Testy psychologiczne są obowiązkowym elementem rekrutacji w policji, wojsku czy na lotniskach. Ostatnio stały się też modne podczas rekrutacji na stanowiska menadżerskie i wymagające pracy w zespole. Źle przeprowadzone mogą jednak odstraszyć kandydatów do pracy.
Jest aż 36 rodzajów prac, których podjęcie wiąże się z koniecznością przejścia testów potwierdzających sprawność psychofizyczną. Określa je Minister Pracy i Polityki Socjalnej rozporządzeniem z dnia 28 maja 1996 r. I tak na testy psychologiczne muszą zgodzić się osoby wykonujące prace przy obsłudze np. platform hydraulicznych i żurawi wieżowych. Na liście są też kierowcy autobusów i pojazdów przewożących materiały niebezpieczne oraz motorniczowie tramwajów. Badania czekają pilotów, maszynistów wiertniczych, nawigatorów lotniczych i mechaników pokładowych, ale też kaskaderów, treserów dzikich zwierząt i akrobatów cyrkowych.
W przypadku zawodów z ministerialnej listy wymóg przeprowadzania testów psychologicznych w procesie rekrutacji jest bezdyskusyjny. Od koncentracji i bystrości umysłu nawigatora lotów zależy bowiem życie załogi i pasażerów. Podobnie, tylko osoby stabilnie emocjonalnie, mogą mieć dostęp do broni i móc pracować w policji lub wojsku.
Testy psychologiczne do pracy w międzynarodowej korporacji
O ile starając się o pracę w zawodach z ministerialnej listy, uczestnictwo w tego typu testach jest niezbędne, o tyle udział w nich podczas rekrutacji do pracy w korporacji, powinien być dobrowolny – podkreśla Joanna Żukowska, ekspertka serwisu z ofertami pracy MonsterPolska.pl.
W praktyce, zwłaszcza w międzynarodowych firmach, to coraz częściej wymagana część rozmowy o pracę. W korporacjach zwykle daje się kandydatowi do wypełnienia kwestionariusze osobowości lub przeprowadza się testy umiejętności (albo jedno i drugie) – tłumaczy ekspertka.
Pierwsze mają dać pracodawcy ogląd, jaki poziom ugodowości albo konfliktowości ma w sobie kandydat, jakie ma sposoby rozwiązywania konfliktów czy podejmowania decyzji. Testy umiejętności mają zaś odpowiedzieć szefostwu czy np. kandydat ma w sobie potencjał sprzedażowy albo negocjacyjny. Mierzą też, czy osoba ma zdolności do pracy w międzynarodowym, różnorodnym środowisku.
Testy psychologiczne mają wartość, gdy przeprowadzają je psychologowie, czyli eksperci w danej dziedzinie. Fatalnym błędem, który popełniają firmy, jest przeprowadzanie „badań” na własną rękę w oparciu o gotowe formularze, bez umiejętności ich odpowiedniej interpretacji. Komiczną wręcz sytuacją jest ta, w której w rolę psychologa postanawia wcielić się szef i poszukuje on kandydata, przeprowadzając quasi-psychologiczną pogadankę na rozmowie kwalifikacyjnej. Taką psychozabawą można skutecznie odstraszyć kandydata.
Pytania jak z serwisu randkowego
– Jakiś czas temu starałam się o pracę w sprzedaży, w średniej wielkości firmie działającej głównie na rynku warszawskim. Po tym, jak wysłałam CV, otrzymałam do wypełnienia test z kilkudziesięcioma pytaniami i dobę na jego wypełnienie. Przeczytałam kilka pierwszych pytań i zrezygnowałam z dalszego procesu rekrutacji. Jedno z pytań, które mnie odrzuciło, dotyczyło tego, z iloma mężczyznami mogłabym, umawiać się jednocześnie na randki. Pojawiło się też pytanie o to, czy określiłabym się jako uległą czy jako drapieżną. Miałam wrażenie, że „test psychologiczny” został pobrany z serwisu randkowego – opowiada 31-letnia Marta, która bardzo szybko utwierdziła się, że dobrze zrobiła, rezygnując z wypełniania testu. – Po 24 godzinach otrzymałam maila od oburzonego szefa, że uważa za skandaliczne, że nie odesłałam wypełnionego testu w ciągu wyznaczonej przez niego doby. Uznałam, że mam do czynienia z despotyczną osobą i dalsza korespondencja nie ma sensu – dodaje.
Testy psychologiczne wykorzystywane w rekrutacji nie powinny naruszać strefy komfortu kandydata, a zdobyta wiedza nie powinna być wykorzystana przeciwko przyszłemu pracownikowi. Mają one za zadanie odpowiedzieć firmie, czy kandydat odnajdzie się na proponowanym stanowisku.
źródło: newsrm.tv