Józef jest najważniejszym świętym. Nie odmawia pomocy nikomu. Zawsze wysłuchuje każdego i skutecznie pomaga w trudnych sytuacjach. Ma u Boga szczególne względy. Był żywicielem Jezusa i Maryi na ziemi. Pokorny i pracowity Sługa Boży był ubogi.
W Piśmie Św. poznajemy go jako prostego i skromnego człowieka. I choć w Ewangelii nie ma zacytowanego jednego słowa wypowiedzianego przez św. Józefa, to i tak mamy jego pełny obraz.
Zawsze robił to co nakazał Bóg. Wykonywał swoje zadania z pokorą. Nie dyskutował z Bogiem. Nie oczekiwał natomiast szczególnych względów. Natomiast robił to co do niego należało. Troszczył się o swoją rodzinę i ciężko pracował, by zapewnić jej byt.
Do wszystkiego podchodził ze spokojem, rozwagą i mądrością. Bóg spośród wszystkich mężczyzn Józefowi powierzył opiekę nad Swoim Synem i Maryją . Miał do niego pełne zaufanie.
Św. Józef dzięki rozsądkowi zawsze dostrzegał lepszą stronę w każdej trudnej życiowej sprawie. Nie komplikował sobie życia nieistotnymi rzeczami i przesuwał je na plan dalszy. W jego naturze nie było pychy i egoizmu. Zawsze pozostał lojalny wobec Boga i ludzi. Ten prawy i szczery w miłości człowiek, nie myślał nigdy o sobie. Nie pragnął zaszczytów, władzy i chwały. Nie liczyły się też Jego ambicje i ziemskie przyjemności. Zawód, który wykonywał nie budził powszechnego szacunku, dlatego nie był postacią wybitną.
Dlaczego Bóg Ojciec nie oddał chłopca pod opieką sławnemu, bogatemu i potężnemu człowiekowi?
Dla Stwórcy nie ma znaczenia bogactwo, stanowisko czy pochodzenie człowieka, ale jego serce pełne miłości. Wszystkie te warunki spełniał Józef. Uniżony przez ludzi został wywyższony przez Pana. Oczywiście Bóg się nie pomylił, bo Jego wybraniec doskonale wypełnił zlecone zadanie.
Był wzorowym ojcem i mężem. Wierny małżonek i obrońca Świętej Rodziny był i jest autorytetem dla ojców. Kochał swoją żonę i syna. On Im zwyczajnie służył. Nie wywyższał się, ale ofiarował siebie i swoją miłość. W Ich rodzinie panowała zgoda, miłość i wierność. Sam św. Józef uważał, że sam jest na dalszym planie. Żył w cieniu Jezusa i Maryi.
Od samego początku małżeństwo Józefa i Maryi opierało się na dziewictwie. Św. Józef uszanował wolę Boga.
Po narodzinach Jezusa obdarzył Dziecię miłością. Św. Józef nigdy się nie buntował przeciw nakazom Boga. Posłusznie wykonywał wszystkie Jego polecenia.
Do końca swych dni Józef ciężko pracował jako cieśla. Zmarł zanim Pan Jezus zaczął nauczać. Dlaczego? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi. Wiemy jedynie, że odchodził w pokoju serca. Przy jego śmierci był Jezus z Maryją. Miał piękną śmierć i dlatego jest uważany za patrona dobrej śmierci. Nikt nie wie, gdzie spoczęło jego ciało, ale legenda głosi, że w dniu Zmartwychwstania Pan Jezus zabrał swojego „ziemskiego ojca” z duszą i ciałem do Nieba.
W Niebiosach oręduje za nami, bowiem otrzymał we władanie skarby Nieba i Ziemi. Zarządza wszystkim z woli Boga, bo z pokorą przyjął to co Stwórca mu przeznaczył. Bóg stwarzając człowieka wyposaża go we wszystko, co jest niezbędne do realizacji Jego planu. Ludzi, których wybiera przygotowuje i usposabia, żeby potrafili realizować zadania do których zostali powołani. Tym, którzy mają wykonywać wielkie zlecenia, daje odpowiednie łaski i umiejętności.
Święty Józef jest nazywany: robotnikiem, wychowawcą, głową rodziny, prorokiem, patronem każdego kto tego pragnie. Jest wzorem wytrwałości, czystości, wiary i nadziei.
