Bóg czyni to, czego nie może człowiek
W 1996r. ks. Stanisław Kultys – kapłan archidiecezji lubelskiej chorując od 40 lat na stwardnienie rozsiane, nie mógł już o własnych siłach wstać z łóżka. Poprosił, aby go przywieziono do Matki Bożej w Wąwolnicy. Do kaplicy trzeba go było wnieść, siedzieć jeszcze nie mógł o własnych siłach. Po modlitwie u Matki Bożej wrócił do domu. Kiedy na drugi dzień obudził się poczuł, że jego ręce odzyskały władzę. Podparł się rękami i ucieszony o własnych siłach usiadł, wtedy też uświadomił sobie, że jego nogi są sprawne. Powoli stanął jedną nogą na podłodze, potem drugą czyniąc to przy samym łóżku na wypadek upadku.
Stanął, postąpił jeden krok potem drugi i nie wierząc sobie zaczął chodzić po pokoju zupełnie sprawny i zdrowy. W tym czasie zadzwonił dzwonek przy drzwiach, poszedł i otworzył drzwi. W drzwiach jego rodzinnego domu na terenie parafii Najświętszego serca Pana Jezusa w Lublinie stanął jego szkolny kolega lekarz, który go leczył przez 40 lat. Kiedy zobaczył wykrzyknął zdumiony – to ty chodzisz? Kazał ks. Stanisławowi położyć się i po zbadaniu go powiedział: – Ty jesteś zupełnie zdrowy! Podszedł do telefonu, zadzwonił do swojej żony i powiedział: – czy ty możesz zrozumieć? Ks. Kultys jest zupełnie zdrowy, bo ja nie mogę. W kilka dni potem wypisał ks. Stanisławowi długą listę historii choroby i wysłał go do Warszawy na badanie aparatem badającym stwardnienie rozsiane. Po przeczytaniu historii choroby lekarka poddała badaniu ks. Kultysta i po sprawdzeniu wyników powiedziała, że ks. Kultys nigdy nie chorował na stwardnienie rozsiane. Do końca życia nigdy nie pojawiły się ślady stwardnienia rozsianego. W historii łask w Wąwolnicy można to zdarzenie uważać za największy cud w klasie uzdrowień
źródło: cudajezusa.pl
tak on wszechmogocy morze wszystko uczynic nam…. Matka Boza czyni wielkie cuda jej slowo jest jak twierdza to co ma byc to bedzie….