Jezus jak wiemy przyszedł na ziemię, żeby zbawić ludzkość. Życie biegło szybko i w pewnym momencie miało wypełnić się to co zapowiadali Prorocy w Starym Testamencie. Zbliżał się więc czas męki. Chrystus był tego świadomy i dlatego pozostawił nam wszystko potrzebne do osiągnięcia zbawienia.
W czwartek spożył z Apostołami Ostatnią Wieczerzę, nakarmił ich Swym Niepokalanym Ciałem i zostawił siebie samego w sakramencie Miłości. Podzielił się także chlebem z Judaszem, widząc, że ten dzień wcześniej sprzedał Go za parę srebrników. Przecież zdrajca był Jego najbardziej umiłowanym uczniem. Judasza skusiły pieniądze.
Chrystus był świadomy, że jeszcze tego wieczoru zacznie się Jego okrutna męka. Po ludzku bał się tego co Go czeka. Swoi uczniom wyjaśnił najgłębsze tajemnice swojego cierpienia. Po Wieczerzy wraz z uczniami: Piotrem, Jakubem i Janem udał się do Ogrodu Oliwnego. Dlaczego właśnie tych Apostołów zabrał do Ogrójca? Byli niegdyś świadkami Przemienienia na górze Tabor. W drodze z Wieczernika do Ogrodu Oliwnego pouczał ich i przygotowywał do rozłąki, która miała za chwilę nastąpić. Dodawał im odwagi, umacniał i obiecywał pokrzepienie oraz wyjaśniał najgłębsze tajemnice Swojej okrutnej Męki.
W Ogrójcu Jezus oddalił się od Apostołów na rzut kamieniem. Kiedy zmagał się z wewnętrznym cierpieniem, uczniowie posnęli. Znaki na niebie wskazywały, że tej właśnie nocy wydarzy się coś niepokojącego.
Chrystus przeżywał śmiertelną udrękę. Jako Bóg widział całą swoją mękę, a jako Człowiek gorycz zalewała Jego serce, ściskała i rozszarpywała. Ujrzał swoje aresztowanie, niesprawiedliwy sąd, mękę, śmierć i grób. Był przerażony i drżał; ogarnęła Go gorączka i trwoga.
Jezus będąc Człowiekiem odczuwał udręki jak każdy. Prosił i błagał Ojca, wznosząc ręce w modlitwie o oddalenie męki. Wiedział, że po to przyszedł na ziemię, żeby stać się ofiarą dla naszego zbawienia. Był świadomy, że tylko oddając swoje życie może zadośćuczynić za występki człowieka. Choć pragnął tego, był przerażony. Przyszedł moment, gdy chciał zrezygnować, lecz Duch dany przez Ojca podtrzymywał Go i był gotowy na poniesienie ofiary. Pomimo osłabienia zaciekle walczył. Szatan, który był obecny przy Nim wmawiał Jezusowi, że żaden człowiek nie udźwignie wszystkich grzechów, bo to niemożliwe. Chrystus wstawał od modlitwy i podchodził do uczniów poszukując u nich zrozumienia i pocieszenia, ale niestety oni pogrążeni byli w głębokim śnie. Czuł się samotny. Mówił: „Szymonie, ty śpisz?.. Tak więc nie mogliście czuwać ze Mną jednej godziny?!… Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”.
Powrócił na miejsce modlitwy i zobaczył w jednej chwili szczegółowo wszystkie nasze grzechy , niegodziwości, zniewagi (wobec Boga), zbrodnie, cudzołóstwa, przekleństwa, chciwość, pychę, wszystko to co znieważa Stwórcę. Malo tego widział świętokradztwa zarówno kapłanów jak i wiernych, zaniedbywanie Sakramentów, które prowadzi do zbawienia. To wszystko prowadziło do potępienia dusz. Nieskalany grzechem, pełen miłości, czystości i świętości. stał się przez to grzesznikiem. Przybrał naturę jaką my mamy przez grzech pierworodny. Odczuwał co prawda obrzydzenie, odrazę, wzgardę, ale wziął na swoje barki wszystko bez wyjątku, dźwigając do końca olbrzymie brzemię. Podczas tej agonii był bardzo wyczerpany.
Choć upadłszy przed ojcem wolał „Ojcze,jeśli chcesz, weź ode mnie ten kielich, lecz niech się dzieje Twoja wola, nie moja”. Bóg przysłał pocieszyciela. Tego samego, który zwiastował Dziewicy Maryi , narodziny Syna Bożego. Anioł Gabriel pocieszał i umacniał okrytego potem Krwi – Chrystusa. Po tym powstał z ziemi mocny i niezwyciężony. Przygładził rozwichrzone włosy, otarł twarz z krwi, podszedł do śpiących Apostołów i rzekł: „Dość tego. Nadeszła godzina; Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników: wstańcie, idziemy”.
Jezus kilkakrotnie klękał przed Majestatem Ojca i prosił o oddalenie cierpienia. Rozumiał, że Męka jest konieczna, ale po ludzku była nie do zniesienia. Nie sprzeciwił się Bogu, bo Serce miał przepełnione Miłością. Przyjął ogrom cierpień dla naprawienia krzywd, które czynią ludzie, Ojcu Niebieskiemu. Gdyby nie Miłość do ludzi nigdy by się nie zdecydował na upokorzenie, osamotnienie i śmierć.
Oddając życie za nas sprawił, że Bóg przebacza ludziom zniewagi i łamanie przykazań, które Sam ustanowił. Mesjasz pojednał nas z Ojcem. Wziął na siebie grzechy i konsekwencje grzechów popełnianych przez każdego z nas bez wyjątku.
Wystawił siebie jak tarczę i przyjął wszystkie nasze winy, stając się grzesznikiem. Ukrzyżowany pomiędzy złoczyńcami poniżył siebie, żebyśmy mogli żyć wiecznie.
Możemy sobie wyobrazić jaka kara spotkałaby nas wszystkich, gdyby Król Jezus nie cierpiał za nas. Czy zastanawiamy się czasami jak musielibyśmy za wszystko zapłacić?
Jezus nam przebacza wszystkie niegodziwości pod warunkiem, że o to poprosimy i żałujemy za wszystkie przewinienia. To tak niewiele, żeby osiągnąć życie wieczne. Korzystajmy z tego, jeśli chcemy przebywać z Bogiem w krainie wiecznej szczęśliwości.
AM
[…] męką modlił się w Ogrójcu i prosił o oddalenie tego kielicha, który miał wypić, ale jednocześnie mówił, nie Moja, ale […]