Święci nazywali go patronem powszechnym, niezawodnym orędownikiem u Boga w sprawach doczesnych i duchowych. Św. Józef otrzymał łaskę pomocy we wszystkich naszych sprawach.
Każdą prośbę powinniśmy kierować do Boga przez Maryję i Józefa. To przez Ich ręce przechodzą przeznaczone dla nas dary.
Interwencje św. Józefa są częste i dla wielu niewytłumaczalne.
Św. Józef znalazł mi pracę
Wiele lat nie mogłam znaleźć normalnej pracy. Chwytałam się nisko płatnych zajęć, tymczasowych, sezonowych itp. Szukałam bezustannie pracy z godziwymi zarobkami. Zupełnie nic. Prosiłam nieustannie całe Niebo o pomoc. W końcu powierzyłam się opiece św. Józefa. Modliłam się codziennie, słałam telegramy do Niego. Pomógł, wstawił się za mną i otrzymałam pracę, która daje mi dochody. Co prawda są to zlecenia, wykonuję je przy komputerze w domu, ale po latach suszy, robię to co lubię. Nadal proszę o stałą pracę i wiem, że św. Józef mnie wysłucha. On rozumie nas bardzo dobrze i pomaga.
Iwona
Jest wspomożycielem tych, którzy nie mają wsparcia na ziemi. Św. Józef zawsze nam pomoże, gdyż bardzo nas kocha. Nawet grzeszny człowiek jest pod opieką troskliwego Boga. Nie jesteśmy pozostawieni na pastwę losu. Nasz Pan za sprawą świętych, wysłuchuje wołania o pomoc. Św. Józef razem z Maryją poszukują nas nieustannie.
Opiekun Pana Jezusa jest przewodnikiem i wzorem dla ojców, a Święta Rodzina jest najlepszym przykładem dla wszystkich rodzin.
Oblubieniec Maryi jest opiekunem rodzin chrześcijańskich, małżonków, ojców i sierot. Jest też patronem rozlicznych spraw polecanych Jego opiece oraz wszystkich ludzi pracy, a szczególnie: rzemieślników, drwali i cieśli, a od 8 grudnia 1870 r. , patronem Kościoła.
Papież Pius IX ogłosił św. Józefa protektorem Kościoła, patronem wielu diecezji. W 1756 r. ówczesne władze Kalisza wobec zagrażającej groźnej epidemii oddały ludzi pod opiekę św. Józefa. Na ufundowanej wtedy plakietce wotywnej przy obrazie, zamieściły następujący napis:
„Zbawcy mniemany Ojcze, wszech przygód Patronie,
Bóg Syna i świat cały Twej oddał obronie,
Miasto Kalisz pod Twoją Opiekę się daje,
Niech Cię w powietrzu pierwszym Patronem doznaje”.
W Kaliszu znajduje się jedno z nielicznych na świecie Sanktuariów Świętego Józefa, które posiada pierwszy ukoronowany Jego wizerunek. Sanktuarium liczy sobie 325 lat. Przed 1673 r., ówczesny kościół kolegiacki pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (kościół św. Józefa) wzbogacił się o obraz Świętej Rodziny. Został umieszczony w specjalnie zbudowanym ołtarzu. Dawniej stał tu stary, średniowieczny ołtarz Św. Apostołów. W XVII w. uległ zniszczeniu, a nawet został częściowo rozebrany i na jego miejscu postawiony nowy i piękny ołtarz, w którym został umieszczony obraz Świętej Rodziny. Obraz i ołtarz został ufundowany przez mieszkańca wsi Szulec, Stobienia, dawnego sołtysa i zarządcę tamtejszego majątku.
Obraz namalowany na płótnie, przedstawia Świętą Rodzinę, harmonijnie ustawione postacie są umieszczone na tle panoramy typowego polskiego miasta, z licznymi wieżami kościelnymi, murem obronnym, rzeką i bogatą roślinnością. Nad postaciami unosi się gołębica, która symbolizuje Ducha Świętego i Boga Ojca z szeroko rozpostartymi ramionami oraz napis: „Idźcie do Józefa”. Na wizerunku jest ukazana scena po odnalezieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni, Jego powrót z Jerozolimy do Nazaretu z Matką Bożą i św. Józefem.
