W leczeniu metodą reiki człowiek odwołuje się do nieznanych mocy duchowych – łamie więc pierwsze przykazanie Dekalogu. Takie działanie, będące poważnym grzechem, najszybciej i najmocniej otwiera człowieka na ingerencje demoniczne, włącznie z opętaniem.
W metodzie reiki rzekomo wykorzystuje się do leczenia uniwersalną energię życia. Praktyka ta jednak w rzeczywistości jest okultystyczna: ze względu na metodę działania i źródło skuteczności.
Ksiądz Aleksander Posacki SJ, demonolog, członek ekspert Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, przekonuje:
„Wszystko jest typowde dla magii, gdzie bezosobowa wszechmoc rytuału jest decydująca pod warunkiem, że sam rytuał będzie wykonany precyzyjnie i poprawnie, choćby nawet bardzo zewnętrznie”.
Okultystyczny rytuał jest zaproszeniem złych duchów do pomocy. One chętnie człowiekowi „pomogą”: dadzą zdrowie i niezwykłe moce, ale za ogromną cenę – za jego duszę… Im większy grzech pychy, większa świadomość odwrócenia się od Boga i popełnianego zła, tym większy dostęp demonów do człowieka i tragiczniejsze konsekwencje ich działania.
Zakamuflowane niebezpieczeństwo reiki
Zwolennicy reiki twierdzą, że to tradycja naturalnego uzdrawiania, która nie ma charakteru religijnego. Encyklopedia religii podaje, że jest to praktyka inicjacyjna i okultystyczna przedstawiana jako naturalna „technika relaksacyjna, terapeutyczna i uzdrowicielska; systemy naturalnego uzdrawiania opierające się na idei uniwersalnej energii, która jest niezbędna do życia i przenika wszystkie żywe organizmy”.
Według tej metody choroba jest brakiem równowagi energetycznej w człowieku na poziomie emocjonalnym, psychicznym i duchowym. Osoba wykonująca reiki musi przejść inicjację, zostać „nastrojona” przez mistrza reiki i przez wyciągnięcie nad chorym odpowiednio ułożonych rąk ma mu przywrócić równowagę energii.
W rzeczywistości jednak metoda reiki ma wyraźne cechy religijne i jest światopoglądem o charakterze monistycznym (świat sprowadza się do jednego bytu, jednej zasady) oraz panteistycznym (utożsamienie Boga z przyrodą i zjawiskami w niej zachodzącymi), związanym z samoubóstwieniem, ze spirytyzmem i z synkretyzmem religijnym (uproszczenie, wykrzywienie i zmieszanie buddyzmu z chrześcijaństwem).
Dokument Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych (z 26 marca 2009 r.) podaje: „Człowiek uprawiający technikę reiki bez uzasadnienia, zarówno ze strony wiary, jak i nauk przyrodniczych, wkracza w mroczny obszar zabobonu, czyli w sferę, która nie należy ani do przestrzeni wiary, ani do nauki”.
Reiki nie ma nic wspólnego ani z tym, co w chrześcijaństwie jest uzdrowieniem przez Bożą łaskę, ani z leczeniem konwencjonalnym. Nie ma wytłumaczenia naukowego, w jaki sposób leczenie metodą reiki mogłoby być w ogóle skuteczne.
Przez liczne międzynarodowe organizacje antysektowe reiki traktowane jest jako sekta destrukcyjna. Świadectwa osób, które były uwikłane w praktykę reiki, odkrywają jej niezwykle szkodliwe działanie.
Życie w grzechu dało dostęp złu
Dorota zrobiła wiele kursów reiki. Od swojej mistrzyni słyszała, że jest ulubienicą „góry”. Kobieta ignorowała niepokojące znaki i wchodziła coraz głębiej w okultystyczny świat. W końcu cierpienie i lęk, doświadczane w konsekwencji otwierania się na złe moce, pomogły Dorocie przejrzeć na oczy. Udała się na modlitwę do egzorcysty, spaliła w piecu związane z reiki książki i inne materiały, dyplomy z odbytych przez nią kursów, a wahadła i inne podobne rzeczy zniszczyła.
