Chorzy na stwardnienie rozsiane oczekują na wyrównanie dostępu do nowoczesnych terapii w II linii leczenia. Po niepowodzeniu terapii lekami pierwszego rzutu pacjenci mają możliwość leczenia jedynie dwoma lekami z drugiej linii, podczas gdy w pierwszej linii dostępnych jest dziewięć preparatów. Chorych w walce z SM wspiera Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego oraz Fundacja „SM-Walcz o siebie”, które liczą na rozszerzenie opcji terapeutycznych w ramach leczenia stwardnienia rozsianego.
„Stwardnienie rozsiane to bardzo skomplikowana choroba autoimmunologiczna, czyli taka w której układ odpornościowy pacjenta atakuje własną tkankę w błędnym przekonaniu, iż jest to ciało obce. Atakuje mózg, połączenia nerwowe, a przez to może przenieść się na każdy organ organizmu: oczy, ręce, koordynację ruchową czy pamięć. Ponieważ chorują na nią głównie osoby w wieku 20-40 lat, jest jedną z najczęstszych przyczyn inwalidztwa u ludzi młodych. Oblicza się, że w Polsce na SM choruje około 45 tysięcy osób. Z tego niewielki procent jest ujęty w programach lekowych i ma możliwość leczenia”.
U każdego chorego mogą pojawić się inne objawy, które będą uzależnione od miejsca występowania ognisk choroby w układzie nerwowym. Możemy jednak wyodrębnić obszerną grupę tych objawów. Przede wszystkim nadmierne męczenie się, niewspółmierne do wykonywanej czynności. Ponadto zaburzenia wzroku, problem z utrzymaniem równowagi, zaburzenia napięcia mięśniowego, zaburzenia mowy czy problemy w sferze seksualnej. Niestety, nie wynaleziono jeszcze lekarstwa uniwersalnego, które leczyłoby wszystkie odmiany stwardnienia rozsianego.
Leczenie sprowadza się więc do prób wpłynięcia na przebieg choroby oraz łagodzenia jej skutków. W farmakoterapii SM używa się leków immunomodelujących, które mają za zadanie opóźnić postęp choroby; immunosupresyjnych, czyli swoista „deska ratunkowa” dla pacjenta czy wreszcie leków objawowych, zależnych od sytuacji każdego pacjenta. Choroba dzieli się na trzy grupy: pierwotnie postępującą, rzutowo-remisyjną oraz wtórnie postępującą. Najlepiej w Polsce „zaopiekowana” jest postać rzutowo-remisyjna, ponieważ tutaj pacjenci mogą wybierać spośród szerokiej gamy leków, które podzielone są na I i II linię dostępu. Jeśli chodzi o inne postacie, np. pierwotnie postępującą, to dopiero niedawno pojawił się lek, który obecnie przechodzi procedury, dopuszczające do refundacji w Polsce. Niestety, leki dla odmiany wtórnie postępującej są cały czas w początkowym stadium rozwoju.
Zapytaliśmy naszego eksperta, jak obecnie przedstawia się sytuacja chorych na stwardnienie rozsiane w Polsce. Jedyną nadzieję dla chorego są refundowane programy leczenia, a leczenie jest bardzo drogie. Dostęp do leków refundowanych jest dość dobry, porównując z sytuacją sprzed kilku lat. Wciąż jednak pozostaje wiele do zrobienia w zakresie zwiększenia dostępności leczenia, szczególnie w przypadku niepowodzenia leczenia lekami pierwszego rzutu. Z programu lekowego II linii korzysta w Polsce jedynie 10% chorych na SM. To jeden z najniższych wyników w całej Unii Europejskiej. Dla porównania w Szwecji i Norwegii z leków II linii korzysta już ok. 40% pacjentów, w Grecji i Słowacji ok. 30%, na Węgrzech, a w Słowenii i Czechach ok. 25%.
Ministerstwo Zdrowia wciąż rozpatruje wnioski w sprawie refundacji trzech nowych leków w II linii programu leczenia stwardnienia rozsianego. Poszerzenie II linii zwiększyłoby skuteczność terapii. Szybkie dobranie odpowiedniego leku zapobiegłoby trwałemu uszkodzeniu mózgu u chorego, co ochroni pacjentów z SM przed niepełnosprawnością. Wprowadzenie nowych leków dla chorych oznacza przede wszystkim spersonalizowane podejście do leczenia, które jest dostosowane do indywidualnego przebiegu choroby i bezpieczeństwa pacjentów. Jak podkreśla nasz rozmówca, jeżeli chory i lekarz mają większy zasób leków, z których mogą skorzystać, zwiększa się szansa, że zostanie wybrany ten odpowiedni, który powstrzyma rozwój SM.
Odpowiednio wcześnie powstrzymany rozwój stwardnienia rozsianego sprawi, że pacjent będzie musiał rezygnować z życia, będzie mógł pracować czy założyć rodzinę: „Mówi się, że SM to choroba tysiąca twarzy. Każdy indywidualny przypadek jest inny. Dlatego tak ważne jest dopasowanie leczenia do indywidualnego pacjenta. Dzięki temu możemy bardzo szybko i skutecznie powstrzymać chorobę”.
Z roku na rok poprawia się diagnostyka SM. Coraz częściej chorzy zostają zdiagnozowani już po wystąpieniu pierwszych objawów. Trafniejsze rozpoznanie powiększa grupę chorych na stwardnienie rozsiane, a tym samym wpływa na konieczność wprowadzenia nowych form leczenia. Ze względu na istniejący już program lekowy II linii oraz ograniczoną liczbę pacjentów, eksperci szacują, że wprowadzenie nowych leków nie wiązałoby się z dużymi kosztami dla Ministerstwa. Chorzy mają nadzieję na wprowadzenie optymalnej terapii zgodnej ze światowymi standardami postępowania w SM, poprawiającej ich komfort i jakość życia. Pozytywne efekty działań Ministerstwa z ostatnich kilku lat widoczne są również w statystykach ZUS. Zgodnie z nimi rośnie liczba chorych z SM, którzy są aktywni zawodowo – Tomasz Połeć, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
źródło: newsrm.tv