Cudowne uzdrowienie
We wsi Solcu żył człowiek (Stobienia) sparaliżowany. Bardzo długo chorował i, nie mógł poruszać się o własnych siłach. Wiedząc, że domownicy są już zmęczeni jego kalectwem, poprosił Boga o śmierć lub uzdrowienie. Następnej nocy przyszedł do niego sędziwy człowiek, był to Święty Józef. Spojrzał na niego radośnie i rzekł: „każ namalować Obraz Józefa Świętego, w którym po prawej stronie, niech będzie Najświętsza Maryja, na lewej, Najczystszy Jej Oblubieniec Józef Święty, między Niemi Dziecina Jezus, od Obojga, za Rączki prowadzony, nad Niemi Duch Przenajświętszy, w promieniach, a nad tymi wszystkimi Bóg Ojciec, rozszerzone Ręce mający, z napisem z Ust Tego wychodzącymi: Idźcie do Józefa. Oddaj ten Obraz do Kollegiaty Kaliskiej, a zupełnie zdrów zostaniesz…”.
Namalowany i poświęcony obraz „Stobienia ” pocałował z miłością i w tym momencie na oczach świadków został uzdrowiony, jakby nigdy nie chorował. Cudowny wizerunek dzięki któremu został uzdrowiony przez Boga, oddał do Kolegiaty. Wieść o tym niezwykłym wydarzeniu szybko się rozeszła po okolicy i dalszych miejscowościach. Coraz więcej osób przybywało do kolegiaty kaliskiej i zanosiło do św. Józefa prośby o wstawiennictwo u Boga. Różne trudne sprawy i prośby składali na ręce Józefa. Wszyscy, którzy zwracali się do Świętego o pomoc, otrzymywali ją, a z wdzięczności fundowali różnego rodzaju wota, które zawieszane były przy obrazie.
Po fundatorze obrazu, pierwszą osobą, która otrzymała niezwykłą łaskę w 1673 r. był Stanisław Bartochowski, dziedzic Błaszek, który w podziękowaniu ofiarował swój dom w Kaliszu na rozszerzanie kultu św. Józefa oraz pieniądze na przyozdobienie obrazu.
Uzdrowienia
Udokumentowanych cudów za wstawiennictwem św. Józefa przybywało. Szczególnie w 1751 r., ogłoszonym przez papieża Benedykta XIV jako rok Św. Józefa, liczba wdzięcznych za otrzymane łaski była bardzo duża, zostało m.in. uzdrowionych kilkuset mieszkańców Koźminka z ciężkiej choroby zakaźnej. Arcybiskup gnieźnieński Władysław Łubieński w 1764 r. polecił kapitule kaliskiej odprawianie przed tym obrazem uroczystych nabożeństw. Dwa lata później kustosz Sanktuarium, ks. S.J.Kłossowski, wystąpił do arcybiskupa z prośbą o przysłanie do Kalisza komisji w celu zbadania 70 przypadków cudów i łask otrzymanych za wstawiennictwem św. Józefa. Po zbadaniu wszystkich spraw Sąd Prymasowski wydał orzeczenie na podstawie którego 8 czerwca 1767 r. arcybiskup wydał dekret uznający obraz św. Józefa Kaliskiego jako „łaskami słynący”.
Rok później ks. S.J.Kłossowski ponownie zgłosił kolejnych 27 cudów i łask dzięki wstawiennictwu św. Józefa i Sąd Prymasowski po zbadaniu w sierpniu 1769 r. uznał 18 jako łaski nadzwyczajne, a 9 jako cuda. W 1770 r. arcybiskup gnieźnieński uznał obraz kaliski za „cudowny”. Kilka lat później teologowie watykańscy po zapoznaniu się z materiałami, potwierdzili cudowność tego obrazu. Ich orzeczenie zatwierdził papież Pius VI i 31 maja 1783 r. na prośbę prymasa Antoniego Kazimierza Ostrowskiego, dokonał w Rzymie koronacji kopii kaliskiego obrazu Świętej Rodziny oraz zezwolił na jej przeprowadzenie w miejscowym Sanktuarium.
Niestety, wydarzenia polityczne tamtych lat, a szczególnie zawalenie się znacznej części świątyni Wniebowzięcia NMP uniemożliwiły jej dokonanie w Kaliszu. Dzięki ofiarności wiernych i zaangażowaniu ks. S.J.Kłossowskiego, kościół w latach 1783-1792 został odbudowany. Świątynia otrzymała inny kształt architektoniczny. Wzniesiono kaplicę w celu umieszczenia w niej ołtarza z obrazem Świętej Rodziny i od tego czasu znajduje się tam wizerunek Świętego Józefa Kaliskiego.
