem, trwa nieprzerwanie aż do dnia dzisiejszego”.
Po swoim wstąpieniu do Kościoła katolickiego Newman cierpiał z powodu niezrozumienia, wrogości, oszczerstw, oskarżeń o hipokryzję… Znosił to wszystko w milczeniu jak Chrystus przed Piłatem; reagował tylko wtedy, gdy oskarżenia kwestionowały jego wierność i oddanie Kościołowi katolickiemu. Nie przestał jednak kochać tych wszystkich, którzy po nawróceniu odwrócili się od niego.
W lutym 1846 r. Newman udał się do Rzymu. Wstąpił do kolegium De Propaganda Fide, aby podjąć studia teologiczne i przygotować się do przyjęcia święceń kapłańskich.
Po ich przyjęciu tak Newman pisał o Eucharystii: „Nic tak nie napełnia mnie pociechą i radością, nie przemawia tak do serca jak Msza święta. Mógłbym w niej uczestniczyć wciąż bez końca i nie będę znużony. Jest ona największą czynnością, jaka tylko może być na świecie. Odwieczny staje na ołtarzu jako Ten, który był w ciele i we krwi, przed którym aniołowie się chylą, a drżą szatani. Chrystus ustanowił nieustanny cud swego Ciała i Krwi pod widzialnymi znakami (…). I dał kapłanom swoim moc czynienia tego, co On uczynił. Oddał się w ręce grzeszników. Słaby, ciemny i nieoświecony, grzeszny człowiek przez moc udzielonej mu władzy kapłańskiej ściąga Najwyższego na ziemię, kryje Go w ciasnym tabernakulum i rozdziela grzesznemu ludowi… Jest to jasne, moi bracia, że wyznając Boga tylko jako Wszechmocnego, posiadamy tylko połowę poznania o Nim. Jeśli chcemy Go całkowicie poznać, to musimy Go poznać w Eucharystii, jako posiadającego imię »Bóg z nami« i »Jezus« (Bóg jest zbawieniem)”.
Ojciec Święty Pius IX upoważnił w Rzymie Newmana do zakładania na terenie Anglii oratoriów św. Filipa Neriego. Newman został mianowany przełożonym pierwszej fundacji w Birmingham. Tam też działał od 1848 r. Pisał artykuły i książki, pracował duszpastersko wśród irlandzkich robotników, wydawał czasopismo „Rambler” (Wędrowiec) dla inteligencji katolickiej. Poglądy Newmana wyprzedzały jego epokę i były przygotowaniem do I i II soboru watykańskiego. W krótkim czasie Newman założył drugie oratorium w Londynie. Na prośbę papieża i episkopatu Irlandii zorganizował grono znakomitych profesorów i otworzył w 1854 roku Katolicki Uniwersytet w Dublinie. Był tam rektorem do 1858 r.
Newman był przekonany, że dla każdego człowieka, który będzie szczerze szukał prawdy, ukoronowaniem tych jego poszukiwań będzie wstąpienie do Kościoła katolickiego. Uważał, że „w prawdziwej filozofii nie ma czegoś pośredniego pomiędzy ateizmem a katolicyzmem, a prawdziwie konsekwentny umysł musi się opowiedzieć za jednym albo drugim”. Pomiędzy tymi przeciwstawnymi sobie stanowiskami jest protestantyzm. Newman podał jasną zasadę rozpoznania: „Istnieją tylko dwie drogi, do Rzymu i do ateizmu. Anglikanizm jest stacją w środku drogi w jedną stronę, a liberalizm tym samym w drugą stronę”.
Lata 1864 – 1874 r. były dla Newmana okresem najbardziej owocnym na polu jego teologicznych publikacji. Liczne jego artykuły, książki i poezje stały się znane na całym świecie.
Papież Leon XIII w 1879 r. w dowód zasług Newmana na polu rozwoju myśli teologicznej powołał go do grona kardynałów Kościoła katolickiego. Na swoim herbie kardynalskim ks. Newman umieścił hasło: „Cor ad cor loquitur” – „Serce przemawia do serca”.
Gdy Newman głosił swoje kazania, miał nadprzyrodzony dar podnoszenia ludzkich serc do Boga. Był geniuszem o rzadko spotykanej elokwencji i pobożności, a główną jego troską było pobudzanie ludzi do żywej wiary i posłuszeństwa Bogu. Szukającym prawdy Newman radził: „Musicie wytworzyć w sobie takie usposobienie, żebyście się byli gotowi oddać całkiem w ręce Boga, który was powiedzie do doskonałego posłuszeństwa”.
