W 1922 r. do Ojczyzny wraca o. Tadeusz Ukleja – kapłan z bernardyńskiej prowincji Zakonu Braci Mniejszych. Ostatnie kilka lat spędził na Syberii. Trafił tam jako kapelan armii austriackiej, gdy już w drugim dniu po zmobilizowaniu dostał się rosyjskiej niewoli.
Przydzielono go pewnemu prawosławnemu popowi do pomocy w gospodarstwie. Chociaż wojna skończyła się w 1918 r., wiadomość o ustaniu działań na froncie dotarła do syberyjskiej wioski dopiero cztery lata później. Aby choć w części wynagrodzić zakonnikowi trudy, których doświadczył, w 1924 r. prowincjał o. Benedykt Wiercioch powierza mu urząd gwardiana klasztoru w Przeworsku…
Gdy o. Tadeusz przybywa do przeworskiego konwentu, dowiaduje się o ogromnym kulcie, jakim okoliczna ludność otacza Obraz Matki Bożej Pocieszenia, znajdujący się w bocznej kaplicy zakonnej świątyni. Wizerunek Przeworskiej Maryi określany jest powszechnie jako łaskami słynący. Przed oblicze swej Matki garną się chorzy pragnący uzdrowienia, zrozpaczeni szukający pociechy oraz doświadczeni trudnościami życiowymi wołający o ratunek w ich kłopotach. Odpusty: Porcjunkuli i Niepokalanego Poczęcia NMP gromadzą setki wiernych, którzy przystępują licznie do spowiedzi i komunii świętej. Wobec tak wielkiej czci o. Tadeusz Ukleja nie mógł pozostać obojętny…
Trzydzieści lat wcześniej, w 1896 r., jego poprzednik o. Felicjan Fierek dokonał odnowienia kultu Pani Pocieszenia. Uczynił to na prośbę przeworszczan, którzy przywiązani do swej Matki, nie zapomnieli o Jej obrazie mimo długich lat zaboru i austriackich restrykcji godzących w to święte miejsce. Na polecenie gwardiana obraz przeniesiono zatem do bocznej kaplicy, a miejscowy snycerz Antoni Rarogiewicz wykonał neobarokowy ołtarz, w którym umieszczono cudowny wizerunek. Przez kolejne lata kult rozszerzał się coraz bardziej, a służyły temu rozpowszechniane przez klasztor oleodruki z cudownym wizerunkiem. W 1906 r. kolejny gwardian, o. Franciszek Woźny przeprowadził renowację kaplicy, a ofiary na ten cel zbierał osobiście podczas kwesty w okolicznych wioskach.
Ojciec Tadeusz sięga do przechowywanej w klasztorze siedemnastowiecznej kroniki i zapoznaje się z licznymi przejawami czci wobec Matki Bożej zapisanymi na jej kartach. Obraz – barokowe dzieło nieznanego autora, przedstawiające Najświętszą Maryję Pannę w pełnej postaci, z Dzieciątkiem Jezus na ręku – znajdował się w przeworskim kościele bernardynów od 1613 r. Konwent był wówczas prężnie działającym ośrodkiem kaznodziejstwa kontrreformacyjnego. To jeden z kaznodziejów, niejaki o. Marek umieścił obraz Maryi w klasztornej świątyni. W niedługim czasie ołtarz z wizerunkiem stał się ulubionym miejscem modlitwy okolicznej szlachty, mieszczan przeworskich i ubogiego chłopstwa, a klasztor zasłynął jako znane sanktuarium maryjne. Przynajmniej od połowy XVII w. obraz określano w źródłach jako cudowny. Potwierdzeniem kultu były zaś wota składane przez wdzięcznych czcicieli.