W maju 1796 r. odbyła się uroczysta koronacja obrazu. Aktu koronacji – złotymi koronami wysadzanymi drogocennymi kamieniami, ufundowanymi przez księcia Jędrzeja Ogińskiego, wojewodę trockiego – dokonał gnieźnieński, biskup Michał Kościesza-Kosmowski.
Pielgrzymi coraz liczniej przybywali do Sanktuarium wypraszają łaski u św. Józefa. W podziękowaniu za cuda fundowali wota, a kult św. Józefa zakreślał coraz większe kręgi. W 1821 r. biskup diecezji kujawsko-kaliskiej Józef Koźmian nadał tytuł św. Józefowi- patron diecezji, co zatwierdził w 1879 r. papież.
Przez kolejne lata wiernych przybywało. W Sanktuarium odbywały się uroczystości z udziałem władz kościelnych. Do dziś wierni z kraju i z zagranicy nawiedzają Bazylikę św. Józefa kierując swoje prośby do Oblubieńca Maryi i Świętej Rodziny. Od 1947 r. odbywają się co roku pielgrzymki księży, byłych więźniów obozu koncentracyjnego w Dachau, którzy w ten sposób dziękują św. Józefowi za cudowne ocalenie – po wydaniu rozkazu wymordowania wszystkich więźniów, przebywający w nim liczni księża polecili cały obóz opiece św. Józefa i za Jego przyczyną ratunek i wyzwolenie przyszły niespodziewanie.
Kult św. Józefa wciąż rośnie. Przybywa rzesza Jego czcicieli, co potwierdzają coraz częstsze i liczniejsze pielgrzymki przybywające do kaliskiego Sanktuarium.
Ludzie proszą w sprawach rodziny i bytu materialnego rodziny. Jan Paweł II w 1997 r. przybywając z pielgrzymką do Kalisza, powierzył św. Józefowi wszystkie polskie rodziny. Opiekun Pana Jezusa pomaga, wstawia się za proszącymi o zgodę, trzeźwość w rodzinie (pielgrzymi z Jastrzębia Zdroju ofiarowali duży obraz Miłosierdzia Bożego za wyproszoną trzeźwość w rodzinach), o wyjście z innych nałogów, o dobre wychowanie dzieci, dobry start dla dzieci, o dobrego męża/żonę i o potomstwo.
Wierni proszą też o sprawy materialne: o pracę, o pomoc finansową przy budowie domu, o mieszkanie, pomoc w spłacie kredytu. W nowennie środowej ludzie składają kilka tysięcy próśb i setki osób przesyła do Sanktuarium podziękowań. Wszystkie świadectwa są umieszczane w Księdze Łask i Cudów. W Bazylice jest tabliczka rajców miejskich za cudowne ocalenie miasta od zarazy. Nawet papieże: Pius X, św. Jan XXIII, papież senior Benedykt i obecny – Franciszek uczcili św. Józefa Kaliskiego ofiarowując mu swoje pierścienie.
Od 2002 . w kaplicy św. Józefa trwa wieczysta adoracja, obraz żyje, ciągle są obecni ludzie, którzy adorują Jezusa, a On daje wszelkie łaski. Św. Teresa, czcicielka św. Józefa mówiła, że Jezus i Maryja niczego Józefowi nie odmówią ze względu na jego wielką wiarę i posłuszeństwo woli Bożej, „Idźcie do Józefa” W Sanktuarium jest stały konfesjonał i dzieją się tu kolejne cuda nawrócenia serc.
Podziękowań za wstawiennictwo nie sposób zliczyć. Ludzie proszą Świętego Józefa o potomstwo, nawrócenie, bliskich, ratowanie małżeństwa, uzdrowienia z nieuleczalnych chorób, kalectwa, uwolnienie z długów, dobrą pracę, pokój w rodzinie, spokojną śmierć, pomoc w różnych innych problemach. Świadectw i podziękowań za otrzymane łaski jest ogrom. Święty Józef zna nasze ziemskie udręki i nie pozostaje obojętny.
Pamiętajmy, że 19 marca jest świętem świętego Józefa, gdyż tego dnia odszedł do Boga.