Ostrzegał skruszonych grzeszników przed niecierpliwością, aby nie nakładali na siebie nadmiernych ilości modlitw i pokut. Radził im zaczynać od małych upokorzeń i pozwolić się prowadzić spowiednikowi.
Błogosławiony kard. Newman uświadamiał początkującym chrześcijanom, że na drodze wiary będą poddawani próbie: „Będę poddawany próbie: mój rozum będzie poddany próbie, bo będę musiał wierzyć; moje uczucia będą poddane próbie, bo będę musiał być posłuszny Bogu zamiast dogadzać sobie; moje ciało będzie poddane próbie, gdyż będę musiał je sobie podporządkować. (…) Nie martw się, idź dalej. »Niebo nie jest dla tchórzów« – mawiał św. Filip. Wzywaj Zbawiciela ludzi – On cię wysłucha. On uleczy wszystkie twoje rany, które zostały ci zadane w czasie służby dla Niego”.
Błogosławiony kard. John Henry Newman zmarł 11 sierpnia 1890 r. Prosił przed śmiercią, aby na jego tablicy grobowej widniały słowa: „Ex umbris et imaginibus in Veritatem” („Z cieni i obrazów do Prawdy”).
„Strzeżcie się, aby nie uwiódł was świat” – ostrzega nas dzisiaj bł. kard. Newman. „Stara się on was przekonać i przekrzyczeć, że on tylko jest rozsądny i mądry, że religia jest przeżytkiem… Będzie zło nazywał dobrem, a dobro złem. I na pewno będziecie kuszeni, ale »czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie« (Mt 26,41). Albo wy zdobędziecie świat, albo świat was zdobędzie… Wybierajcie i pamiętajcie: »Ku wolności wyswobodził was Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!« (Ga 5,1). Zaczynajmy z wiarą, zaczynajmy z Chrystusem, zaczynajmy z krzyżem Jego i upokorzeniami, do których prowadzi. Dajmy się pociągnąć Temu, który został wywyższony, aby w ten sposób mógł nam dać samego siebie i wszystkie rzeczy. Szukajmy najpierw »Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości«, a wszystkie rzeczy tego świata »będą nam przydane« (Mt 6,33). Ci tylko mogą naprawdę używać tego świata, którzy weszli w kontakt z niewidzialnym światem. Ci tylko go używają, którzy się wprzód nauczyli wyzbywać go i powstrzymywać się od niego. Ci naprawdę potrafią ucztować, którzy najpierw pościli. Ci tylko potrafią używać świata, którzy nauczyli się go nie nadużywać, i ci tylko go odziedziczą, którzy przyjmują go jako cień przyszłego świata i dla tego przyszłego świata chcą ten świat opuścić”.
Modlitwy bł. kard. Newmana
Mój wielki Boże, Ty jesteś wszystkowiedzący, boś wszystko stworzył… Ty tak dobrze znasz myśli i zamiary każdej poszczególnej duszy, jakby wśród Twego całego stworzenia istniała tylko ta jedna jedyna dusza. Znasz mnie na wylot. Twe spojrzenie obejmuje całą teraźniejszość, przeszłość i przyszłość jako jedną całość… Ty wiesz, jaki będzie mój koniec; Tyś już przewidział godzinę mej śmierci i mój sąd. Jak straszliwa jest myśl, że kiedyś stanę przed mym Sędzią!… O, pomnóż we mnie otwartość i szczerość, do której dążę i której pożądam!… Naucz mnie coraz bardziej kochać Ciebie, a wtedy będę żył w pokoju bez lęku przed Tobą!
Święty jesteś we wszystkich dziełach Twoich, o Panie. Grzech na świecie nie pochodzi od Ciebie – pochodzi on od nieprzyjaciela, pochodzi ode mnie samego i z tego, co moje. Mnie i wszystkich ludzi dotyka ta hańba, gdyż powinniśmy pragnąć dobra, a oddaliśmy się złu. (…) Ty wezwiesz mnie do siebie, gdy umrę, i będziesz moim Sędzią. „Biada mi! Bo jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach” (Iz 6,5). Twój krzyż, o Panie, pokonuje przepaść dzielącą mnie od Ciebie. On mówi o mej wielkiej grzeszności i o Twojej nieopisanej odrazie do grzechu. Wbij w moją pamięć i wpój we mnie, o ukochany Panie i Zbawicielu, całą głębię nauki krzyża, abym przez Twój święty krzyż nie tylko pojął, jak bardzo oddala mnie grzech od Ciebie, ale abym osiągnął pojednanie z Tobą!
źródło: milujciesie.org.pl