W klasztornym archiwum o. Ukleja znajduje również świadectwa łask uzyskanych przez wiernych w ostatnich latach. Były to zarówno listy napisane przez samych czcicieli, jak i relacje spisane przez zakonników na podstawie relacji uzdrowionych osób. Szczególne wrażenie robiło kilka z nich. W 1906 r. została uzdrowiona Elżbieta z okolic Rzeszowa, która znalazła się w stanie agonalnym z powodu zakażenia okołoporodowego. Natychmiast wróciła do zdrowia, gdy Mszę w jej intencji odprawiono przed przeworskim obrazem Maryi. Podziękowanie za nadzwyczajne uzdrowienie sześcioletniego synka złożyła Maria z Łańcuta, za powrót do zdrowia dziękowała też Zofia z Przeworska i pewien oficjalista księcia Lubomirskiego.
Aby zapisywane na luźnych kartkach świadectwa nie uległy rozproszeniu, przeworski gwardian zakłada w sierpniu 1925 r. księgę cudów, w której zamieszcza znalezione informacje o łaskach. W niedługim czasie sam notuje podziękowania, które wierni składają Maryi na jego ręce. Przy tej okazji przekazują wota, wśród których najwięcej było kobiecych korali. Razem ze srebrnymi serduszkami, złotymi monetami i zegarkami, zakonnicy umieszczają je w pobliżu cudownego obrazu.
Ojciec Tadeusz zastanawia się jak najlepiej uczcić Maryję z Przeworskiego Wizerunku, a zarazem przyczynić do dalszego rozwoju Jej kultu. Decyduje, że rozpocznie starania o koronację obrazu papieskimi diademami. Pierwsze korony umieszczono na przeworskim obrazie Matki Bożej już w 1623 r. Nie była to jednak oficjalna koronacja, a diademy, dar wotywny, który ofiarowała przeworszczanka Dorota Bogusławska. U schyłku XVIII w. wraz z innymi wotami skonfiskowali je Austriacy. Kolejne korony pojawiły się na skroniach Dzieciątka i Maryi w 1896 r., ale przytwierdzono je w zakładzie konserwatorskim, a więc nie towarzyszył temu żaden oficjalny akt.
Przeworski gwardian jest przekonany, że papieska koronacja jako najwyższy wyraz aprobaty władz kościelnych dla czci oddawanej Matce Bożej Pocieszenia, będzie okazją do wielkiej manifestacji wiary podkarpackiego ludu. Sprzyja także sytuacja polityczna – Polska od kilku lat cieszyła się niepodległością. Gwardian wie, że w wolnej Ojczyźnie łatwiej będzie przeprowadzić koronację obrazu Przeworskiej Madonny, gdyż ustały szykany i utrudnienia nakładane przez zaborcę. Zresztą, taki akt miał ostatnio miejsce w kilku ośrodkach sanktuaryjnych. Były wśród nich położone w niedalekiej odległości od Przeworska kościoły w Borku Starym, Przeczycy i Tarnowcu…
O swoim zamiarze o. Ukleja informuje najpierw przełożonego bernardyńskiej prowincji zakonnej. Za pośrednictwem urzędu prowincjalskiego przesyła do Kurii Przemyskiej prośbę o rozpoczęcie procesu koronacyjnego. Ponieważ dokumentacja składana ws. papieskiej koronacji miała obejmować trzy rodzaje informacji (potwierdzenie „starożytności” kultu, wykaz cudów i łask oraz opis aktualnej czci ze strony wiernych), o. Ukleja konstruuje pismo według takiego właśnie schematu. W liście wspomina chwalebne czasy dynamicznego rozwoju kultu, opisuje restrykcje nałożone przez zaborcę i odwołuje się do działań podejmowanych przez jego poprzedników. Swą prośbę motywuje licznymi łaskami, doświadczanymi przez wiernych i podkreśla, że sława obrazu rozprzestrzeniła się daleko poza okolice Przeworska.
Wkrótce przyszła odpowiedź. Biskup Anatol Nowak poparł inicjatywę przeworskiego gwardiana, zobowiązał go do poszukiwania dalszych świadectw kultu i obiecał powołać komisję koronacyjną. Niestety, w 1927 r. kończy się gwardiańska kadencja o. Tadeusza i przeniesiony zostaje do Rzeszowa. W kolejnych latach klasztor borykał się z problemami natury ekonomicznej, spowodowanymi przez wielki kryzys i sprawa koronacji zeszła na dalszy plan. II wojna światowa ostatecznie zniweczyła plany o. Uklei. Mimo, że zamiar nie został sfinalizowany same przygotowania ożywiły kult, a przeworskie sanktuarium maryjne stało się na powrót rozpoznawalne i znane wśród czcicieli Matki Bożej.