W Polsce jest największe sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Mieści się tu jedyny na świecie koronowany w 1796 r. wizerunek św. Józefa. Od 1637 r. kaliska piesza pielgrzymka do Częstochowy wyrusza spod Bazyliki św. Józefa i powraca(od Józefa do Maryi i od Maryi do Józefa). Niemal codziennie przybywają wierni z całej Polski, aby modlić się o wstawiennictwo Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny.
Św. Józef jest uznawany za patrona tych wszystkich, którymi gardzi świat: bezrobotnych, chorych, ubogich, bezdomnych i chorych, a także czystości młodych chłopców, narzeczonych, małżonków, rodzin chrześcijańskich, sierot, robotników, drwali, cieśli, rzemieślników, wszystkich ludzi pracy, uciekinierów oraz Kościoła i zakonów w Polsce oraz krajach takich jak: Czechy, Filipiny, Austria, Hiszpania, Peru, Portugalia i Kanada.
Święty Józef jest nadzieją dla wszystkich, którzy oddadzą się pod Jego opiekę. Papież Jan Paweł II wskazał męża Maryi jako nadzieję dla dzisiejszego świata. 4 czerwca 1997 r. modlił się przed wizerunkiem św. Józefa, przybywając do Diecezji Kaliskiej z pielgrzymką i powiedział: „Potrzeba tego świadectwa oddania. Potrzeba go człowiekowi, często zagubionemu pośród fałszywych obietnic łatwego szczęścia. Potrzeba go w życiu rodzinnym, społecznym, kulturalnym, politycznym, aby wszyscy ludzie mogli w Synu Bożym odnaleźć źródło prawdziwej nadziei. Niech Święty Józef czczony w Kaliskim Sanktuarium stanie się dla nas wszystkich nauczycielem i duchowym przewodnikiem.”
Księża uratowani przez św. Józefa
Niedziela 29 kwietnia 1945 roku na zawsze pozostanie w pamięci księży więźniów obozu koncentracyjnego w Dachau. Tego dnia mieli być wymordowani, jednak przeżyli. Uratowanie życia zawdzięczają wstawiennictwu św. Józefa.
Na rozkaz Reichsführera SS Heinricha Himmlera w 1933 roku w Dachau niedaleko Monachium założono pierwszy obóz koncentracyjny. Stał się karnym obozem pracy dla ponad 30 tysięcy więźniów. Wśród nich było prawie trzy tysiące duchownych Największą grupę (1773) stanowili Polacy. Księża uznani za inwalidów trafiali do komór gazowych, a potem do pieców krematoryjnych.
Obozowa codzienność to głód, praca ponad siły, tyfus i śmierć. Więźniowie po sześciu godzinach snu, porannym apelu, cały dzień musieli wystawać na placu obozowym, czy dźwigać stukilogramowe kotły z jedzeniem dla całego obozu. Na bloku nie wolno było przebywać nawet chorym zwolnionym ze szpitala. Każdego dnia wybierano robotników do prac dorywczych: zimą do uprzątania śniegu, w magazynie do roznoszenia bielizny, przenoszenia łóżek, do ładowania transportu itp. Więźniowie byli bici, poniżani.
Nakazywano im uprawiać „sport” polegający na padaniu w błoto. Niemcy bili kijami po głowie i podkutymi butami deptali po tych, którzy nie dość głęboko zanurzali twarz w błocie. Szczególnie księży hitlerowcy wykorzystywali do pseudomedycznych eksperymentów prowadzonych przez prof. dr Clausa Schillinga. Na początku istnienia obozu odmowa wzięcia w nich udziału była równoznaczna ze śmiercią. Zarażano ich malarią badając możliwości leczenia tej choroby u żołnierzy niemieckich. Eksperymentowano z niskimi temperaturami i ciśnieniami, by sprawdzić jak wysoko mogą latać lotnicy.
Sytuacja nieco zmieniła się po klęsce pod Stalingradem w lutym 1943 roku, kiedy Niemcy wysłali młodych esesmanów z obozu na front wschodni. Nowa załoga składająca się ze starszych Niemców była bardziej ludzka. Złagodzono dyscyplinę obozową i pozwolono przesyłać więźniom paczki żywnościowe.
Siła z Eucharystii
Na użytek propagandy hitlerowskiej 22 stycznia 1941 roku oddano duchownym do dyspozycji kaplicę w bloku 26, w której raz dziennie odprawiano Mszę Świętą i można było przyjąć Komunię Świętą. Jak wspominają więźniowie dzięki temu wielokrotnie udawało się przeżyć trudne obozowe warunki.
