Jezus czyni cuda dzięki wstawiennictwu świętych
Kamil
Miałem zmiany w płucach. Praktycznie nie miałem już wątroby. Byłem w śpiączce i lekarze kazali mamie być już gotową na wszystko. Powiedzieli, że umrę najprawdopodobniej w nocy, a ja zadzwoniłem do niej na drugi dzień i z każdym dniem czułem się lepiej – tak Kamil z Żółkiewki opowiada o cudzie, który jak wierzy dokonał się za pośrednictwem św. Antoniego, Patrona sanktuarium w Radecznicy.
Bartek
– Ten młody człowiek regularnie służył do mszy św. w naszym kościele. Był też lektorem. W pewnym momencie zniknął. Wkrótce zaczęły się nabożeństwa o jego uzdrowienie. Dowiedziałem się od innych, że ciężko zachorował – opowiada mieszkaniec gminy, w której mieszka 20-letni Bartek.
Kiedy rodzice chłopaka dowiedzieli się o śmiertelnej chorobie syna, udali się do sanktuarium w Radecznicy. Zamówili nowennę w intencji Bartka (odprawiała się przez trzy miesiące). Żarliwie modlili się przed obrazem Antoniego. Świętemu zawierzyli zdrowie ukochanego syna, mieli nadzieję, że zdarzy się cud.
Z chłopakiem było naprawdę źle. Nowotwór coraz bardziej atakował organizm (stwierdzono przerzuty do kolejnych organów). W pewnym momencie, ku zaskoczeniu lekarzy, choroba zaczęła się cofać. Zaawansowany nowotwór ustąpił. Z punktu widzenia medycznego było to niewytłumaczalne. Pacjent został wypisany ze szpitala do domu. Poczuł się na tyle dobrze, że sam zaczął jeździć samochodem. Wierni z jego parafii niedawno widzieli go w świątyni znów służącego do mszy. – Rodzice są przekonani, że syn wrócił do zdrowia dzięki modlitwie do św. Antoniego – mówi ojciec Zenon Burdak, wikary w Radecznicy, który był świadkiem wielu cudownych powrotów do zdrowia. Dla niego to niezwykły święty. Ale jest warunek: – Trzeba się modlić żarliwie i mocno wierzyć – podkreśla bernardyn.
Ula
Jednym z najbardziej spektakularnych przypadków pomocy Antoniego było jednak uzdrowienie małej Uli. Dziewczynka urodziła się kilka lat temu z toksoplazmozą i innymi chorobami. Miała normalnie nie funkcjonować. Lekarze byli bezradni. Wtedy rodzice udali się do sanktuarium prosić o pomoc św. Antoniego. Choroby w niezrozumiały sposób zanikały. Ula jest dziś zdrowym, aktywnym dzieckiem. Jej dokumentacja medyczna jest tak spektakularna, że powędrowała do kurii biskupiej. Rodzice dziecka nie chcą komentować sprawy, choć przyznają, że dla nich to, co się wydarzyło jest cudem: – Poczekamy aż kościół zajmie stanowisko w sprawie – tłumaczą.
źródło: cudajezusa.pl