Jej zerwanie ze złem wywołało wzmożony atak demonów: „Kiedy to zrobiłam, w moim życiu zaczął się koszmar. Nie spałam prawie dwa miesiące. Światło w sypialni paliło się całymi nocami. Kiedy zbliżała się noc i kładłam się spać, widziałam różne zjawy, które podchodziły. Ich ataki odczuwałam tak, jakby potwornie duża ilość węży wiła się wokół kręgosłupa, nóg i rąk, a setki igieł wbijało mi się w ciało. Bałam się każdej następnej nocy. Gdy na chwilę się zdrzemnęłam, szybko budziłam się z otwartymi oczami. Moją rodzinę również zaczęły męczyć koszmary nocne”.
W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla Doroty było gorliwsze zwrócenie się do Boga: „W tym czasie dużo modliłam się na różańcu. Modlitwy te przynosiły mi znaczną ulgę. Egzorcysta powiedział, że powinnam jak najszybciej wyprostować swoje ścieżki i zawrzeć sakrament małżeństwa, bo życie w grzechu dało do mnie szeroki dostęp siłom zła”.
Dorota zaczęła traktować Boga poważnie. Dostrzegła moc łaski Bożej płynącej z sakramentów, Pisma św. i modlitwy, a także zdała sobie sprawę z niszczącego działania grzechu.
„Teraz z wielką wdzięcznością i pokorą dziękuję Jezusowi za to, że wyrwał mnie z rąk demona. Pokazał mi moją drogę. Jego miłość nie zna granic. On czeka tylko na nasze przyzwolenie i wtedy delikatnie wkracza w często bardzo pogmatwane życie, które sam zaczyna prostować”.
Wilk w owczej skórze
Katarzyna po swoim nawróceniu nie ma wątpliwości, że za metodą reiki stoją demony. Uczestnicy kursów reiki, wchodząc w tę praktykę, otwierają się na działanie sił zła, które zawsze szkodzą człowiekowi. Żeby jednak zdobyć zaufanie ludzi, przekonać ich o rzekomo dobroczynnym działaniu reiki podczas kursu, w którym uczestniczyła Katarzyna, śpiewano pieśni o Duchu Świętym, przytulano się i mówiono, że reiki to Boża energia…
Na jednych zajęciach guru nawet powiedział uczestnikom, by zwrócili się do Jezusa. Jest to działanie charakterystyczne dla New Age, w którym dowolnie łączy się elementy z różnych religii, także z chrześcijaństwa, oczywiście zupełnie je wypaczając. Serce Katarzyny jednak szczerze otwarło się na Jezusa i dotknęła je moc Jego imienia. Chrystus przyciągnął jej serce ku sobie.
Dzięki temu doświadczeniu kobieta weszła na dobrą, choć niełatwą drogę nawrócenia: „Jeszcze chodziłam na medytacje, ale już krótko, ponieważ zaczęłam chodzić do kościoła. Chciałam być blisko Jezusa. Z Nim było mi dobrze. Oczyszczenie trwało i nie było lekkie. Przeszłam dużo jego faz. Gdy pomyślę, że mogłabym zrobić krok w tył, to aż pocę się ze strachu”.
Katarzyna doświadczyła tego, że tylko Bóg daje jej wolność i spełnienie. Odbyła spowiedź generalną, oddała do spalenia egzorcyście wszystkie swoje ezoteryczne książki, świadectwa ukończenia kursów, karty tarota…
Teraz intensywnie się udziela w Kościele; należy do wspólnoty, bo jak sama twierdzi: „Chodzenie co niedziela do kościoła to za mało. Trzeba się bardziej angażować”.
Bóg dał upragniony pokój
W świadectwie kolejnej osoby, która porzuciła praktykę reiki, zwrócenie się do Boga nastąpiło w bardzo dramatycznych okolicznościach. Otóż kobieta ta, będąc przekonana, iż może pomagać ludziom metodą reiki, przyjęła na seans mężczyznę, który zaczął się dziwnie zachowywać po zwiedzaniu tzw. kamiennych kręgów.