Trwało to jednak tylko do 17 września. Spośród księży wydzielono wszystkich Niemców i umieszczono ich w bloku 26. Od tego momentu kaplica została zamknięta dla polskich księży.
Czasami więźniowie księża niemieccy potajemnie dostarczali Polakom wino i hostie do odprawiania Mszy Świętej w barakach między pryczami. Niektórym kapłanom w ciągu kilkuletniego pobytu w Dachau udało się to choć raz. Hostię łamano na dwadzieścia lub więcej części, by każdy mógł choć trochę otrzymać. Potajemnie zanoszono Eucharystię chorym do szpitala obozowego, a także konającym na oddziałach na tyfus. Jezus obecny w Chlebie Eucharystycznym wyzwalał w nich siły do przetrwania i pomagał godniej umierać. Pomimo zakazów wspólnie odmawiano modlitwy, wygłaszano kazania i prelekcje. Ksiądz Franciszek Korszyński, późniejszy biskup pomocniczy we Włocławku zorganizował nawet seminarium duchowne na terenie obozu.
Zawierzenie św. Józefowi
Polscy księża udzielali pomocy i wspierali duchowo więźniów. To właśnie wśród nich powstała inicjatywa, by prosić o pomoc św. Józefa, tego który chronił także od śmierci Syna Bożego. Już 8 grudnia 1940 roku w obozowej kaplicy w Sachsenhausen grupa księży z bloku 18 zawierzyła życie św. Józefowi kaliskiemu. Chciano, by aktu dokonali także księża z innych bloków, ale 13 grudnia 1940 roku duchownych przewieziono do Dachau. Tam ponowili swój akt w prywatnych modlitwach. Powierzyli się też Niepokalanemu Sercu NMP i Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Modlitwa skazańców
Pod koniec wojny więźniowie obawiali się, że czeka ich zagłada. Kilka grup esesmani wyprowadzili z obozu i zamordowali. Dlatego powrócono do aktu zawierzenia się św. Józefowi. Tym razem do tego wydarzenia duchowo przygotowywano księży i świeckich. Czuwał nad tym komitet pod przewodnictwem ks. kanonika Franciszka Jedwabskiego. Wygłoszono konferencje, pogadanki i najważniejsze odprawiono nowennę do św. Józefa, jako modlitwę skazanych o ocalenie Ojczyzny, rodziny i samych siebie.
Więźniowie przez 9 dni zbierali się w kaplicy księży niemieckich prosząc Świętego o cud wyzwolenia.
W ostatni dzień nowenny, 22 kwietnia 1945 roku, podczas dwóch Mszy Świętych około 800 księży i osób świeckich odmówiło akt oddania się w opiekę św. Józefa w duchowej łączności z jego kaliskim sanktuarium Księża nie tylko oddali się pod opiekę św. Józefa, ale także zobowiązali się szerzyć Jego cześć, a po wyzwoleniu złożyć Mu hołd w pielgrzymce do kolegiaty kaliskiej i przyczynić się do powstania Dzieła Miłosierdzia pod jego wezwaniem.
Jak wspomina ks. bp Franciszek Korszyński „był to najliczniejszy w obozie zespół ludzi, którzy publicznie i wspólnie modlili się o cud wyzwolenia”. Księża więźniowie nie wiedzieli wtedy, że w tajnym rozkazie Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler zaplanował likwidację obozu i żaden więzień nie miał się dostać żywy w ręce nieprzyjaciela. Siedem dni później 29 kwietnia o godzinie 21 miał wybuchnąć pożar jako sygnał dla stacjonującej niedaleko dywizji SS Wiking, która po wkroczeniu do obozu zrównałaby go z ziemią.
Cud ocalenia
Jednak na cztery godziny przed realizacją rozkazu obóz strzeżony przez uzbrojoną załogę został zdobyty przez garstkę kilkunastu alianckich żołnierzy armii generała Pattona, która kierowała się do Monachium. Na wiadomość, że są Amerykanie 32 tysiące więźniów pokonując lęk wybiegło z radością z baraków. Jeden z wartowników na wieży zaczął strzelać. Chociaż żołnierzy niemieckich było sześciokrotnie więcej, nie wiedząc o tym amerykanie odpowiedzieli ogniem. Zaraz po oswobodzeniu obozu dowódca amerykański wezwał wszystkich do modlitwy dziękczynnej „Ojcze nasz”. W kaplicy zaśpiewano hymn „Te Deum”. Natomiast nacierające z Monachium oddziały dywizji SS Wiking zostały rozbite przez wojska amerykańskie. Dla księży stało się jasne – cud ocalenia zawdzięczają wstawiennictwu św. Józefa. On był ich Orędownikiem u Boga. W dniu wyzwolenia w obozie było 856 kapłanów.