Po wojnie nie kontynuowano starań o koronację, lecz cześć wobec Przeworskiej Pani Pocieszenia rozwijano na inne sposoby. W 1952 r. na prośbę gwardiana o. Mateusza Turańskiego, bp Franciszek Barda ustanowił odpust Matki Bożej Pocieszenia, obchodzony rokrocznie w ostatnią niedzielę sierpnia. Dziesięć lat później zdecydowano o przeniesieniu Cudownego Obrazu do głównego ołtarza świątyni. Uroczysta intronizacja zgromadziła rzesze wiernych. Również w kolejnych latach wizerunek pozostawał w centrum kultu maryjnego praktykowanego w różnych formach w klasztorze przeworskim.
Do pomysłu koronacji wrócono dopiero w 2015 r., gdy gwardian klasztoru, o. Marceli Gęśla przedstawił wiernym zamysł wykonania Wotywnych Koron Wdzięczności dla Dzieciątka Jezus i Matki Bożej Pocieszenia za 400 lat obecności cudownego obrazu w przeworskim kościele bernardynów. Odzew wiernych był natychmiastowy i przeszedł najśmielsze oczekiwania zakonników. W ciągu czterech miesięcy zgromadzono około pięciuset wotów przekazywanych przez czcicieli, nie tylko z Przeworska i okolicy, ale różnych regionów Polski, jak również spoza granic kraju.
Przy tej okazji przeprowadzone zostały pogłębione badania historyczne dotyczące kultu Przeworskiej Madonny, podczas których odnaleziono dokumentację dotyczącą działalności Ojca Tadeusza Uklei. Przełożony klasztoru zdecydował, aby ponownie podjąć przedwojenne starania o koronację. Działania te obecnie kontynuuje o. Kazimierz Kowalski, kolejny gwardian przeworskiego konwentu. Na jego prośbę abp Adam Szal, metropolita przemyski powołał Komisję historyczno-liturgiczno-duszpasterską ds. koronacji obrazu Matki Bożej Pocieszenia w Przeworsku. Tak więc po dziewięćdziesięciu latach spełni się pragnienie o. Tadeusza i Przeworski Wizerunek Matki Bożej Pocieszenia przyozdobiony zostanie złotymi diademami.
Teraz zakonnicy zbierają wszelkie świadectwa dotyczące łask uzyskanych za wstawiennictwem Przeworskiej Pani Pocieszenia. Mogą dotyczyć one uzdrowień, nawróceń, szczęśliwego urodzenia dziecka, rozwiązania trudnej sprawy, czy jakiejkolwiek innej pomocy w doświadczeniach życiowych. Pojawiły się już pierwsze podziękowania. Pewna babcia z Przemyśla dziękuje za uzdrowienie wnuczki, a czcicielka z Przeworska jest przekonana, że dzięki wstawiennictwu Przeworskiej Maryi jej matka została uzdrowiona z choroby nowotworowej w 1982 r. Zazwyczaj są to doświadczenia bardzo osobiste, ale wierni decydują się o nich opowiedzieć, gdyż wiedzą, że każde takie świadectwo to realny wkład w dzieło koronacji.
Ojcowie bernardyni serdecznie zapraszają pielgrzymów z całej Polski do nawiedzenia Matki Bożej w Jej przeworskim sanktuarium. Szczególnym rysem i charyzmatem tego miejsca jest modlitwa w intencji nawrócenia, przemiany serca, powrotu do Boga, Kościoła i sakramentów – dla bliskich, ale też o przymnożenie wiary, uwolnienie od pokus i oddalenie wątpliwości – dla siebie. Tutaj bowiem – w murach gotyckiej świątyni, wśród modlitw zakonników, przed łaskawym obliczem Przeworskiej Madonny – łatwiej doświadczyć duchowego umocnienia i pociechy.
źródło: milujciesie.org.pl