Gdy kobieta zaczęła nakładać na niego ręce i odmawiać pieczętujące słowa, nastąpiła u niego manifestacja demoniczna. Demon na przemian opuszczał ciało tego mężczyzny i w nie wchodził. Wykorzystując jego ciało, szatan próbował udusić lub ugodzić nożem prowadzącą seans kobietę. Te i jeszcze inne straszne rzeczy, które się podczas tego zabiegu działy, przeraziły bezradną kobietę. W pewnym momencie poczuła ona, że ma uklęknąć i zacząć odmawiać różaniec. Ta modlitwa ją uratowała i dała jej zrozumienie całej sytuacji:
„Walka z demonem wychodzącym i wchodzącym do chłopaka trwała dwie godziny. Zły duch jakby przechodził przeze mnie (mówiłam wtedy męskim głosem, co mnie przerażało) oraz ocierał się o mnie (czułam wówczas zimne mrowienie). Miałam wrażenie, że moje ciało było przeszywane czymś ostrym.
Coraz bardziej dochodziło do mnie to, że wszelkie zdolności paranormalne, które uzyskałam, pochodziły od złego ducha. Wszystko było grzechem. Zaczęłam prosić Boga, bym nie umarła, bo trafię do piekła, a właśnie wówczas doświadczałam jego fragmentu. Chciałam dożyć ranka, by pobiec do kościoła i prosić o pomoc”.
Nazajutrz w kościele skierowano kobietę do egzorcysty. Kapłan wytłumaczył jej, jak ma się przez kilka dni przygotować do spowiedzi. Przez ten trudny czas kobieta nie rozstawała się z różańcem, który był jej duchową tarczą przed atakami Złego.
„Gdy kończyłam spowiedź, poczułam, że moje serce jest gorące, przepełnione miłością oraz pokojem. Nareszcie znalazłam to, czego szukałam przez 40 lat – Boży pokój”.
Wyjście z okultystycznych praktyk nigdy nie jest łatwe, bo zły duch z wściekłością atakuje tych, którzy wyrwali się z jego rąk. Wspomniana wyżej kobieta tak opowiada o tym cierpieniu:
„Szatan nie odpuszczał. Atakował mnie przez pięć lat. Na początku najgorsze były noce. Demon wdzierał się w mój umysł, straszył, bił. Budziłam się przerażona i obolała, choć na moim ciele nie było widać sińców”.
W trudnym czasie oczyszczania, zrywania więzów zła jedyną pomocą jest przylgnięcie do Boga, życie sakramentalne, modlitwa oraz trwanie we wspólnocie Kościoła. Po wyzwoleniu się z praktykowania reiki kobieta wyznała:
„Uczestniczyłam codziennie we Mszy św. Konfesjonał stał się dla mnie czymś pięknym, miejscem, w którym czuję bliskość Jezusa. Zrozumiałam też, jak bardzo szatan nienawidzi księży, którzy ratują nasze dusze. Poznałam siłę różańca.
Bóg uczynił w moim życiu wiele cudów: wskazał drogę ku życiu wiecznemu, dał upragniony pokój wewnętrzny, napełnił serce miłością, uzdrowił ciało i duszę, dał mieszkanie, samochód, firmę oraz wiele innych rzeczy, które kiedyś były dla mnie nieosiągalne”.
Z perspektywy wielu lat swego nieuświadomionego życia w grzechu nawrócona kobieta kieruje do wszystkich wierzących następujący apel: „Nie należy przechodzić obojętnie obok kogoś, kto jawnie grzeszy. Kropla drąży skałę. Być może zwrócenie komuś takiemu uwagi będzie pierwszą kroplą, a może dopełni czarę i zwróci go ku Bogu. Łaska Boża dokona już reszty”.
Owa kobieta straciła wiele lat swojego życia i nieomal zatraciła swoją duszę, bo szukała prawdy i szczęścia w złych miejscach. Nikt wierzący nie wskazał jej źródła prawdy, nie napomniał z miłością i nie przestrzegł przed okultystycznymi praktykami. Po swoim nawróceniu kobieta tym bardziej dostrzega, jak ważne jest dzielenie się skarbem wiary i mówienie o Bożej miłości.
źródło:milujciesie.pl