Zgodnie z obietnicą ci, którzy przeżyli w 1948 roku po raz pierwszy przybyli do sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w pielgrzymce z dziękczynieniem. Co roku odnawiają swoje przyrzeczenie. Jako wotum za ocalenie powstały Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności w podziemiach kaliskiego sanktuarium oraz Instytut Studiów nad Rodziną w Łomiankach. Jan Paweł II pielgrzymując do Kalisza w 1997 roku podziękował kapłanom więźniom Dachau za „inicjatywę, która zrodziła się w straszliwych dniach obozu koncentracyjnego”, „za to, że po wyjściu z Dachau trwają w dziękczynieniu” i „pielgrzymując do sanktuarium św. Józefa w Kaliszu … modlą się za swoich prześladowców” i braci, „którym nie dane było przeżyć obozu”.
http://www.swietyjozef.kalisz.pl/Dachau/2.html
arka
Szczęść Boże
Mi św Józef również pomógł. We wrześniu 2019 roku mój mąż się wyprowadził, zakochał się a raczej zauroczył moją koleżanka przyjeżdżała do nas z mężem.Gdy z mężem zaczeło się źle również straciłam prace pracowałam w instytucji w której on był prezesem. zostałam bez grosza i bez męża. Rozpacz była wielka dwójka dzieci, szkoły prywatne choroba dzieci syn przewlekle chory u córki diagnoza choroby genetycznej.Wszystko spadało mi na głowe. Męza kochanka robiła wszystko żeby mnie oczernić buntowała jego strasznie a on robił wszystko co ona mu powiedziała. Modliłam się bardzo dożo w tym okresie do różnych świętych.W styczniu 2020 r napisałam list do św Józefa żebym od lutego zaczęła już prace bo co dorobiłam wystarczało tylko na opłaty i o powrót męża do domu o uratowanie mojego małżeństwa.ok 20 stycznia dostałam telefon żebym przyszła na rozmowę. Od 1 lutego dostałam prace o jakiej wcześniej mogłam tylko pomarzyć, mąż niestety jeszcze nie wrócił, dużo jeszcze złego się działo, ale mam nadzieje ze wróci i nasze małżeństwo będzie trwałe na innych wartościach niż do tej pory, opartych modlitwie i wierze i zaufaniu do Boga i do nas samych.Nasze dzieci też bardzo by tego chciały, strasznie cierpią. Dziękuje Ci św Józefie za prace i czekam na nawrócenie się męża.Chwała Panu
Przeżyła Pani koszmar i to jest straszne. Trudno zrozumieć okrucieństwo ludzkie, tym bardziej od tych, którym się ufa i których się kocha. Proszę nie odpuszczać i modlić się do św. Józefa, Matki Najświętszej Nowenną Pompejańską. Niedziela Miłosierdzia Bożego już niebawem. Pan Jezus zsyła wiele łask. Dziękujemy za świadectwo i życzymy, aby Jezus wysłuchał wszystkich Pani intencji. Pozdrawiamy
Między innymi na tej stronie czytałam o sw. Józefie ,gdy sytuacja moja około 2-3 miesiące temu zdawała się byc zupełnie zła . Ilośc kłopotów wszelkich była wielka. Naprawde wielka. Zaczęłam pisać listy do św. Józefa średnio raz na tydzień, zaczełam się modlić bardziej za jego wstawiennictwem. Nic się nie dziłąo , darłam listy pisałam nowe itak to wyglądało. Teraz pisze , rzadziej,choć sa one długie jak epopeja narodowa, sprawy rodzinne, osobiste ,zawodowe finansowe wszelkie , naprawd eilośc kłopotów nieogarniona. Tak więc kilka ostatnich nawet nie podarłam, modlę się uczciwie, kupiłam modlitwenik i codziennie coidziennie. Nie stały sie spektakularne cuda ,ale wile , próśb już nabrało pozytywnego kształtu, rozwiązały się tak,że nie sposób wymyśleć było by ich rozwiązanie. Gdy niektóre palące problemy zdarzały się często ratowałam sie telegramem do sw. Józefa . wzywam go wile razy dziennie. I wiecie co jest lepiej jest poprawa,i wiele spraw ułożylo sie mimo zamkniętych urzędów, trudności i ograniczen przez covid 19. Wszystko idzie naprzód. Marzę o spektakularnym cudzie to też;-) ,ale cieszą mnie i te niewidoczne ,których naprawde nie widze a jakoś sie rozwiązują czasem b. b trudne tematy.Po 2,5 miesiąca widze poprostu widze ,że mogło być zle a jest lepiej Sw. Józefie dziękuję.
