Cud potwierdzony przez lekarzy
Lekarz nie dowierzał, wpatrując się w ekran monitora, powtarzał słowa – „czy to możliwe?” Jezus to najlepszy lekarz i Tylko On może wszystko.
Świadectwo zostało złożone na ręce władz lokalnego Kościoła w Komorowie dnia 18 listopada 2003 roku. Dołączono do niego stosowne zaświadczenia lekarskie. Jego treść cytujemy za zgodą osoby, która je dała, ale chce pozostać w cieniu. Dlatego nie ujawniamy jej imienia i nazwiska.
„Moje cudowne uzdrowienie z choroby nowotworowej na narządach rodnych miało miejsce w roku 1994. Wcześniej jednak musiało nastąpić uzdrowienie duszy, które trwało 8 lat. Proces ten wyzwoliła właśnie choroba.
Lekarze nie dawali mi szans, dlatego przynaglali mnie do poddania się operacji. Przed pójściem do szpitala, rozpoczęłam codzienną nowennę do Jezusa Miłosiernego. Błagałam o łaskę zdrowia, tym samym o uniknięcie operacji.
Równocześnie odwiedzałam kolejnych lekarzy w nadziei, że może poprzedni się pomylili. Niestety, wszyscy mówili to samo. Rozpoczęłam więc przygotowania do operacji. Dzięki opiece Boga do szpitala jednakże nie poszłam.
W niezwykły sposób najpierw trafiłam na lekarza, który podjął się leczenia, a właściwie jak potem się okazało „dał mi czas” – owych osiem lat. Osiem lat na moją codzienną modlitwę, na moje mozolne wracanie do Boga.
Pewnego dnia również i ten cudowny lekarz, „ostatnia deska ratunku”, w trosce o moje zdrowie stwierdził, że dłużej z operacją nie wolno zwlekać. Nie należy się łudzić, iż nowotwór się cofnie, że można go wyleczyć w inny niż operacyjny sposób.
Choć nigdy nie straciłam nadziei w Bożą pomoc, rozpoczęłam przygotowania do owej nieszczęsnej operacji. Ale wiosną 1994 roku podczas snu ujrzałam jaśniejący blaskiem obraz Matki Bożej. Ten sam, który wisi w głównej nawie naszej Komorowskiej Świątyni. Podczas wizji, która trwała bardzo krótko, kilka sekund – zdążyłam to sobie uświadomić. Ale światło z niego bijące było jaśniejsze, bardziej intensywne niż w rzeczywistości.
W śnie wykrzyknęłam dwa słowa: „Jaka piękna!” i wizja się skończyła. Obudziłam się nagle… i słowo „piękna” wypowiadałam już prawie na jawie. Przebudzeniu towarzyszyło pragnienie, by wizja trwała dłużej, niestety skończyła się. Spojrzałam na zegarek – była godzina 23.30. Wstyd się przyznać, ale wówczas jeszcze nie wiedziałam, że obraz ten przedstawia wizerunek Matki Bożej Miłosierdzia.
Modliłam się do Jezusa Miłosiernego nowenną za przyczyną siostry Faustyny.
Wizja mocno utkwiła mi w pamięci. Mimo upływu czasu, jestem pod jej silnym wrażeniem. Niebawem miałam się przekonać, że otrzymałam łaskę uzdrowienia. Jestem przekonana, że stało się to właśnie owej nocy. Świadomość, że zostałam uzdrowiona, zrodziła się we mnie także w sposób niecodzienny, moim zdaniem w nadprzyrodzony, ale szczegóły w tej relacji pominę. Powiem tylko, że zrobiłam niezbędne badania i z wynikiem udałam się do mojego lekarza.
Zarówno lekarz ginekolog, który robił USG, jak również ginekolog prowadzący – obaj panowie – byli bardzo zaskoczeni pozytywnym wynikiem.
Pierwszy kilkakrotnie wkładał i zdejmował okulary, wpatrując się w ekran monitora i powtarzał słowa – „czy to możliwe?” Również lekarz prowadzący, po badaniu i obejrzeniu wyniku USG stwierdził: „uniknęła pani operacji”. Były to dokładnie te same słowa, które w prośbach zanosiłam codziennie przez 8 lat do Jezusa Miłosiernego. Odpowiedziałam wówczas, iż wiem, że zostałam uzdrowiona i że dziękuję za tę łaskę Panu Bogu. Powiedziałam również, że dziękuję Bogu, iż postawił go na mojej życiowej drodze. Na to lekarz uśmiechnął się z zażenowaniem i odpowiedział: „Jakim sposobem to nastąpiło, to jest nieważne, liczy się efekt.” Nie chciałam komentować tej odpowiedzi, ale do dziś, a minęło już 10 lat, jest on nadal moim lekarzem, choć na wizyty chodzę już nie tak często, bo są to tylko okresowe kontrole.
Jestem szczęśliwa, że mogę dać to świadectwo. Świadectwo ewidentnej interwencji Maryi w moje życie. Zawsze byłam, a od prawie 10 lat jestem święcie przekonana, że obraz Matki Najświętszej w naszej Komorowskiej Świątyni jest cudowny i jest pełen – na razie jeszcze ukrytych – łask.”
Teresa
Jezus to lekarz na którego każdego stać. Dla nie ma rzeczy niemożliwej. Nawet jak zwleka z pomocą, to Swojej Matce Maryi nigdy nie odmówi. Przez Maryję do Jezusa – PAMIĘTAJMY O TYM!
źródło: cudajezusa.pl