Czasami na zmianę trzeba poczekać i niekiedy bardzo długo. Bóg w naglących sprawach pomaga szybko, ale najczęściej czeka i trzeba oddać Jezusowi swoją wolę. Św. Józef pomaga każdemu, ale często nie tak jakbyśmy się spodziewali, nie według naszych myśli, ale znajduje lepsze rozwiązanie. Potrzeba cierpliwości, której nam ludziom brakuje. Tylko ufajmy i będzie dobrze. Pozdrawiamy
Chcę dać świadectwo pomocy św. Józefa. Modlę się o jego wstawiennictwo w ważnej dla mnie sprawie, piszę listy. Wierzę, że nie zostawi mnie w potrzebie. Nie wiem czy prośby z wcześniejszych listów zostały spełnione, bo być może tak, ale jeszcze nie ukazały się na zewnątrz. Może czas jeszcze nie ten. W ostatnim liście przedstawiłam trzy prośby. Dwie z nich spełniły się! Mam nadzieję, że trzecia też, tylko dowiem się o tym, kiedy przyjdzie na to pora.
Św. Józefie dziękuję Ci.
Święty Józef nigdy nie pozostaje obojętny wobec proszących. Sam przeszedł wiele na ziemi, doskonale nas rozumie.
Chciałabym podziękować Świętemu Józefowie za liczne łaski, które za jego wstawiennictwem otrzymała moja rodzina. Za każdym razem prosiliśmy Świętego Józefa odmawiając 30 dniową litanię i odwiedzając sanktuarium w Kaliszu, bądź też pozostawiając prośby nasze w kościołach pod wezwaniem Św. Józefa. Święty Józef pomógł mojej rodzinie poprzez dwukrotną zmianę pracy mojej mamy, za każdym razem na lepszą, pracę dla mnie z pensją o jaką prosiłam. Modliłam się również o gotówkę na remont domu i w cudowny sposób taką sumę otrzymaliśmy. Święty Józef wyprosił mi również łaskę zakupu dwóch dobrych, bezpiecznych samochodów, choć prosiłam tylko o jeden. Za wstawiennictwem Świętego Józefa wymodliłam zdanie egzaminu poprawkowego. Mój brat wyprosił zmianę liceum i klasy, po złożeniu licznych podań w czasie wakacji i odmówieniu 30 dniowej nowenny do Świętego Józefa, nie było żadnego odzewu. Dopiero po rozpoczeciu roku szkolnego zwolniło się nagle jedno miejsce, ale nie była to zbyt dobra szkoła. W kolejnym tygodniu dowiedzieliśmy się że w innej, lepszej szkole, cudownie zwolniło się nagle jedno jedyne miejsce i choć brat nie napisał dobrze egzaminów wstępnych, Pan Bóg wysłuchał naszych modlitw i dyrektor szkoły zdecydował się przyjąć mojego brata. Teraz radzi on sobie dobrze z nauką pomimo wysokiego poziomu i wierzę, że dzięki otrzymanej szansie będzie mógł zrealizować swoje powołanie do zawodu medycznego. Święty Józefie, ja sama proszę Cię jeszcze o wstawiennictwo w mojej obecnej potrzebie, ufam że dopomożesz mi. Amen
Swiety Józefie proszę Cię za Michałem by został u nas w pracy i aby został moim mężem
Święty Józef nigdy nie zawodzi, tak pisała św. Teresa
Ufam
Kochany święty Józefie, proszę Ciebie o nawrócenie Mateusza i abym mogła go niedługo spotkać. Pamiętaj o mnie dobry, święty Józefie.